Hej!
W ostatnim denku wspominałam Wam, że zapoznaję się bliżej z maseczkami dermaglin. Miałam po parę saszetek każdej z nich i postanowiłam wreszcie coś więcej o nich napisać.
Dziś będzie o 3 wersjach, które już mogę zdradzić - działały na mnie identycznie.
Oto one:
Ogólnie jakby nie skład to opakowanie zupełnie nie przyciągnęłoby mnie do siebie. Lubie mieć jakieś saszetkowe maseczki na wypadek gdyby nie chciało mi się samej rozrabiać glinki, ale fajnie jest jak saszetki są ładne. Te mi się jakoś szczególnie nie podobają, jakieś takie sztuczne te panie mi się wydają ;). To takie moje odczucia jak na nie patrzę.
Każda z maseczek ma bardzo ładny skład - takie cudeńka aż chce się nakładać! :) Różnią się między sobą odpowiednimi ekstraktami, które to mają zadbać o odpowiedni efekt.
A mówiąc o efektach... Wszystkie 3 zadziałały na mnie po prostu oczyszczająco, tak też właśnie działa na mnie czysta zielona glinka. Skóra pięknie oczyszczona i promienna.
Może gdybym zafundowała sobie kurację taką dłuższą, powiedzmy - przez miesiąc stosowałabym jeden rodzaj maseczki dwa razy w tygodniu, doczekałabym się obiecanych innych efektów, ale przy parokrotnym użyciu nie widziałam w ogóle różnicy w działaniu.
Każda z maseczek wystarczyła mi na jeden raz - grubszą warstwą pokrywałam całą twarz i szyję.
Maseczki pachniały tak jak glinki, lekko błotnie, nie mają żadnych dodatków zapachowych. Ponieważ maseczki zasychają na twarzy (jak to glinki mają w zwyczaju) potrzeba przygotować coś by zwilżać twarz jeśli chcemy uniknąć podrażnień.
Miałam problem też że zmywaniem, muszę wreszcie kupić do tego sobie jakąś gąbeczkę...
Mimo, że efekt w każdej z nich otrzymałam taki sam, nadal jest on wart uwagi, zwłaszcza jeśli sami nie lubimy bawić się w samodzielne kręcenie maseczek z glinek.
Miałyście do czynienia z tymi maseczkami?
W ostatnim denku wspominałam Wam, że zapoznaję się bliżej z maseczkami dermaglin. Miałam po parę saszetek każdej z nich i postanowiłam wreszcie coś więcej o nich napisać.
Dziś będzie o 3 wersjach, które już mogę zdradzić - działały na mnie identycznie.
Oto one:
Ogólnie jakby nie skład to opakowanie zupełnie nie przyciągnęłoby mnie do siebie. Lubie mieć jakieś saszetkowe maseczki na wypadek gdyby nie chciało mi się samej rozrabiać glinki, ale fajnie jest jak saszetki są ładne. Te mi się jakoś szczególnie nie podobają, jakieś takie sztuczne te panie mi się wydają ;). To takie moje odczucia jak na nie patrzę.
Każda z maseczek ma bardzo ładny skład - takie cudeńka aż chce się nakładać! :) Różnią się między sobą odpowiednimi ekstraktami, które to mają zadbać o odpowiedni efekt.
A mówiąc o efektach... Wszystkie 3 zadziałały na mnie po prostu oczyszczająco, tak też właśnie działa na mnie czysta zielona glinka. Skóra pięknie oczyszczona i promienna.
Może gdybym zafundowała sobie kurację taką dłuższą, powiedzmy - przez miesiąc stosowałabym jeden rodzaj maseczki dwa razy w tygodniu, doczekałabym się obiecanych innych efektów, ale przy parokrotnym użyciu nie widziałam w ogóle różnicy w działaniu.
Każda z maseczek wystarczyła mi na jeden raz - grubszą warstwą pokrywałam całą twarz i szyję.
Maseczki pachniały tak jak glinki, lekko błotnie, nie mają żadnych dodatków zapachowych. Ponieważ maseczki zasychają na twarzy (jak to glinki mają w zwyczaju) potrzeba przygotować coś by zwilżać twarz jeśli chcemy uniknąć podrażnień.
Miałam problem też że zmywaniem, muszę wreszcie kupić do tego sobie jakąś gąbeczkę...
Mimo, że efekt w każdej z nich otrzymałam taki sam, nadal jest on wart uwagi, zwłaszcza jeśli sami nie lubimy bawić się w samodzielne kręcenie maseczek z glinek.
Miałyście do czynienia z tymi maseczkami?
Szkoda, że nie ma różnicy w działaniu, ale na szczęście efekty były dobre :)
OdpowiedzUsuńZ gotowych maseczek glinkowych niezbyt często korzystam, ale dermaglin znam oczywiście :D
Na szczęście tak :) Nie mogę powiedzieć, że nie jestem zadowolona, ale liczyłam chyba na coś więcej :)
Usuńoj... brak różnicy - nie podoba mi się to :(
OdpowiedzUsuń;) mi by się bardziej nie podobało gdyby kosztowały różnie, a jak ceny takie same, to jakoś mnie to za bardzo nie denerwuje ;)
Usuńnie jestem maseczkowa, więc nie mam leonowej opinii:D
OdpowiedzUsuńjeszcze żadnej z tych maseczek nie miałam. dobrze, że każda wystarczyła na jeden raz wolę zużyć od razu niż gdy coś zostaje .
OdpowiedzUsuńja też nie lubię jak w saszetkach coś zostaje..
Usuńmam je, czekają na testy
OdpowiedzUsuńciekawa jestem Twojej opinii :)
UsuńTe maseczki nigdy mnie nie zachęcały właśnie ze względu na opakowania, jak skończę swoje glinki to kupię jedną na spróbowanie :)
OdpowiedzUsuńNie są najładniejsze niestety :/
UsuńNie skusiłabym się na nie, mają paskudne opakowania :)
OdpowiedzUsuńgrunt że wnętrze jest w porządku :D
Usuńmam:D oprócz przeciwtrądzikowej.. użyłam przeciwzmarszczkową i tak - i u mnie się sprawdziła, są świetne choć niepozorne...:)
OdpowiedzUsuńponoć w biedronie są tańsze z podobnym składem, tylko produkowane dla bierdy:D
:*
te z biedronki miałam i kochałam :D
Usuńoczyszczająca pachniała miętą <3
Bardzo je polubiłam ;) ja zauważyłam subtelną różnicę, że maseczka oczyszczająco-odżywcza na prawdę odżywia! Taką miałam po niej promienną buźkę, że na pewno zagości ona jeszcze u mnie ;) a poza tym tro działanie wszystkich bardzo podobne, wręcz jednakowe ;)
OdpowiedzUsuńja jestem ciekawa c kleopatra u mnie zdziała...
Usuńnie znam tych maseczek, ale dobrze, że oczyszczają :)
OdpowiedzUsuńzielona glinka ma to do siebie że swietnie oczyszcza :D
UsuńTych nie miałam. Glinki zwykle zwilzam woda termalna ale zwykła woda w spryskiwaczu do kwiatów tez daje rade ;)
OdpowiedzUsuńja mam teraz taki spray solankowy ;)
UsuńNie miałam ale może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńdobrze to określiłaś... efekt po każdej z tych maseczek jest taki sam.
OdpowiedzUsuńhah, piona!
Usuń:)
OdpowiedzUsuńUżywałam tych maseczek i byłam zadowolona :)
OdpowiedzUsuńużywałam kiedyś tych maseczek i sprawdziły sie u mnie świetnie :)
OdpowiedzUsuńmogę prosić o klikanie w linki Sheinside w nowym poście ? :)
Stosowałam kilka maseczek Dermaglin jakiś czas temu i miło je wspominam :) Ogólnie glinkowe maseczki świetnie służą mojej skórze :)
OdpowiedzUsuńA te Panie też mi się nie podobają ;)
Miałam kiedyś jedną z tych maseczek, była ok :) Faktycznie wygodne gdy nie chce nam się mieszać glinki własnoręcznie.
OdpowiedzUsuńFajne maseczki, ale wyjątkowo opornie się zmywają, porównując do innych glinek ;)
OdpowiedzUsuń