2 czerwca 2017

Cytrynowe oczyszczanie

Ojej... To mnie życie wciągnęło ;) A najgorsze w tym wszystkim jest to, że jak już mam o czym Wam opowiadać to dzieje się tyle, że nie mam kiedy! Aby patrzeć jak kosmetyki, których recenzje mam już w głowie się pokończą i już nie będę pewna, czy wszystko dobrze pamiętam... Ale wiecie jak to jest, czas pędzie nieubłaganie, sezon komunijny się zaczął, jeździmy z zaproszeniami, praca, planowanie i wyszukiwanie informacji, mam zaczęte obecnie trzy bardzo ciekawe książki... Nie lubię narzekać, ale na prawdę nie wiem kiedy zleciał mi maj i źle mi z tym. Ale już dajmy moim rozważaniom spokój, pora na recenzję!




Firma Avalon Organics ciekawiła mnie od dawien dawna. Podobają mi się ich opakowania ;) No i proste, naturalne składy. I ogólnie jakieś takie pozytywne uczucia wzbudza we mnie ta marka, sama nie bardzo wiem czemu bo to nasze pierwsze spotkanie. Prawdopodobnie skojarzenie z Merlinem było u mnie decydujące, ale wiecie, mózg czasem dziwnie działa xD 
Wracając jednak go tematu - szampon kupiłam na iwosie za 35,55zł i jest to dobra cena jak na tą firmę, bo w internetach chodzi ona drożej ;) Wybrałam wersję cytrynową bo skusiła mnie wizja mocnego oczyszczenia. No i lubię cytrusowe zapachy - a tutaj mamy do czynienia z piękną, lecz posłodzoną cytrynką. Ten zapach ma w sobie coś z landrynki, nie jest sztuczny, od razu wiesz, że to cytryna, ale pozbawiona tej swojej kwasowatości. Fajna sprawa :)


Szampon ma gęstą, żelową konsystencję i na prawdę ładnie się pieni. Piana jest kremowa, dobrze sunie po włosach. Bez problemu zmywa oleje i wszelkie brudy, jednak nie nazwałabym tego produktu mocno oczyszczającym. Zmywa bo zmywa, ale skrzypienia i na prawdę dobrego odświeżenia włosów i skóry głowy nie uświadczysz. Nazwałabym go nawet delikatnym szamponem, po którym nie bardzo muszę używać odżywki. Cytrusek nie plącze włosów, nie robi nic w kwestii przetłuszczania się włosów (anie nie opóźnia, anie nie przyśpiesza), nie podrażnia skóry głowy i nic się u mnie nie działo jak dostał się do oczu. Śmiało mogłam go stosować codziennie. Producent wprawdzie mówi coś o wzmocnieniu koloru i poprawie blasku, ale szczerze? Nie zauważyłam. Jest to dobry szampon, na prawdę, przyjemnie myje się nim głowę, ale nie robi nic ponad to.

Skład:
Aqua (water), aloe barbadensis leaf juice(¹), cocamidopropyl betaine, sodium laurylglucosides hydroxypropylsulfonate, glycerin, sodium cocoyl isethionate, stearic acid, sodium lauroyl sarcosinate, butyrospermum parkii (shea butter), citrus medica limonum (lemon) peel oil(¹), citrus grandis (grapefruit) peel oil, citrus aurantifolia (lime) oil, citrus aurantium dulcis (orange) oil, cedrus atlantica bark oil, litsea cubeba fruit oil, citrus medica limonum (lemon) peel extract(¹), chamomilla recutita (matricaria) flower extract(¹), rosmarinus officinalis (rosemary) leaf extract(¹), styrax benzoin resin extract, arginine, bisabolol, sodium citrate, sodium PCA, panthenol, tocopheryl acetate, guar hydroxypropyltrimonium chloride, alcohol(¹), benzyl alcohol, potassium sorbate, sodium benzoate, citral, limonene, linalool.


Anula w swoim przewodniku po szamponach wspomina go dobrze, chociaż chyba musieli zmienić coś w składzie bo u mnie nie pokazał tych swoich mocno oczyszczających właściwości. Kosodrzewina też chwali jego oczyszczające właściwości... Więc chyba to ze mną jest coś nie tak ;)

Tak czy siak, szampon bardzo polecam. Robi co ma robić bez gadania, z fajnym składem i jeszcze lepszym zapachem. Jest wydajny i przyjemny w użyciu, a od reszty zadań mam odżywkę ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)