Hej!
Dziś będzie post włosowy, moja pielęgnacja znów jest trochę bogatsza i znów łatwiej mi pisać o produktach do włosów ;). Zauważyłam w ostatnim okresie, że porowatość mi spadła i moje włosy nie wymagają tyle pielęgnacji co kiedyś bo dobrze wyglądać, nie zmienia to faktu, że jak im ta pielęgnację daję to wyglądają lepiej.
Dziś chcę Wam poopowiadać o wygładzającej odżywce od Sylveco. Kupiłam ją przy okazji dermo konsultacji marki, bo była chyba bodajże wtedy zniżka 15%. Nie jestem pewna, bo było to dosyć dawno... Odzywka musiała swoje odleżeć zanim jej użyłam, mimo, że byłam jej bardzo ciekawa.
Styl opakowań to typowe Sylveco ;) Mi on bardzo odpowiada, podoba mi się w nim wszystko. Odżywka, co ciekawe, jest gęstsza od maski i najchętniej zamieniłabym je opakowaniami, bo pod koniec jest problem z wyciągnięciem odżywki ze środka.
Za to przynajmniej odżywka nie ucieka z dłoni, nie spływa z włosów, bardzo ładnie się ją rozprowadza.
W moje włosy wnika od razu, także muszę nakładać jej więcej, bo z reguły nim, dotrę do połowy włosów, już to co wzięłam wchłonęło się wyżej... Traci przez to na wydajności niestety...
Odżywka pachnie cudnie sosnowo :) W jednej chwili z łazienki myślami przemieszczam się do lasu, bardzo mi to odpowiada! Od zawsze kocham takie aromaty, jak byłam mała jeździłam z rodzicami zawsze na grzybobranie, ten zapach lasu o poranku! Ach!
Zapach jednak nie utrzymuje się na włosach, czuć go tylko przy aplikacji.
Odżywka nie spodobała mi się przy pierwszych użyciach... Odstawiłam ją przez to na długo. Jednak przy 4 razie nagle okazało się, że moje włosy ją uwielbiają! Byłam w niezłym szoku - najpierw puch, szorstkość, odstające we wszystkie strony babyhairy a potem wygładzenie, blask, miękkość i to bez względu na pogodę za oknem i użyty wcześniej szampon! Jest to w tym momencie odzywka, na której zawsze mogę polegać, choć się na taką nie zapowiadała... Ładnie odbija też włosy od nasady i nadaje im takiej pożądanej, delikatnej sztywności, przez co nie latają we wszystkie strony, łatwiej je ułożyć.
Jedyne z czym nie mogę się zgodzić z obietnicami producenta to fakt, że pomaga w rozczesywaniu włosów. Fakt, nie plącze ich ani nic w tym stylu, ale jednak nie daje takiego poślizgu jak inne znane mi odzywki np kallosy.
Muszę Wam przyznać, że nadal jestem w szoku nad tym jak działała na początku a jak zaczęła działaś po 3 użyciach...
Miałyście tak kiedyś z jakąś odżywką?
Dziś będzie post włosowy, moja pielęgnacja znów jest trochę bogatsza i znów łatwiej mi pisać o produktach do włosów ;). Zauważyłam w ostatnim okresie, że porowatość mi spadła i moje włosy nie wymagają tyle pielęgnacji co kiedyś bo dobrze wyglądać, nie zmienia to faktu, że jak im ta pielęgnację daję to wyglądają lepiej.
Dziś chcę Wam poopowiadać o wygładzającej odżywce od Sylveco. Kupiłam ją przy okazji dermo konsultacji marki, bo była chyba bodajże wtedy zniżka 15%. Nie jestem pewna, bo było to dosyć dawno... Odzywka musiała swoje odleżeć zanim jej użyłam, mimo, że byłam jej bardzo ciekawa.
Styl opakowań to typowe Sylveco ;) Mi on bardzo odpowiada, podoba mi się w nim wszystko. Odżywka, co ciekawe, jest gęstsza od maski i najchętniej zamieniłabym je opakowaniami, bo pod koniec jest problem z wyciągnięciem odżywki ze środka.
Za to przynajmniej odżywka nie ucieka z dłoni, nie spływa z włosów, bardzo ładnie się ją rozprowadza.
W moje włosy wnika od razu, także muszę nakładać jej więcej, bo z reguły nim, dotrę do połowy włosów, już to co wzięłam wchłonęło się wyżej... Traci przez to na wydajności niestety...
Odżywka pachnie cudnie sosnowo :) W jednej chwili z łazienki myślami przemieszczam się do lasu, bardzo mi to odpowiada! Od zawsze kocham takie aromaty, jak byłam mała jeździłam z rodzicami zawsze na grzybobranie, ten zapach lasu o poranku! Ach!
Zapach jednak nie utrzymuje się na włosach, czuć go tylko przy aplikacji.
Odżywka nie spodobała mi się przy pierwszych użyciach... Odstawiłam ją przez to na długo. Jednak przy 4 razie nagle okazało się, że moje włosy ją uwielbiają! Byłam w niezłym szoku - najpierw puch, szorstkość, odstające we wszystkie strony babyhairy a potem wygładzenie, blask, miękkość i to bez względu na pogodę za oknem i użyty wcześniej szampon! Jest to w tym momencie odzywka, na której zawsze mogę polegać, choć się na taką nie zapowiadała... Ładnie odbija też włosy od nasady i nadaje im takiej pożądanej, delikatnej sztywności, przez co nie latają we wszystkie strony, łatwiej je ułożyć.
Jedyne z czym nie mogę się zgodzić z obietnicami producenta to fakt, że pomaga w rozczesywaniu włosów. Fakt, nie plącze ich ani nic w tym stylu, ale jednak nie daje takiego poślizgu jak inne znane mi odzywki np kallosy.
Muszę Wam przyznać, że nadal jestem w szoku nad tym jak działała na początku a jak zaczęła działaś po 3 użyciach...
Miałyście tak kiedyś z jakąś odżywką?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)