Hej!
Dziś o produkcie, który prawdopodobnie nigdy nie trafiłby w me ramiona gdyby nie pewne dwie cudowne osóbki. Jedną z nich jest pomysłodawczyni cudownej akcji GreenBox czyli Pati :*, a drugą moja idealnie dopasowana para - czyli Anula! Raz po raz dziękuję sobie, że wzięłam udział w zabawie mimo wcześniejszych oporów, bo dzięki temu miałam okazję poznać wspaniały blog naturalnej zakupoholiczki. Ania zaraziła mnie już miłością do mydełek, przesłała próbki minerałów i tutaj też jestem pod wrażeniem, do tego tak cudownie pisze recenzje, że nie potrafię przejść obojętnie obok kosmetyków które opisuje.
Kto jakimś cudem jeszcze do niej nie trafił, niech teraz nadrabia! Gwarantuję, że blog Ani, to miejsce, które warto odwiedzić i pozostać na stałe :).
A teraz o balsamie, który przywędrował do mnie od Ani.
Oto on:
Opakowanie takie proste, tak ładnie wyglądające na toaletce. Do tego ma pompkę! I przemyślaną etykietę - nie jest tak szeroka jak opakowanie dzięki czemu mamy paseczek przez który widac ile mamy jescze kosmetyku.
Główną rolę przyciągania wzroku spełnia logo firmy, która to jak pewnie same do tego doszłyśmy specjalizuje się w kosmetykach naturalnych ;).
W tytule jak byk stoi: orzeźwienie. O co chodzi? Balsamik ma cudowny cytrusowo - kwiatowy (jakby?) zapach. Ciężko go opisać, ale mogę Wam powiedzieć że pobudza zmysły i stawia na nogi z rana, po jakiejś godzince staje się bardziej delikatny, subtelny, kobiecy, taki trochę otulający. Ma w sobie to coś!
W wakacje, które niestety dobiegły końca (ha! ja mam jeszcze miesiąc! ;)) jest to balsam, który zdecydowanie umila czas.
Chociaż jak mam być szczera, znacie mnie trochę już, ja mogę świeżymi zapachami cały rok się smarować i mi z tym dobrze ;).
Pompka działa bez zarzutu, jedno naciśnięcie starcza na łydki/ręce/uda/brzuch ;). Na jedną mniejszą partię ciała. Lecz gdy mamy bardzo suchą skórę warto na taką samą okolicę zastosować dwie pompki.
Balsam ma lekką, lejącą konsystencję która bardzo szybko się wchłania, dlatego albo dokładamy więcej go, albo szybciej rozsmarowujemy ;).
Wchłania się całkowicie, nie zostawia żadnej tłustej, czy klejącej warstwy tylko pięknie nawilżoną skórę (i pachnącą!)
Efekt mięciutkiej skóry utrzymuje się spokojnie całą dobę, po miesiącu stosowania zauważyłam że moja skóra wygląda po prostu lepiej.
Zarzuty? Niestety są dwa - wydajność, przy tak lejącej konsystencji balsamu szybko ubywa, i dosępność, nie tak łatwo znaleźć stacjonarnie kosmetyki tej firmy.
I jeszcze piękny skład:
Dziękuję Ci Aniu, że dzięki Tobie mogłam poznać tak świetny kosmetyk! :*
Dziś o produkcie, który prawdopodobnie nigdy nie trafiłby w me ramiona gdyby nie pewne dwie cudowne osóbki. Jedną z nich jest pomysłodawczyni cudownej akcji GreenBox czyli Pati :*, a drugą moja idealnie dopasowana para - czyli Anula! Raz po raz dziękuję sobie, że wzięłam udział w zabawie mimo wcześniejszych oporów, bo dzięki temu miałam okazję poznać wspaniały blog naturalnej zakupoholiczki. Ania zaraziła mnie już miłością do mydełek, przesłała próbki minerałów i tutaj też jestem pod wrażeniem, do tego tak cudownie pisze recenzje, że nie potrafię przejść obojętnie obok kosmetyków które opisuje.
Kto jakimś cudem jeszcze do niej nie trafił, niech teraz nadrabia! Gwarantuję, że blog Ani, to miejsce, które warto odwiedzić i pozostać na stałe :).
A teraz o balsamie, który przywędrował do mnie od Ani.
Oto on:
Opakowanie takie proste, tak ładnie wyglądające na toaletce. Do tego ma pompkę! I przemyślaną etykietę - nie jest tak szeroka jak opakowanie dzięki czemu mamy paseczek przez który widac ile mamy jescze kosmetyku.
Główną rolę przyciągania wzroku spełnia logo firmy, która to jak pewnie same do tego doszłyśmy specjalizuje się w kosmetykach naturalnych ;).
W tytule jak byk stoi: orzeźwienie. O co chodzi? Balsamik ma cudowny cytrusowo - kwiatowy (jakby?) zapach. Ciężko go opisać, ale mogę Wam powiedzieć że pobudza zmysły i stawia na nogi z rana, po jakiejś godzince staje się bardziej delikatny, subtelny, kobiecy, taki trochę otulający. Ma w sobie to coś!
W wakacje, które niestety dobiegły końca (ha! ja mam jeszcze miesiąc! ;)) jest to balsam, który zdecydowanie umila czas.
Chociaż jak mam być szczera, znacie mnie trochę już, ja mogę świeżymi zapachami cały rok się smarować i mi z tym dobrze ;).
Pompka działa bez zarzutu, jedno naciśnięcie starcza na łydki/ręce/uda/brzuch ;). Na jedną mniejszą partię ciała. Lecz gdy mamy bardzo suchą skórę warto na taką samą okolicę zastosować dwie pompki.
Balsam ma lekką, lejącą konsystencję która bardzo szybko się wchłania, dlatego albo dokładamy więcej go, albo szybciej rozsmarowujemy ;).
Wchłania się całkowicie, nie zostawia żadnej tłustej, czy klejącej warstwy tylko pięknie nawilżoną skórę (i pachnącą!)
Efekt mięciutkiej skóry utrzymuje się spokojnie całą dobę, po miesiącu stosowania zauważyłam że moja skóra wygląda po prostu lepiej.
Zarzuty? Niestety są dwa - wydajność, przy tak lejącej konsystencji balsamu szybko ubywa, i dosępność, nie tak łatwo znaleźć stacjonarnie kosmetyki tej firmy.
I jeszcze piękny skład:
Dziękuję Ci Aniu, że dzięki Tobie mogłam poznać tak świetny kosmetyk! :*
skupiam się głównie na masełkach ale ten balsamik wygląda obiecująco :)
OdpowiedzUsuńa ja i na tym i na tym :D lubię się smarować :)
UsuńTa konsystencja troszkę mi się nie podoba ! Ale i tak chętnie spróbowałabym ! ;]
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że mimo wszystko okazała się bardzo fajna, tak ekspresowego wchłaniania jeszcze nie doświadczyłam..
UsuńOsobiście wolę masła do ciała, ale może kiedyś się skuszę na ten balsam ;)
OdpowiedzUsuńJa lubię wszelakie smarowidła do twarzy :)
UsuńNie miałam nigdy kosmetyków tej marki.
OdpowiedzUsuńTo był też mój pierwszy raz :)
UsuńJa też nigdy nie miałam, a nawet nie słyszałam o takich, ale myślę, że wart jest uwagi, chociaż nie wiem, ile musiałabym za takie opakowanie zapłacić...
OdpowiedzUsuńok 40 zł niestety..
UsuńJa takie lejące się konsystencje lubię latem. Kosmetyk przyznać trzeba ciekawy.
OdpowiedzUsuńBrzmi nieźle :-) Ja ostatnio wyrabiam sobie nawyk codziennego smarowania i nawet dobrze mi idzie :-)
OdpowiedzUsuńEhm, czyżby kolejna pozycja na mojej zachciewajkowej liście? ;-) Pozdrawiam ;-*
OdpowiedzUsuńZachęcasz do niego :)
OdpowiedzUsuńza fajny jest bym tego nie robiła :)
UsuńZ chęcią bym go wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńHmm jak odłożę kasę to go kupię, lubię produkty z pompką :) a Ty mnie potrafisz skusić :D
OdpowiedzUsuńPierwszy raz go widzę, ale wypróbowałabym :) Chociaż wolę masła :)
OdpowiedzUsuńTy to potrafisz dowartościować człowieka *-:
OdpowiedzUsuńDziękuję za tyle tak cudownych słów! Jesteś niesamowita! *-:
I tak - jesteśmy parą dobraną idealną :) Znowu muszę się z Tobą zgodzić :D
Bardzo, bardzo się cieszę, że balsam Ci pasuj!!! Straszną mam dzięki temu radochę *-:
A miłość od mydeł pielęgnuj :))), bo są cudne :)))
Co do minerałów to głupia baba, czyli ja, podpisała tylko marką, koloru nie podała.... uoga to podkład 632, a lauress soft golden *-:
Powiedziałam prawdę, prawdę i tylko prawdę :)
Usuńjedna akcja - tyle radości! :) Ach, musimy Pati coś dobrego wysłać za to :D
juz sobie zapisuje :)) i nie przejmuj się zupełnie, że nie napisałaś, pytanie nie boli :D
:*
UsuńKufel zimnego piwa z pianką :D
jejciuuu ale bym przeteściła to cudo :D
OdpowiedzUsuńKurcze, chętnie bym spróbowała! Też lubię świeże zapachy:)
OdpowiedzUsuńnie miałam go ale chętnie bym wypróbowała;)
OdpowiedzUsuńA wiesz co? Mnie najbardziej podoba się rojnik w tle. Takie mam u siebie w domu rodzinnym, na dachu. :P Nawet przy lejącej konsystencji bym się zdecydowała na ten kosmetyk jeśli działa. To chyba najważniejsze. Tylko gdzie to dostać?
OdpowiedzUsuń