Maseczka od Bandi

Hej!
Czy mi się wydaje, czy jakoś długo nie mówiłam nic o maseczkach? :)
Co powiecie na BANDI?


Maskę eksfoliującą z keratoliną dostałam od Eska (:*).
Ukryta jest ona (maseczka, a nie Gosia) w białej tubie, co jest bardzo wygodną sprawą. Dzięki zamknięciu typu air less do maseczki nie mają szans dostać się żadne bakterie czy inne nieprzyjemności, produkt zachowuje swoją świeżość.

Opakowanie wygląda ładnie, panuje na nim minimalizm, czy tylko na mnie robi wrażenie 'profesjonalisty'? :)
Buteleczka jest delikatnie przezroczysta, da się zobaczyć ile produktu nam jeszcze zostało.


Co pisze producent?
Maska o kremowej konsystencji, idealna do każdego typu cery, także delikatnej i naczyniowej oraz łojotkowej. Skutecznie odblokowuje zamknięte pory oraz normalizuje proces wydzielania łoju, co powoduje zmniejszenie liczby zaskórników. Wpływa regulująco na metabolizm naskórka, przez co ujędrnia go i wygładza. Po zastosowaniu maski skóra staje się jedwabiście gładka, rozjaśniona i miła w dotyku. Niezwykle silnie i skutecznie złuszcza zrogowaciały naskórek, a także zmniejsza spoistość komórek warstwy rogowej naskórka, czego efektem jest przyspieszenie odnowy komórkowej, a także zintensyfikowanie wchłaniania substancji aktywnych, które naniesiemy na skórę po zmyciu maski.

Składniki aktywne
keratolina, alantoina, ekstrakt z magnolii, masło Shea

Stosowanie
Nanieś grubą warstwę maseczki na twarz i szyję 2-3 razy w tygodniu. Pozostaw na ok. 15 minut. Zmyj letnią wodą. Nałóż odpowiednie dla skóry serum lub krem.


Skład:
Aqua/Water, Caprylic/Capric Triglyceride, Glycerin, Ethylhexyl Stearate, Butyrospermum Parkii (Shea Butter),  Dimethicone, Arachidyl Alcohol, Cetearyl Alcohol, Allantoin, Magnolia Biondii Flower Extract, Magnolia Biondii Bark Extract, Bacillus Ferment, Behenyl Alcohol, Polyacrylamide, Propylene Glycol, C13-14 Isoparaffin, Arachidyl Glucoside, Butylene Glycol, Laureth-7, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Parfum/Fragrance, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Cinnamyl Alcohol, Eugenol, Hydroxycitronellal, Geraniol, Butylphenyl Methylpropional, Linalool, Benzyl Benzoate, Hexyl Cinnamal, Limonene


Maseczka ta jak dla mnie nie ma zapachu, ma białawy kolor i bez problemu rozprowadza się ją po twarzy. Nie ma też problemów ze zmyciem jej.
Maseczka nie daje mi żadnych dodatkowych bodźców gdy mam ją na twarzy, więc zdarzało mi się o niej zapomnieć ;). Na szczęście bez żadnych szkód, ale też nie zauważyłam zmiany w działaniu, po 15 minutach można spokojnie ją zmyć bo nic więcej nie zdziała.
Ale jak działa? Oto jest pytanie ;)
Przyznam się bez bicia, nie byłam systematyczna w nakładaniu jej, jednak i tak bardzo dobrze działała na mojej twarzy.
Skóra jest wygładzona i co ciekawe ujędrniona (ale to dopiero po ok 2 tyg zauważyłam). Zaraz po zmyciu mam wrażenie jakbym miała na twarzy peeling enzymatyczny a nie maseczkę - skóra jest aksamitnie gładka i taka rozświetlona. Bardzo szybko też wchłania krem/serum lub cokolwiek co na nią nałożę.
Zauważyłam też, że maseczka ta oczyszcza skórę, w okresie gdy ją stosuje nie miałam większych problemów z wypryskami, które pojawiają mi się zależnie od cyklu miesiączkowego.
Nie wystąpiła u mnie reakcja alergiczna, maseczka mnie nie zapchała. Nie podrażniła też wrażliwej skóry mojej mamy.

Cena: 52 zł/75 ml
Może wydawać się dużo, ale maseczka jest bardzo wydajna. Używam jej już dłuższy czas i nie dotarłam jeszcze do połowy opakowania.

Miałyście z nią do czynienia? Jak się u Was spisała?

Jedwabny nektar od Organic schop

Hej!
Tak wiem, wiem, znowu włosowo, ale co poradzę, że ostatnio znów zakochałam się w swoich włosach? ;)

Recenzja ta była tworzona na prawdę długo. Balsam ten najpierw musiał swoje odczekać, później był testowany w różnych warunkach pogodowych i na różne sposoby, jakoś nie mogłam wyrobić sobie o nim zdania...
Dostałam go jeszcze w paczce świątecznej od kochanej Kasi z bloga Słodki Miód :*

Prezentuje się następująco:

Butla ta jest zrobiona z twardego, białego plastiku i ma na prawdę ładną grafikę. Szkoda tylko, że polska nalepka tak szybko się zdziera...
Do wyglądu opakowania nie mam żadnych zastrzeżeń, jednak do dozowania odzywki już tak, same zobaczcie:

Gdy odkręcimy nakrętkę czeka nas po prostu wielki otwór, przez który musimy wydobyć produkt, a nie jest to łatwe bo ta odżywka jest bardzo gęsta. O ile gdy jest jej dużo daje się jakoś rade to pod koniec to istna maskara! Nie zostaje nic innego jak nalać wody i ją rozcieńczyć bo przekroić to opakowanie też nie jest łatwo. Producent powinien albo pakować ten balsam do słoiczków, albo dodać jakąś pompkę....


Bardzo polubiłam zapach też odżywki! Jest słodki, ale nie mdły. Przypomina mi jakieś cukierki pomieszane z kiślem. Dodatkowo jest jednocześnie bardzo świeży i długo utrzymuje się na włosach.

Jak już wspominałam odżywka ta jest bardzo gęsta, nie trzeba jej dużo by rozprowadzić po całych włosach, nie ucieka z dłoni, bez problemu się ją nakłada jak już się uda wydobyć z opakowania.

Skład:

I najważniejsze - działanie!
Pokochałam ją!
Włosy po niej są błyszczące, miękkie, skręcone. Mam ochotę ciągle je dotykać! By nie być gołosłowną zrobiłam im zdjęcie:

co najważniejsze i u mnie dość niespotykane efekt uzyskiwałam taki sam bez względu na pogodę.
Dodatkowo, co dobrze widać na zdjęciu, włosy są wygładzone i zdyscyplinowane, nie ma mowy o latającej w koło młodzieży.
Balsam nie obciąża moich włosów, nie podrażnia też skóry głowy mimo nakładania blisko skalpu.

Jest to mój HIT, a jakby nie Kasia, nie miałabym szans go poznać, bo jakoś nie szczególnie ciągnęło mnie do tej marki.
Tak więc, dziękuję!

Miałyście do czynienia z tym nektarem? Jak u Was się sprawdził?





Balsam Ayurveda

Hej!
Dzisiaj o balsamie, który dostałam na spotkaniu blogerek w Puławach od firmy Natko. W blogosferze coraz częściej napotykam recenzję produktów tej firmy i muszę przyznać, że zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Produkty są dobrej jakości, nie drogie, mają ładne składy. Podoba mi się to.

Do przetestowania dostałam balsam z masłem shea, olejkiem jojoba i olejkiem z trawy cytrynowej zwący się AYURVEDA. Oto on:


Balsamy i maski do włosów to produkty, które chętnie widzę w słojach. Ułatwia mi to wydobywanie, jestem pewna, że zużyje produkt do końca.
W tym wypadku opakowanie zrobione jest z białego, solidnego plastiku, z prostą, lecz przyjemną grafiką nawiązującą do nazwy.
Po odkręceniu pokrywki czeka nas miła niespodzianka, czyli dodatkowe zabezpieczenie w postaci pazłotka.


Balsam ma bardzo przyjemną konsystencję. Jest gęsty, maślany, ale bardziej przypomina takie ucierane masło... kto robi często masy do ciast ten wie co mam na myśli ;).
Mimo gęstości wchłania się bardzo szybko, czasami aż za szybko bo nie nadążam rozcierać!
Nie pozostawia też po sobie żadnej tłustej warstwy.


Coś za co muszę pochwalić ten balsam to fakt, w jaki sposób działa na skórę. Jest ona nawilżona 24 h, miękka, odżywiona, bardzo przyjemna w dotyku. Balsam nie podrażnia, nie doświadczyłam żadnej negatywnej reakcji nawet wtedy gdy stosowałam go na przypaloną skórę czy podrażnioną po goleniu.


Ale nie byłabym sobą gdybym nie spróbowała go na włosach ;)
Do kremowania włosów zużyłam go sporo, po pierwsze, dlatego że ma taką a nie inną konsystencje, a po drugie, dlatego że nie skończyło się na jednym razie.
Moje włosy bardzo polubiły ten balsam. Były miękkie i błyszczące.
Nie miałam problemu ze zmyciem go szamponem.


Skład:

 Ostatnią rzeczą, którą chciałabym omówić jest zapach. Jest on dość kontrowersyjny. Dla mnie to typowa trawa cytrynowa, orzeźwiająca, pobudzająca, kwaśna. Jednak spotkałam się z opinią, że pachnie trochę toaletowo.
No cóż, na to nie ma rady, zmysł węchu jest bardzo zróżnicowany, więc dopóki samemu się nie spróbuje, nie ma szans by wyrobić sobie o nim zdanie.


Za 250 ml zapłacimy 22 zł, jednak produkty Natko często są w promocji. Nawet w tej chwili na stronie producenta można go kupić za 15,40 zł.
Swój balsam będę używać prawdopodobnie ok półtorej miesiąca, może do dwóch. Gdybym jednak. nie wykorzystywała go do włosów starczył by na dłużej.
Polecam też śledzenie ich FB, bo można wyszukać tam ciekawe informacje, rabaty itd.


Miałyście do czynienia z jakimiś produktami tej firmy?

40 pytań

Czyli dziś odpowiadam na TAG! :)
Felicia J. postanowiła wydobyć o mnie trochę więcej informacji :)

Zapraszam do lektury!

1. Rzecz, bez której nie możesz wyjść z domu?
Klucze ;) I w sumie tyle. Bez telefonu zdarza mi się wyjść, właściwie bez wszystkiego się zdarza, ale jednak klucze zawsze mam ;)

2.Ulubiony sklep z ciuchami ?
Ciuchland się liczy? ;) Ewentualnie Reserved - bardzo podobają mi się ciuchy od nich.

3.Masz jakieś fobie ?
To raczej nie fobia, jednak boję się mrówek.

4.Pijesz kawę ?

Teraz już tak. Kiedyś nie pijam, ale z racji tego, że mój W. to niezły kawosz nauczyłam się :). Przyrządza pyszną kawę (a wcześniej słowa pyszna i kawa nie miały miejsca w jednym zdaniu)


5.Co robisz o 24:00 ?
Śpię. Serio, rano wstaje i nawet jak się uczę to wole wcześniej wstać niż siedzieć do późna.

6.Czy w odległości 3 metrów od Ciebie jest coś różowego ?
Szminka się liczy? :))

7.Często piszesz sms-y ?
Bardzo, ale to dlatego, że strasznie nie lubię rozmawiać przez telefon.
 
8.Czytasz książki ?
Kocham książki! Uwielbiam je czytać i aktualnie zawsze mam jakąś w torebce.


9. Masz duży pokój ?
Nie za duży, ale w sam raz dla mnie :)

10. Kiedy masz urodziny ?
15 grudzień to moja data

11. Jakich piosenek słuchasz ?
Tych co lecą w radiu ;).

12. O której chodzisz spać ?
Wcześnie, najpóźniej o 23...

15. Malujesz paznokcie ?
Maluję, jednak rzadko. Moje króciaki niekoniecznie dobrze prezentują się pomalowane...

16. Twoje największe marzenie ?
Aktualnie zdać dobrze wszystkie egzaminy i mieć z głowy licencjat ;)
A tak poza uczelnią to marzy mi się prawo jazdy na motocykl....

17. Co lubisz robić?
Lubię się śmiać ;). Kocham czytać. Lubię jazdę samochodem, jazdę na rolkach. Lubię spędzać czas z moim W. i chodzić do kina.
 
18.Jesteś leniem ?
Trochę tak, ale uważam, że każdy z nas ma w sobie jakiegoś lenia. U mnie objawia się on niechęcią do pisania jakichkolwiek dłuższych tekstów na studia. Wolę wszystko zwięźle wypunktować.

19. Czego się boisz ?

Teraz boję się egzaminów dyplomowych. Jestem strasznym nerwusem i fakt, że mam przed komisją wykazać się wiedzą z 3 lat mnie całkowicie przeraża. W ogóle wszelkie odpowiedzi ustne są dla mnie niesamowicie stresujące.

20. Umiesz śpiewać ?
Nie, nawet zanucić nie potrafię tak by ktoś poznał utwór xd.

21. Trzy ulubione strony internetowe ?
O kurcze, ciężkie pytanie.. Wizaz, blogger i joemonster może być? :)

22. Ulubiona piosenka ?
Brak takowej.

23. Oglądasz mecze ? Jakie ?
Teraz nie. Kiedyś oglądałam wszystkie mecze piłkarzy ręcznych.

24. Ulubiony sportowiec ?
Adam Małysz ;).
 
25. Masz jakieś hobby ?
Myślę, że masaż jest takim moim hobby

26.Co lubisz pić?
Herbaty!

27.Ulubiony owoc ?
Wiśnie! Te czerwone kulki nigdy mi się nie znudzą.

28.Zbierasz coś ?
Ciuchy i kosmetyki :))

29. Masz jakieś przezwisko/ksywę ?
Brak.

30.Masz rodzeństwo ?
Mam siostrę i brata. Starsi są ode mnie o 11 i 10 lat. Bawię ich dzieci :).

31. Malujesz się ?
Tak, od niedawna w sumie. Dopiero w drugiej liceum zaczęłam używać podkład i tusz. W tym roku doszedł puder, róż, bronzer i szminki. Jednak nie zawsze, gdy siedzę w domu to się nie maluje w ogóle.

32. Rozpuszczone czy spięte włosy ?
W zależności od temperatury :) Na co dzień mam spięte bo mogłyby mi przeszkadzać w pracy z pacjentami.

33.Kolor ścian w pokoju ?

Żółty! (wiecie że żółć to najbardziej polskie słowo?) ;)

34.Co najczęściej oglądasz na yt ? 
Lisie Piekło

35.Jesteś wolna ?
Nie. Od prawie 4 lat jestem z W.

36.Jakie masz teraz włączone strony ?
twoje-seriale.tv i blogger

37.Jaki jest ostatni sms wysłany przez Ciebie?
Do W. że robię prezentacje na prace licencjacką.

38.Jakie jest twoje ostatnie połączenie ?
Do mamy. Pytałam się jak się czuje, ponieważ ostatnio ma problemy z sercem.

39. Jaki kolor masz koszulki na sobie ?
Biały. Tylko to w sumie nie koszulka a body, liczy się?

40. Co robiłeś wczoraj o tej godzinie ? 
Bawiłam się z psami W.


To tyle :) W czymś jesteście do mnie podobne? Jestem ogromnie ciekawa Waszych odpowiedzi na pytania.


PS. TO NIE MOJE PSY, TYLKO MOJEGO W. Dodałam to zdjęcie w związku z moją odpowiedzią...

B&BW - Paris amour

Hej!
Wiecie już co myślę o balsamach B&BW. Nie zdobyły one mojego serca swoimi zerowymi zdolnościami nawilżającymi. Jak było z mgiełką?
Zobaczcie same :).

Oto ona:


Podoba mi się grafika tego opakowania. Niby nic takiego, ale wygląda elegancko.
Spryskiwacz działa bez zarzutu. Nic się nie zacina, ładnie rozpyla (nie jest to strumień tylko delikatna mgiełka) i lekko chodzi.


A jak z zapachem?
Mocny, ale już nie przytłacza mnie tak jak balsam. Utrzymuje się jak dla mnie 3 godziny, później już go nie czuć. Uwielbiam nim psiukać szafę, potem gdy ją otwieram otacza mnie ten zapach i ubrania później też delikatnie bardzo (trzeba się zaciągnąć by poczuć) pachną ;)

Co myślę o samym zapachu? Jest piękny, słodki, ale nie cukierkowy, ma w sobie coś orzeźwiającego.
Czy przenoszę się na ulicę Paryża? Raczej nie, z tego co pamiętam Paryż śmierdział ;)).
Ale zapach ten lubię za jego elegancje i na prawdę robi romantyczny klimat!


Od producenta:
Z połączenia zapachu francuskiego tulipana, kwiatu jabłoni i różowego szampana stworzono piękny zapach przywodzący na myśl romantyczny spacer uliczkami Paryża.

Kategoria: kwiatowo - owocowa

Nuty zapachowe:
nuta głowy: mandarynka, truskawka, czarna porzeczka, różowy szampan, kwiat jabłoni, frezja
nuta serca: brzoskwinia, jaśmin, francuski tulipan, lilia wodna, plumeria
nuta bazy: francuska wanilia, mleczko kokosowe, ambra, drzewo sandałowe, kremowe piżmo 



Koszt: 25 zł




Ziaja - kakaowa maska do włosów

Hej!
Jak Wam mija maj? Jak matury maturzystki? :) Trzymam ciągle za Was kciuki!

Dziś będzie o maseczce do włosów firmy Ziaja.
Na pewno nie raz spotkałyście się z tą kakaową serią. Brązowy słoiczek zmienia tylko swoje wymiary i napisy i możemy całe być kakaowe - od twarzy, poprzez ciało do włosów.
Cała seria posiada zabezpieczenie przez wcibskimi paluchami, więc mamy pewność świeżości kosmetyku.

Lubię produkty do włosów w słoiczkach, dzięki temu bez problemu zużywam je do końca.

Zapach jeśli ktoś nie miał nigdy okazji go poznać jest kakaowy, cudowny, słodki, jednak nie mdlący. Nie jest to czekolada, tylko właśnie takie typowe kakao zalane mlekiem, nie wiem jak Wam, ale mi ślinka cieknie ;).


Konsystencja jest idealna, nie za lekka, nie za gęsta, nie ucieka, nie spływa z dłoni, za to bardzo dobrze rozprowadza się na włosach.


Stosowałam ją zarówno typowo jako maska pod czepek lub też na chwilę jako odzywka. Jak dla mnie efekt zawsze jest ten sam. Czyli w moim wypadku piórkowanie... Jeśli nie stylizuje włosów po tej maseczce sprawa jest kiepska. Włosy nie są dociążone, latają we wszystkie strony, sprawiają wrażenie napuszonym , jednak to nie to samo. Są takie lekkie... Wprawdzie miłe w dotyku i błyszczące, jednak efekt wizualny wszystko psuje. Gdy jednak stylizuje włosy problem ten znika i mogę cieszyć się ładnymi falkami, pachnącymi kakaem.
Nie mogę jednak stosować tej maski blisko głowy, ponieważ podrażnia mój skalp, wprawdzie bardzo delikatnie, ale jednak.

Skład:

Miałyście z nią do czynienia? Jak u Was się spisywała?


Znowu zakupy...

Hej!
Przybywam pochwalić się zakupami... ZNÓW!
Jak nie kupuje to spoko, ale jak tylko zacznę, to nie mogę przestać ;) Hah...

Oto moje nowości:

perfumki te pachną jak seria z czarną różą od Tołpy *.*


Zaktualizowałam też swoją chciejliste... Ależ mi tego wyszło! Szaleństwo. Jakbyście miały coś z moich chciejstw do sprzedania, albo widziałyście, że ktoś coś sprzedaje, będę wdzięczna za każdą informacje!

Jedwab od Green Pharmacy

Hej!
Tak, wiem, że znowu daje recenzję włosową, jedna proszę, pamiętajcie, że bądź co bądź jestem włosomaniaczką ;).

Dziś na celowniku znany i lubiany jedwab od Greem Pharmacy:


W ładnym kartoniku znajdziemy już mniej ładne, plastikowe opakowanko:


Brawo za pompeczkę! Jest to niesamowicie wygodne, szkoda tylko że moja była zepsuta. Nie zacinała się, ale połowa serum wypływała w tym miejscu gdzie kończy się pompeczka... Wszystko przez to było upaćkane w serum. No ale cóż, nie winię za to nikogo, nie zauważyłam by ktoś jeszcze na to narzekam, więc po prostu ja musiałam trafić na wadliwy egzemplarz.

Trochę od producenta:

Wiele z Was chwali zapach tego serum, nie ukrywam, że dlatego też po ie sięgnęłam. Co ja mogę o nim powiedzieć? Ano niewiele, nie zapada mi w pamięć, niby ładny, ale tak naprawdę ledwo co wyczuwalny jest dla mojego nosa.

Więc może przejdę do działania. Zacznę może czego wymagam od takiego kosmetyku, a mianowicie:
- zabezpieczenia końcówek - sprawdziło się, odkąd go używam nie zauważyłam białych plamek
- braku obciążenia i sklejenie - tego nie było, a więc chwała mu za to
- wygładzenia na długości - tego nie uświadczyłam
- poratowania w kryzysowych sytuacjach gdy puch nieziemski - było, pod warunkiem że wylałam go bardzo bardzo dużo!

A więc pół na pół, nie jest to dla mnie dobry wynik. Może moje wymagania są wygórowane, ale do tej pory miała ratunek w serum silikonowym, w tym wypadku brakowało mi tego nie jeden raz...

Skład:
na prawdę przyjemny, oprócz  silikonów mamy olejki i ekstrakty, rzadki widok w produktach do zabezpieczania


Cena: ok 10 zł
Wydajność: 2 miesiące ( na moich włosach)

Podsumowując: jest to dobre serum, jednak nie dla mnie. Warto je poznać, bo zauroczyło nie jedno serce.
Jestem ciekawa Waszych opinii na jego temat.

Garnier - goodbye damage

Hej :)
Jak weekend? U mnie deszczowo i zimno, ale przynajmniej dzięki temu mam okazję zabrać się za uczelniane sprawy, które normalnie bym odkładała na później... Także jak to mówią nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło ;).
A przynajmniej tak sobie wmawiam. ;)

Dziś przybywam do Was z recenzją odżywki GOODBYE DAMAGE
na pewno nie raz o niej słyszałyście, bo firma zorganizowała dość sporo akcji promujących również na blogach.
Jesteście ciekawe co o niej myślę?


Opakowanie klasyczne dla serii Fructis, kolorowe, przyciągające wzrok, stojące na otwarciu dzięki czemu łatwiej jest wydobyć produkt do końca. Butelka (mogę tak nazwać?) jest nieprzezroczysta, a więc oceniamy ilość zużytego produktu 'na wage'.

Zapach też typowy, owocowy, świeży, zostaje na włosach prawie cały dzień. Przyjemna sprawa, nie powiem. Ogólnie to jestem fanką zapachów produktów dla włosów od Garniera, jak dla mnie wszystkie maski/odżywki mogłyby tak pachnieć.






Konsystencja jest gęsta, treściwa, nie na tyle jednak by sprawiała trudność w wydobywaniu z opakowania. Odżywka nie ucieka z dłoni, dobrze się ją rozprowadza na włosach.

Nie ma problemu też ze spłukiwaniem, zostawia śliskie włosy, bez problemu możemy je rozczesać (jako falowano kręcona czeszę włosy na mokro, jeśli w ogóle je czeszę).

Co po wyschnięciu?
LIPA. Moim włosom ta odżywka wybitnie nie podpasowała. Zostawia je szorstkie, niemiłe w dotyku. Znika skręt, fala też jakaś lipna... Brak blasku, brak czegokolwiek!
dawałam jej wiele szans i efekt zawsze pozostaje ten sam -> moje związane włosy...


Skład:

Koszt: ok 12 zł

Miałyście ją może? Jak się u Was spisywała?


Ps. Dziękuję, za Wasze wczorajsze komentarze, podniosłyście mnie na duchu, bo serio zaczęłam się zastanawiać, czy nie potrafię czytać ze zrozumieniem...

ZŁA

Hej
przybywam do Was by się wyżalić!
Dziś spotkał mnie zawód niemały...
Otóż to, w pewnym rossmanie w moim mieście (z tego co zrozumiałam akcja ta była tylko w części placówek) dostałam kupony, które miały wzrastającą wartość i były przypisane do konkretnego miesiąca - od marca do czerwca i były aktualne tylko i wyłącznie gdy wykorzystało się poprzedni kupon.

Tak to wyglądało:


Swoje dostałam pod koniec kwietnia. Pomyślałam super! zawsze to jakiś dodatkowy rabat.
W regulaminie promocji znajdującym się na tym liście z kuponami było napisane:
- rabat dotyczny wszystkich produktów z kategorii perfumy, pielęgnacja twarzy i makijaż
- kupony rabatowe można realizować tylko w drogerii, której adres jest na nich umieszczony
- kolejne kupony z narastającym rabatem są aktywne tylko w przypadku dokonania zakupu promocyjnego w poprzednim miesiącu (nie dotyczy marca lub kwietnia jako miesięcy, w których promocja się rozpoczyna)

No więc ja, myślę że logicznie, doszłam do wniosku że skoro NIE DOTYCZY to nie dotyczy i nie muszę jeszcze raz robić zakupów w kwietniu.
Dziś zostałam uświadomiona, że jednak muszę i że przecież jest napisane, że trzeba ich użyć w poprzednim miesiącu. A więc z moich zakupów rabatowych nici.
I jestem zła, bo dla mnie nie dotyczy to nie dotyczy!
No sorry...

Upominki ze spotkania

Była relacja, czas na upominki i podziękowania :).
Ze spotkania blogerek przywiozłam sporo paczuszek, które zasiliły moje kosmetyczne zbiory ;) Już się zabrałam za testowanie co poniektórych cudów! Spodziewajcie się recenzji :)


Wszystko razem prezentuje się następująco:


COLORIS

SORAYA

NATKO

BIOGERDEN

NIKWAX

BIAŁY JELEŃ

OILLAN

EQUILIBRA

APN COSMETICS

PILOMAX

PAESE


PIERRE RENE

FORTE SWEDEN

CHENICE
były dwa te zestawiki, ale jeden już zużyłam ;)


Dziękuje organizatorkom i sponsorom za upominki!