Hej Kochani!
Ostatnio miałam szalony czas, piec do centralnego w domu się zepsuł, więc działo się wiele i nie miałam czasu na nic. A jak już miałam czas to nie miałam siły, serio - padałam bardzo wcześnie na łóżko i zasypiałam... Tymczasem post ten szykowałam już od dawien dawna! To o nim myślałam w momencie zgłoszenia się do akcji, więc mam nadzieję, że się Wam spodoba!
Odkąd kupiłam szczotkę do ciała nie rozstaję się z nią jeśli chodzi o pielęgnację. Kosztowała mnie niecałe 10 zł w Rossmanie i okazało się, że to bardzo dobrze spożytkowane pieniądze :). Włączyłam ją do swoich codziennych rytuałów i do cotygodniowych rytuałów SPA. Moje ciało polubiło szczotkowanie na sucho o czym świadczą efekty jakie dostrzegam - ale po kolei!
Szczotka ma dość szorstkie, naturalne włosie, wypustki ze sztucznego tworzywa, które są jakby gumowe, drewnianą podstawę i taśmę dzięki której łatwiej utrzymać szczotkę. Tej taśmy mogłabym się przyczepić bo to zdecydowanie najsłabszy punkt - jest za duża! Mogłabym zmieścić pod nią na spokojnie dwie swoje dłonie...
Jak już Wam wspomniałam szczotkę stosuje do masażu na sucho. Kolistymi ruchami rozpoczynam od stóp a kończę na dłoniach. Omijam okolice piersi bo uważam, że to zbyt drażniący zabieg jak na ten region. Codziennie rano tak zaczynam dzień - poświęcam na to tyle czasu ile aktualnie posiadam. Czasami jest to chwila, czasami nawet 10 min gdy się nie spieszę. Pobudzam w ten sposób z rana krążenie, rozgrzewam się, dobudzam i zyskuję więcej energii z rana. Im dłużej ją stosuję tym większą przyjemność sprawia mi taka forma masażu.
W soboty jednak mój rytuał nieco się zmienia. Sobota to czas na SPA, czyli długie masowanie szczotkę, następnie nałożenie maseczki na ciało i twarz (ale o twarzy to akurat będzie kiedy indziej). Mam wtedy pół godziny tylko dla siebie, a dzięki pobudzonemu krążeniu poprzez masaż maseczki do ciała mają ułatwione działanie. Poniżej Wam o nich opowiem.
Jednak zanim to zrobię chcę dodać jeszcze parę rzeczy o samym masażu na sucho i efektom jaki dzięki niemu osiągam oprócz wspomnianych powyżej. Otóż szczotkowanie sprawia,że skóra jest gładsza, jędrniejsza i ma bardziej równomierny koloryt. Cellulit i rozstępy wyraźnie się zmniejszają - szczotka zastępuje peeling i to w sposób fenomenalny.
Oprócz tego zachęcam wszystkie osoby, które maja problem z wrastającymi włoskami po goleniu by pomyślały o szczotkowaniu :).
I już wracam do wspomnianych przeze mnie maseczek do ciała, które wykorzystuje w moim SPA. Aktualnie posiadam dwie saszetki Babuszki Agaffi z Zielonego Kredensu. Obie kosztują w okolicy 6 zł i żałuję, że maski do ciała tak późno pojawiły się w mojej łazience bo są dużo mniej uciążliwe niż myślałam, a efekty bywają lepsze niż przy wielu balsamach i masłach. Poza tym to świetna opcja dla tych, które lubią zadbać o siebie raz i porządnie a potem mieć trochę spokoju, a nie codziennie wcierać różne kremidła ;).
Moje maski to wersja termalno - iłowa i czarna torfowa - odmładzająco, ujędrniająca. Obie zapakowane są w dobrze znane Wam saszetki. Każda ma pojemność 100 ml i starcza na 3 razy przynajmniej jeśli chodzi o moje ciało. Maski te są maskami opartymi w dużej mierze na glince, więc przez 10 min podczas, których mają się znajdywać na naszym ciele mogą zaschnąć delikatnie, jednak ciepły prysznic bez problemu sobie z tym radzi (chociaż ja raz się nie domyłam z glinki i zauważyłam to dopiero przy ubieraniu xD). Maski bardzo przyjemnie rozprowadza się po ciele, nie mają grudek ale kremową konsystencje, w momencie zastygania nie sprawiają dyskomfortu jak maseczki do twarzy na bazie glinki. Nie pachną też za bardzo.
Obie maski maja różne składy, które możecie zobaczyć TU i TU jednak działanie na mojej skórze jest bardzo zbliżone. Skóra jest świetnie oczyszczona, miękka i jędrna. W połączeniu z wcześniejszym szczotkowaniem co tydzień mam wrażenie, całkowicie nowej skóry. A im dłużej wykonuję te zabiegi tym dłużej utrzymuje się efekt. Co ciekawe moja sucha skóra dzięki maseczkowaniu nie potrzebuje tak dużo balsamów jak wcześniej. Biorąc pod uwagę, ze od dłuższego czasu nawet nie miałam żadnego balsamu to duża zmiana. Jestem zachwycona!
Maska termalno - iłowa ma jeszcze za zadanie rozgrzewać skórę, jednak ja osobiście nie zetknęłam się z tym efektem, ale kto wie? Może jestem gruboskórna..
Zaraz ktoś mi powie, że ale co można robić przez te 10 min gdy trzeba nago stać w łazience? Ja poświęcam ten czas na dokładny demakijaż, oczyszczanie twarzy, nałożenie maseczki i jej masaż... Gdy zostaje mi jeszcze trochę czasu to się rozciągam ;). Muszę wtedy wyglądać komicznie naga, w szarawej glince, z maseczką na twarzy. Ale co tam! Grunt, że to działa jak trzeba... To niewątpliwie najlepszy mój jesienny rytuał jaki wprowadziłam - idealnie wpisuje się do akcji Piękna Jesienią bo czuję się po nim piękniejsza, jestem taka i różnicę widać gołym okiem.
A więc oto mój jesienny rytuał dla piękna. Jestem ciekawa jak wygląda Wasz :)