Witam wszystkich w następny ponury dzień... Chyba pogoda opłakuje wraz ze mną mojego ukochanego dziadka.... Niestety przegrał, a może wygrał? W końcu to on teraz jest w lepszym miejscu, uwolniony od bólu, który go ciągle trzymał w swoich sidłach. Nam jest trudniej do tego przywyknąć, brakuje nam go na każdym kroku. Pozostają wspomnienia, wiem, że z każdym dniem będzie coraz lżej, jednak w tej chwili czuje jakby ktoś coś bardzo ciężkiego przyczepił mi do serca...
Muszę żyć dalej, wiem, że dziadek był dumny ze wszystkiego co robię i zamierzam nadal dawać mu powody do dumy, nadal oddawać się swoim zainteresowaniom. Nawet jeśli w tej chwili nie wydają mi się one warte mojego czasu. Dlatego też dziś powstała ta recenzja, mam nadzieje, że Was zainteresuje.
Oto błyskawiczna maska do włosów - pielęgnacyjna:
Po raz kolejny opakowania opisywać nie będę, robiłam to przy innych saszetkowych produktach, teraz podsumuje je jednym słowem: fajny pomysł (no dobra, były dwa). Kolorystykę widać, więc też nie będę się nad nią rozwodzić.
Zapach? Ziołowo - perfumowy, jak w jakiejś drogerii :). Nie zostaje jednak na włosach.
Maska ta ma idealną konsystencje - nie jest ani za rzadka, ani za gęsta, bez problemu rozprowadza się ją na włosach i szybko w nie wnika, tak, że mam wrażenie prawie że nic nie nałożyłam. Co fajne - można ją nakładać blisko skóry głowy i nie podrażnia, nie też powoduje przyklapu. Nie obciąża włosów, jednak nie latają po niej jak piórka wokół głowy. Wydawać by się mogło - ideał! Ale jednak nie. Zastosowałam ją 7 razy (na tyle mi wystarczyło opakowanie). 4 początkowe razy to był puch, a potem to już sielanka - włos miał piękny skręt i był wygładzony. Nie wiem od czego to zależy, może włosy musiały się przyzwyczaić do jakiegoś składnika? (stosowałam głównie pod rząd, dopiero ostatni raz po jakimś czasie, ale nadal efekt był ładny).
Maska ta nie odżywiła spektakularnie moich włosów (zwłaszcza przez pierwsze 4 razy), ale była ciekawym doświadczeniem. Czy polecam? Tak, jak kupicie w promocji, może u Was proporcje będą inne? Albo od początku zacznie dawać taki efekt jak mi na koniec?
Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Panax Ginseng Root Extract (ekstrakt z korzenia żeń-szenia dalekowschodniego), Pulmonaria Officinalis Extract (ekstrakt miodunki), Scilla Sibirica Extract (ekstrakt cebulicy syberyjskiej), Organic Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Oil (organiczny olej z białego lnu), Organic Lichen Islandicus Extract (organiczny ekstrakt mchu islandzkiego), Phyllodoce Caerulea Extract (ekstrakt wrzosu islandzkiego), Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Parfum, Caramel, Citric Acid.
Miałyście ją?
Muszę żyć dalej, wiem, że dziadek był dumny ze wszystkiego co robię i zamierzam nadal dawać mu powody do dumy, nadal oddawać się swoim zainteresowaniom. Nawet jeśli w tej chwili nie wydają mi się one warte mojego czasu. Dlatego też dziś powstała ta recenzja, mam nadzieje, że Was zainteresuje.
Oto błyskawiczna maska do włosów - pielęgnacyjna:
Po raz kolejny opakowania opisywać nie będę, robiłam to przy innych saszetkowych produktach, teraz podsumuje je jednym słowem: fajny pomysł (no dobra, były dwa). Kolorystykę widać, więc też nie będę się nad nią rozwodzić.
Zapach? Ziołowo - perfumowy, jak w jakiejś drogerii :). Nie zostaje jednak na włosach.
Maska ta ma idealną konsystencje - nie jest ani za rzadka, ani za gęsta, bez problemu rozprowadza się ją na włosach i szybko w nie wnika, tak, że mam wrażenie prawie że nic nie nałożyłam. Co fajne - można ją nakładać blisko skóry głowy i nie podrażnia, nie też powoduje przyklapu. Nie obciąża włosów, jednak nie latają po niej jak piórka wokół głowy. Wydawać by się mogło - ideał! Ale jednak nie. Zastosowałam ją 7 razy (na tyle mi wystarczyło opakowanie). 4 początkowe razy to był puch, a potem to już sielanka - włos miał piękny skręt i był wygładzony. Nie wiem od czego to zależy, może włosy musiały się przyzwyczaić do jakiegoś składnika? (stosowałam głównie pod rząd, dopiero ostatni raz po jakimś czasie, ale nadal efekt był ładny).
Maska ta nie odżywiła spektakularnie moich włosów (zwłaszcza przez pierwsze 4 razy), ale była ciekawym doświadczeniem. Czy polecam? Tak, jak kupicie w promocji, może u Was proporcje będą inne? Albo od początku zacznie dawać taki efekt jak mi na koniec?
Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Panax Ginseng Root Extract (ekstrakt z korzenia żeń-szenia dalekowschodniego), Pulmonaria Officinalis Extract (ekstrakt miodunki), Scilla Sibirica Extract (ekstrakt cebulicy syberyjskiej), Organic Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Oil (organiczny olej z białego lnu), Organic Lichen Islandicus Extract (organiczny ekstrakt mchu islandzkiego), Phyllodoce Caerulea Extract (ekstrakt wrzosu islandzkiego), Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Parfum, Caramel, Citric Acid.
Miałyście ją?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)