▼
25 grudnia 2012
Heidi
Właśnie skończyłam czytać tą książkę, co dziwne nigdy wcześniej nie trafiła mi w ręce. Widziałam film nawet nie wiedząc o niej, co u mnie jest wielką nowością bo zazwyczaj czytam książkę i dopiero potem oglądam :)
Co mogę o niej powiedzieć? Jest piękna i warta spędzenia z nią każdej chwili, tak samo zresztą jak Pollyanna :)
Jeśli jeszcze jej nie widziałyście a chcecie umilić sobie zimowe wieczory to zapewniam, że nie pożałujecie. Sami zobaczycie że aż poczujecie opisywany między innymi wiatr z gór, wciągnie was historia tej cudownej dziewczynki, będziecie mogli spojrzeć na swoje życie z pewnej perspektywy....
a na zakończenie chciałam tylko przedstawić jeden cytat, który uważam za idealny do opisania niektórych ćwiczeniowców na studiach:
"Pan profesor (...) wszystko dokładnie objaśnia. Tylko, że widzisz, im więcej on objaśnia, tym mniej sie go rozumie." :)
Czytałyście? Może mi coś polecicie? Z serii lekkich książek wartych przeczytania? Bo cięższych pozycji mam pod dostatkiem :)
Moja włosowa historia
Nie bardzo wiedziałam od czego zacząć dlatego zwlekałam z dodaniem kolejnej notki, zdecydowałam się na włosową historię, czyli jak zniszczyłam swoje włosy i co udało mi się już dla nich zrobić.
Zacznę od tego, że moje włosy nigdy nie były jakieś wybitne, kolor nijaki do końca pierwszej gimnazjum były do łopatek, także nigdy nie miałam długich włosów (mam nadzieję że to się teraz zmieni). PO pierwszym obcięciu zaczęłam używać prostownicy i cześciej obcinac sie na krótko, dodatkowo suczyłam włosy gorącym nawiewem, nie używałam odzywek (no może czasami), myłam szamponami z fructisa lub elseve.
Tak wyglądały włosy przez mniej więcej 5 lat
Raz były krótsze, raz dłuższe, ogólnie nie przekroczyły długości ramion.
W drugiej liceum zaczęłam farbowanie, na razie delikatnie, pierwszy raz 3 dniowa szamponetką w kolorze mahoniu, po dwóch dniach nie było koloru ale efekt bardzo mi się spodobał, więc kupiłam do 48 zmyc podajże, firmy pallette, kolor sie zmywał, odrostu nie było widać, farbowałam raz na jakiś czas, ogólnie zadowolona byłam, jednak nadal prostowałam :/
Niestety jak widać na zdjęciach moje włosy są kręcone,a ja je prostowałam i to ciągle...
Następny zły uczynek dla włosów - przeszłam na farby, zrezygnowałam z szamponetek, nadal męczyłam mahoń. Odibiło mi dopiero w tym roku, stwierdziłam że chce spróbować blondu.
I zaczęłam rozjaśniać rozjaśniaczem w sprayu firmy joanna, strasznie sierdział i wysuszył mi okropnie włosy, miałam wtedy tak potwornie dziwny kolor... Następnie farbowałam farbami garniera, dwa razy, w przeciągu dwóch tygodni a w następnym tygodniu poszłam jeszcze farbować do fryzjera bo blond nie wychodził mi taki jak chciałam....
nie muszę chyba mówić że tym kompletnie zniszczyłam włosy
oto zdjęcie jakie siano z nich zostało (nadal prostowałam!)
z takimi włosami trafiłam na włosowe blogi Anwen, Kascysko, Czarownicującej i na wizaż wątek: walka o zdrowie i piękne włosy.
Zaczęłam pielęgnacje, na początku nieporadnie, kupiłam maskę joanna naturia z miodem i cytryną, odzywke b/s z tej serii, szampon jajeczny bingospa i maske tej firmy z masłem shea.
Nakładałam te maski zmieszane ze sobą na noc co spowodowało swędzący skalp przez joanne, spróbowałam oleju kokosowego co było pomyłką przy moich wysokoporowatych włosach, próbowałam laminowania (bez efektów), nadal oczyszczałam mocnymi szamponami.
Następnie zmądrzałam, zaczęłam myć odżywka, spróbowałam oliwy z oliwek, następnie znalazłam lniany który pokochałam.
Po miesiącu widać już było poprawę
Następnie zaczęłam kupować coraz więcej kosmetyków, ale o tym może w późniejszych postach :)
Niedawno pohennowałam włosy
Stan moich włosów teraz (na zdjęciu są wyprostowane wyjątkowo (urodziny) :) niestety nadal prostuje grzywkę (bez niej wyglądam po prostu źle)
To na razie tyle co do mojej włosowej historii, jak osiągnę efekt do którego dążę wtedy ją uzupełnię :)
Zacznę od tego, że moje włosy nigdy nie były jakieś wybitne, kolor nijaki do końca pierwszej gimnazjum były do łopatek, także nigdy nie miałam długich włosów (mam nadzieję że to się teraz zmieni). PO pierwszym obcięciu zaczęłam używać prostownicy i cześciej obcinac sie na krótko, dodatkowo suczyłam włosy gorącym nawiewem, nie używałam odzywek (no może czasami), myłam szamponami z fructisa lub elseve.
Tak wyglądały włosy przez mniej więcej 5 lat
Raz były krótsze, raz dłuższe, ogólnie nie przekroczyły długości ramion.
W drugiej liceum zaczęłam farbowanie, na razie delikatnie, pierwszy raz 3 dniowa szamponetką w kolorze mahoniu, po dwóch dniach nie było koloru ale efekt bardzo mi się spodobał, więc kupiłam do 48 zmyc podajże, firmy pallette, kolor sie zmywał, odrostu nie było widać, farbowałam raz na jakiś czas, ogólnie zadowolona byłam, jednak nadal prostowałam :/
Niestety jak widać na zdjęciach moje włosy są kręcone,a ja je prostowałam i to ciągle...
Następny zły uczynek dla włosów - przeszłam na farby, zrezygnowałam z szamponetek, nadal męczyłam mahoń. Odibiło mi dopiero w tym roku, stwierdziłam że chce spróbować blondu.
I zaczęłam rozjaśniać rozjaśniaczem w sprayu firmy joanna, strasznie sierdział i wysuszył mi okropnie włosy, miałam wtedy tak potwornie dziwny kolor... Następnie farbowałam farbami garniera, dwa razy, w przeciągu dwóch tygodni a w następnym tygodniu poszłam jeszcze farbować do fryzjera bo blond nie wychodził mi taki jak chciałam....
nie muszę chyba mówić że tym kompletnie zniszczyłam włosy
oto zdjęcie jakie siano z nich zostało (nadal prostowałam!)
z takimi włosami trafiłam na włosowe blogi Anwen, Kascysko, Czarownicującej i na wizaż wątek: walka o zdrowie i piękne włosy.
Zaczęłam pielęgnacje, na początku nieporadnie, kupiłam maskę joanna naturia z miodem i cytryną, odzywke b/s z tej serii, szampon jajeczny bingospa i maske tej firmy z masłem shea.
Nakładałam te maski zmieszane ze sobą na noc co spowodowało swędzący skalp przez joanne, spróbowałam oleju kokosowego co było pomyłką przy moich wysokoporowatych włosach, próbowałam laminowania (bez efektów), nadal oczyszczałam mocnymi szamponami.
Następnie zmądrzałam, zaczęłam myć odżywka, spróbowałam oliwy z oliwek, następnie znalazłam lniany który pokochałam.
Po miesiącu widać już było poprawę
Następnie zaczęłam kupować coraz więcej kosmetyków, ale o tym może w późniejszych postach :)
Niedawno pohennowałam włosy
Stan moich włosów teraz (na zdjęciu są wyprostowane wyjątkowo (urodziny) :) niestety nadal prostuje grzywkę (bez niej wyglądam po prostu źle)
To na razie tyle co do mojej włosowej historii, jak osiągnę efekt do którego dążę wtedy ją uzupełnię :)
17 grudnia 2012
Początek
Blog ten powstał bym wreszcie miała wszystkie swoje pomysły w jednym miejscu, bym miała gdzie obserwować efekty swoich działań i żeby sie zmobilizować do działania.
O czym będę pisać? O mojej pielęgnacji, głównie włosów, lecz nie tylko, o ciekawych książkach, przepisach, filmach i pewnie czasami ponarzekam jak to ciężko jest na studiach ;).
Mam nadzieje że wytrwam jak najdłużej w blogosferze.
O czym będę pisać? O mojej pielęgnacji, głównie włosów, lecz nie tylko, o ciekawych książkach, przepisach, filmach i pewnie czasami ponarzekam jak to ciężko jest na studiach ;).
Mam nadzieje że wytrwam jak najdłużej w blogosferze.