1 października 2015

Oliwkowy tonik od Lambre

Hej!
W ostatnim czasie nie miałam zbyt wielkiego szczęścia do kosmetyków... Przez ten blog przewinęło się sporo niezbyt pochlebnych opinii. Ta niestety też do takich należy. Oliwkowy tonik od Lambre nie skradł mojego serca, a wręcz przeciwnie, darzę go dość dużą niechęcią.
Ale po kolei! Oto on:


Kartonik jest śliczny, biały, z wytłaczanymi brzegami, prezentuje się bardzo elegancko. Natomiast sama butelka sprawia już tandetne wrażenie. O ile na zdjęciach nie jest tak źle, to już na żywo naklejka z przodu mocno się odróżnia od reszty butelki. Nie przepadam też za odkręcanym korkiem, ale jego mogę jakoś przeżyć ;)
Plastik, z którego zrobione jest opakowanie toniku jest nieprzezroczysty, ale gdy patrzymy pod światło możemy ocenić zużycie produktu.


Tym czym niezbyt miło zaskakuje tonik już na początku jest zapach. Okropny, duszący, babciowy, długo utrzymuje się na skórze. Nie raz bolała mnie przez niego głowa. Brr...

Potem już mamy działanie - też nie najlepsze!
Tonik nie nadaje się do odświeżania cery wciągu dnia, czy też z rana - raz przez swój zapach, dwa - pozostawia lepkość na skórze. Gdy przetrę nim twarz mam wrażenie, że jest gorzej zanieczyszczona.
Dobrze, że to tylko wrażenie, bo jednak wacik jest przybrudzony i widać, że coś zebrał, a na skórze nie mam wysypu niespodzianek. Jednak może się to wiązać z tym, że po ok pół godziny nie byłam już w stanie wytrzymać i zapachu i lepkości na twarzy i szłam znowu ją umyć.



Na szczęście 120 ml buteleczka szybko się kończy, a więc tutaj niską wydajność oceniam na plus bo nie wyobrażam sobie dłużej się z nim męczyć...

Skład:

Podsumowując - tonik ten nie spisał się u mnie, na pewno do niego nigdy nie wrócę.


Mieliście do czynienia z tym tonikiem? A może mieliście coś innego z tej firmy?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)