6 stycznia 2018

Mydlane rewolucje

Nie mylić z kuchennymi! Mydlana wersja to same przyjemności, bez krzyków, bez wariactw, za to zgodnie z naturą, a u dzisiejszego bohatera dodatkowo z lawendą! Czy kogoś jeszcze dziwi ogrom lawendy na moim blogu? Przepadłam na jej punkcie konkretnie...



Mydlana kostka, którą chcę Wa pokazać przybyła ze mną ze spotkania Straszydełek ;) Wylicytowałam ją, bo jak można się oprzeć lawendowemu, naturalnemu mydełku? No właśnie, nie da się, przynajmniej wtedy jak się jest mną. A zakochałam się w jej wyglądzie, prosto, naturalnie, z klasą i ilość lawendowego suszu <3 A co ciekawsze, susz ten zostaje na długo w mydełku, nie jest tak że od razu całość wypada, więc do ostatnich chwil, prezentuje się ono nienagannie! A biorąc pod uwagę fakt, że nie mięknie, tylko zmniejsza swoją objętość, jest to mydełko godne eksponowania :D



Mydło pachnie lawendą, prawdziwą lawendą a nie jakimś olejkiem zapachowym,do tego zapach ten jest delikatny, nienachalny. Kąpiel z nim była prawdziwą przyjemnością. Pieni się przyzwoicie, ale dla miłośników morza piany będzie to pewnie ilość niewystarczająca. Co mi się w nim podobało najbardziej to fakt, że nie ściągało skóry, za to dawało poczucie dużej świeżości. Nawet W. je polubił, bo on z kolei nie lubi gdy mydło jest zbyt tłuste - to jest dobrze wypośrodkowane - nie nawilża, więc używam po nim balsamu, ale też nie wysusza, dzięki czemu nie muszę od razu po nawilżacz sięgać, a dla W. jest idealne :)


Koszt takiej kostki waha się od 8,90 do 12,90 w zależności od wielkości. Firma bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła i na pewno sięgnę po inne kostki od nich :)

Znacie Mydlane Rewolucje?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)