20 października 2017

Ach ta Sycylia!

Hej Kochani! Wracam do Was opalona i wypoczęta i na wstępie przepraszam, że nic na czas swojego wyjazdu nie przygotowałam na bloga. Najzwyczajniej nie miałam kiedy - wiecie jak to jest, pakowanie, praca, działka, dom... Ale za to teraz witam się i zabieram w magiczne miejsce - na Sycylię!

Nie da się ukryć, że Sycylia jest niesamowita i zaskakująca. A jej mieszkańcy - szalenie mili! Mało kto tam mówi po angielsku, ale są na prawdę życzliwi i pomocni. A! No i niezłe z nich heheszki ;) Jak już ktoś po angielsku mówi to czasami ciętym żarcikiem ciśnie :D Taka na przykład anegdotka: siedzimy sobie w restauracji, zjedliśmy po makaronie, zamówiliśmy też tiramisu i W. wyszedł na dwór porozmawiać z rodzicami przez telefon. Gdy wrócił, zaczepił kelnera, że jeszcze tiramisu zamawialiśmy, ten je przyniósł, zjedliśmy, chcemy płacić. A tam tiramisu nabite 4 razy. No to Wojtek wyjaśnia, oni oczywiście z uśmiechem przepraszają i poprawiają, ale przy okazji pada żarcik, że to ja zjadłam jak jego nie było i nie widział ;) Może opisane na sucho nie brzmi to wszystko tak zabawnie, ale to wszystko tam robiło atmosferę takiego przyjaznego dogryzania sobie jakbyśmy byli dobrymi znajomymi a nie obcymi turystami.

To tyle może słowem wstępu, zabieram Was teraz w świat niesamowitych widoków!




To zaczynamy relację! Naszą bazą noclegową było Trapani, to miasteczko zwiedziliśmy najlepiej i krążyliśmy wokół niego. Nie mieliśmy ochoty na objeżdżanie Sycylii, 9 dni to stanowczo za krótko by się w coś takiego bawić. Nie żałujemy, zobaczyliśmy wiele niesamowitych miejsc, które chcę Wam dzisiaj pokazać!
Samo Trapani ma swój urok, chociaż nie dostrzegłam tego od pierwszego dnia - jednak błądzenie dało nam wiele ;) Odkryłam masę pięknych zaułków, do tego chodząc z wysoko podniesioną głową mogłam podziwiać piękne kamieniczki i różne style *.* Po Trapani widać jak na dłoni, że była zamieszkiwana przez różną ludność i każda zostawiła a niej jakiś swój ślad. Do tego miasteczko to jest takim cyplem - wysunięte jest w morze, dzięki czemu obchodząc je zarówno z jednej jak i drugiej strony możemy podziwiać piękne, czyste wody!




Będąc na zachodniej Sycylii nie można nie odwiedzić Erice! I tutaj radzę Wam zarezerwować cały dzień! Wolne spacery po uliczkach tego cudownego średniowiecznego miasteczka to jest to! Dodatkowo jesteście skazani na wręcz przepiękne widoki na całą wyspę! Poza tym, tylko w ten sposób dostaniecie się w ciekawe zaułki, które większość turystów pomija - niech żałują! To jest Sycylia, tu nie można się spieszyć, bo traci się wiele.
Ci ciekawe w Erice nie znajdziecie reklam, wisi tam zawiadomienie, że od któregoś tam wieku ich zakazano i spokój ;) Każdy się tego trzyma. Za to bardzo podobały mi się tam szyldy i numery domów zrobione z ceramiki. Chłodne, szare uliczki, szare domki i na nich te kolorowe, piękne numery lub nazwiska (od razu wiadomo gdzie kto mieszka!).

Ja się zmieściłam, W. już nie ;)

A gdy znudziło się nam już łażenie, to popłynęliśmy na wycieczkę na wyspy! Kurcze, świetna sprawa! Rejs małym statkiem, który kiedyś służył do połowu ryb, osób na pokładzie może 25 łącznie z załogą. Spokojny rejs na Levanzo, przycumowanie w zatoczce, muzyka na full i można się kąpać! A potem przekąski, winko i płyniemy dalej, opływamy wyspę z jednej strony i prujemy na Favigannę! Ją też opływamy po części, zatrzymujemy się w zatoczce i znów można sie kąpać. A potem Ci jedzenie serwują - regionalne smaki! W tym wypadku makaron z tuńczykiem, kaparami i czymś jeszcze, nie pamiętam, jadłam jak głupia takie to było dobre! I makaron typowy dla regionu, taki śmiesznie zawinięty. No i winko do tego ;) A na deser owoc - cudna brzoskwinia. Mało?To jeszcze kanapeczka - pewnie już wiecie, że też typowa dla regionu? ;) Jednym słowem PYCHA.
No ale zjedliśmy to pora płynąć dalej - wpływamy do portu na Favigannie i mamy czas na zwiedzanie. Potem powrót i jak by ktoś chciał to można się opalać. Materace rozłożone z przodu statku to skutecznie umożliwiają ;) Jest sennie, każdy najedzony, nasycony widokami, wypoczęty, popływał w miejscach gdzie byliśmy tylko my (fajne są takie zatoczki, niedostępne z lądu a piękne!), co to był za cudowny dzień!


To pozwiedzali, odpoczęli, więc pora na przygodę - wypożyczamy skuter! Dlaczego uważam to za przygodę? A widzieliście kiedyś jak jeżdżą na Sycylii? ;) Ja nie wiedziałam czy być przerażona, czy płakać, czy śmiać się... Jadą na drodze dwukierunkowej we trzech koło siebie, za nimi policja, wszystko jest fajnie. Znak pierwszeństwa przejazdu widziałam raz i tak nikt na niego nie patrzył. Klaksonów używają jak trzeba bądź nie trzeba, jest głośno i ogólny rozgardiasz. Większość znaków jest bo jest a oni patrzą tylko na te z parkowaniem bo im mogą auto odholować ;) Ale podjęliśmy wyzwanie i przez dwa dni skuterem zrobiliśmy piękne widokowe trasy i zwiedziliśmy wspaniałe miejsca!

Przede wszystkim Marsala! I winnica Florio :D Zwiedzanie, degustacja i odpływamy! Nie no serio - warto! Chociaż podrożał koszt takiej wycieczki - kiedyś był 10 eurosów a teraz 13, ale za to jedno winko więcej do degustacji :D


A jak ktoś nie przepada za winem (to wtedy chyba bez sensu jechać na Sycylię ;)) to są tam tez inne atrakcje. Sama Marsala jest bardzo ładna, ale nic nie przebije pięknych Salin między Trapani a Marsalą! Krajobraz jak z bajki!

I tak nam minął dzień pierwszy na skuterze, było wesoło! Daliśmy radę, świetnie się bawiliśmy a możliwość jazdy tuż przy morzu, podziwianie pięknych widoków, sadów oliwnych i plantacji winorośli - bezcenne! Boczne drogi to jest to! Czasami opłaca się trochę zabłądzić ;)
Drugi dzień był aktywniejszy - wyjazd pod górę Monte Cofano i rezerwat Zingaro. I tu jestem po prostu rozanielona jak myślę o tych miejscach. Góry nad morzem *.* Chcę tam wrócić! Wejść na górę Monte Cofano, przełazić Zingaro wzdłuż i wszerz... tylko niestety nie przygotowani byliśmy na górskie wspinaczki. Ech :(


A jak by ktoś był fanem wspinaczek to jedna ze zboczy Monte Cofano jest do tego stworzona. Spotkaliśmy tam z 5 grup w tym jedną z Polski ;) Wspinali się po pięknej pionowej ścianie z niesamowitymi widokami!
A dla tych bardziej leniwych lub nie przygotowanych (czyli nas) warto zajrzeć do wioski w jaskini!


Albo po prostu pojechać do Zingaro i poplażować (uwaga - piękne plaże lecz kamieniste).


No i muszę wspomnieć o jeszcze dwóch rzeczach! Chcecie poznać prawdziwą naturę kota? Jedźcie na Sycylię! Tam koty nie spoufalają się z ludźmi, nie łaszą się, obserwują Cię swoimi wielkimi naćpanymi oczami i tyle. Nawet jak dają im ludzie jeść to podchodzą dopiero gdy ten sobie pójdzie, ale nie są dzikie! Nie uciekają, one po prostu dają krok w bok lub tył gdy wyciągasz do nich rękę ;) Takie uniki ;) One są tam panami i widać, że właśnie tak się czują :D

A druga rzecz? Niezbyt przyjemna - odchody :/ Wszędzie na chodnikach, uliczkach są gówna psie. No dobra - nie wszędzie bo na tych deptakach/starych miastach nie. Ale wszędzie indziej, zamiast podziwiać widoki trzeba patrzeć pod nogi. A fuj :(

Na dziś może koniec i tak wyszedł tasiemiec... Jeśli chcecie, napiszę oddzielny post o tym co, za ile, jak i gdzie, a także co warto mieć zawsze ze sobą :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)