Moja włosowa historia

Nie bardzo wiedziałam od czego zacząć dlatego zwlekałam z dodaniem kolejnej notki, zdecydowałam się na włosową historię, czyli jak zniszczyłam swoje włosy i co udało mi się już dla nich zrobić.

Zacznę od tego, że moje włosy nigdy nie były jakieś wybitne, kolor nijaki do końca pierwszej gimnazjum były do łopatek, także nigdy nie miałam długich włosów (mam nadzieję że to się teraz zmieni). PO pierwszym obcięciu zaczęłam używać prostownicy i cześciej obcinac sie na krótko, dodatkowo suczyłam włosy gorącym nawiewem, nie używałam odzywek (no może czasami), myłam szamponami z fructisa lub elseve.
Tak wyglądały włosy przez mniej więcej 5 lat

Raz były krótsze, raz dłuższe, ogólnie nie przekroczyły długości ramion.

W drugiej liceum zaczęłam farbowanie, na razie delikatnie, pierwszy raz 3 dniowa szamponetką w kolorze mahoniu, po dwóch dniach nie było koloru ale efekt bardzo mi się spodobał, więc kupiłam do 48 zmyc podajże, firmy pallette, kolor sie zmywał, odrostu nie było widać, farbowałam raz na jakiś czas, ogólnie zadowolona byłam, jednak nadal prostowałam :/



Niestety jak widać na zdjęciach moje włosy są kręcone,a ja je prostowałam i to ciągle...
Następny zły uczynek dla włosów - przeszłam na farby, zrezygnowałam z szamponetek, nadal męczyłam mahoń. Odibiło mi dopiero w tym roku, stwierdziłam że chce spróbować blondu.
I zaczęłam rozjaśniać rozjaśniaczem w sprayu firmy joanna, strasznie sierdział i wysuszył mi okropnie włosy, miałam wtedy tak potwornie dziwny kolor... Następnie farbowałam farbami garniera, dwa razy, w przeciągu dwóch tygodni a w następnym tygodniu poszłam jeszcze farbować do fryzjera bo blond nie wychodził mi taki jak chciałam....
nie muszę chyba mówić że tym kompletnie zniszczyłam włosy
oto zdjęcie jakie siano z nich zostało (nadal prostowałam!)
z takimi włosami trafiłam na włosowe blogi Anwen, Kascysko, Czarownicującej i na wizaż wątek: walka o zdrowie i piękne włosy.
Zaczęłam pielęgnacje, na początku nieporadnie, kupiłam maskę joanna naturia z miodem i cytryną, odzywke b/s z tej serii, szampon jajeczny bingospa  i maske tej firmy z masłem shea.
Nakładałam te maski zmieszane ze sobą na noc co spowodowało swędzący skalp przez joanne, spróbowałam oleju kokosowego co było pomyłką przy moich wysokoporowatych włosach, próbowałam laminowania (bez efektów), nadal oczyszczałam mocnymi szamponami.
Następnie zmądrzałam, zaczęłam myć odżywka, spróbowałam oliwy z oliwek, następnie znalazłam lniany który pokochałam.
Po miesiącu widać już było poprawę
Następnie zaczęłam kupować coraz więcej kosmetyków, ale o tym może w późniejszych postach :)
Niedawno pohennowałam włosy


Stan moich włosów teraz (na zdjęciu są wyprostowane wyjątkowo (urodziny) :)  niestety nadal prostuje grzywkę (bez niej wyglądam po prostu źle)

To na razie tyle co do mojej włosowej historii, jak osiągnę efekt do którego dążę wtedy ją uzupełnię :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)