Winny Max

Z dedykacją dla Aswertyny, bo post powstał po tym jak za bardzo naczytałam się jej bloga ;)



Leżała na kanapie przed telewizorem przerzucając bezmyślnie kanały. Zapowiada się kolejny beznadziejny wieczór... Myślała. Mieszkanie lśniło czystością po nieprzespanej piątkowej nocy, od zawsze tak miała, gdy nie mogła spać – sprzątała, pozwalało jej to się rozluźnić, dzięki czemu sobotni ranek przespała spokojnie, bez koszmarów i wspomnień…
Poczuła wibrację w kieszeni dresów, sms! Od tak dawna nie dostawała ich o nikogo… Anka, we wspomnieniach odżył obraz ślicznej blondynki, z którą zawsze podbijały wszystkie imprezy, „nasz ulubiony klub, 20, bądź!” Już miała odpisać ‘nie, dzięki’ gdy ekran jej komórki wygasł i zobaczyła w nim siebie jak w lusterku. Nie wyglądała dobrze, rozczochrane, zaniedbane włosy, twarz też dawno nie widziała pielęgnacji… Przyjrzała się własnym dłoniom – kiedyś jej wizytówce, teraz zniszczonych, bez manikiuru… Zła na siebie, że mogła dopuścić do takiego stanu odpisała ‘będę!’ i pobiegła do łazienki. ‘Jak mogłam doprowadzić do takiego stanu? Nie po to wyrwałam się z toksycznego związku by samemu się niszczyć’. Szykując sobie kąpiel powyciągała z zakamarków szafek jej stare kosmetyki, jeszcze z czasów z przed Tomka, tego debila, który niszczył ją przez 2 lata, jak mogła być taka głupia? Ech..
Perfumy – parę buteleczek wód owocowo- kwiatowych, które łączyła ze sobą w zależności od nastroju, na dziś wybrała porzeczkę i malinę.
Tusz do rzęs, podkład, puder, jakieś cienie. Wszystko jest, na dodatek nieprzeterminowane! Uff… A co to? Z kosmetyczki wytoczył się jeszcze niepozorny lakierek, pojemności 6ml, kupiony za jakieś 2 zł w kiosku.

W buteleczce wygląda jak brąz za to na paznokciach zmienia się w piękną, głęboką, wiśniową czerwień. Już o tobie zapomniałam przyjacielu – pomyślała. Kiedyś nie było imprezy bez ciebie – wprawdzie więcej przyciągałeś mi debili, ale i tak cię uwielbiam.
Sprawdziła konsystencje – nadal idealna (po tylu latach!)
Po kąpieli do ciebie wrócę! I weszła do wanny zanurzając się w pianie.
Seria zabiegów pielęgnacyjnych (oczyszczanie, pilingowanie, maseczki i kremy) nie trwała długo, przed laty doszła w tym wszystkim do perfekcji. Pozwoliła włosom wyschnąć naturalnie, tylko wtedy uwydatniał się cały ich potencjał tworząc piękne, grube loki i zajęła się dłońmi. Najpierw kształt, teraz skórki, odzywka no i moje maleństwo!

Pokryła płytkę paznokcia dwiema cienkimi warstwami. Uwielbiała ten pędzelek, nie był za cienki, ani za gruby, w sam raz dla niej.

Lakier szybko wysechł ukazując w pełni swój cudowny kolor. Jak się cieszę, że pobędzie na paznokciach przynajmniej 3 dni!

Teraz tylko makijaż, kiecka i lecę!

***
Anka wygląda jak zawsze fantastycznie! Cudowne, proste blond włosy opadają na jej opalone ramiona, a czerwona, obcisła sukienka podkreśla jej genialną figurę. Uśmiecha się jak mnie widzi, ale w jej oczach widzę tez zaniepokojenie, nie widziała mnie od zerwania z Tomkiem, sporo schudłam i pewnie jestem bladziutka, w końcu unikałam słońca żyjąc swoim nocnym trybem.
- Hej kochana! To jak wchodzimy? – Mój entuzjazm sprawia, że się rozluźnia
- Idziemy! – Postanawia, wita się z bramkarzami i wchodzimy jak kiedyś, bez kolejki, bez biletu. – Najpierw bar, trzeba ci dodać rumieńców!

Siadamy przy barze, zamawiamy nasze ulubione drinki. Długo nie musimy czekać na amantów. Anka od wejścia przyciąga spojrzenia. Wyrywa się na parkiet pytając mnie najpierw czy może
- zwariowałaś? Leć i baw się! Popilnuje ci drinka!

Gdy znika mi z oczu zaczynają wracać do mnie smutne myśli! Nie no Wer, weź się za siebie, jesteś na imprezie, nie możesz się smucić!
Czuje, ze ktoś do niej podchodzi, odwraca się, więc i przygląda facetowi (przystojnemu facetowi!), który zbliża się do niej

- Hej maleńka! Zatańczysz z królem parkietu?

Chyba dostrzegł mój smutek w oczach, który pojawił się, kiedy zagadał do mnie w ten sposób. No bo serio? Ktoś normalny nie mógłby jej się trafić, choć raz!
Uśmiechnął się przepraszająco i powiedział:
- Oj, głupio wyszło, niepotrzebnie posłuchałem kumpli. Jestem Filip, mogę usiąść przy tobie?
- Jasne, siadaj – uśmiechnęłam się, jest nadzieja!
- Wyglądasz fantastycznie! Już, od kiedy weszłaś do klubu chciałem zagadać, ale miałem wrażenie, że nie jesteś z mojej ligi, więc kumple wysłali mnie z tym głupim tekstem. Gniewasz się?
- No co ty! Ale muszę przyznać, że już myślałam, ze mój lakier znowu przyciągnął mi jakiegoś typka – odpowiedziałam ze śmiechem

Ma śliczny uśmiech! Ale oczy nadal jakieś smutne! Na wspomnienie lakieru przyjrzałem się jej dłoniom, wyglądają idealnie! Nigdy nie widziałem tak smukłych dłoni, zapragnąłem wziąć je w swoje i zabrać ją do tańca.

- Masz śliczne dłonie, mówisz, że ten lakier taki pechowy? Mam nadzieję, że od dzisiaj zmienisz o nim zdanie. Zatańczymy?

Spojrzała na niego i zobaczyła w jego oczach coś, czego nie widziała w oczach Tomka nigdy – zapewnienie ochrony i schronienia.

- Chętnie, chodźmy! – Jeszcze kątem oka mignęła jej Anka rozradowana patrząca na mnie i pokazująca kciuki.

To był udany wieczór, coś czuję, że z Filipem spotkam się jeszcze nie raz. A mojego MAXa z zapomnianej kosmetyczki przełożę w bardziej widoczne miejsce, niech przynosi szczęście!


Mistrza nie doścignę, ale co myślicie? ;)

Pozdrawiam
Żan

28 komentarzy:

  1. dajesz radę! az mi się łęzka w oku zakręciła :) brawka!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uff, to ulga, bałam się że twoje błogosławieństwo na marne poszło ;)

      Usuń
  2. kolor jest bardzo ładny, będzie idealny szczególnie na jesień

    OdpowiedzUsuń
  3. o jaka super powieść :D kolorek ładny, jednak, ja bym sie nie odwazyła na jego nałożenie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. świetnie się czyta! :) i kolor też na plus :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O proszę, Aswertyna już nie jest sama! Mam ten lakier ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Każdy Tomek, jakiego znałam, miał coś za uszami. Każdziusieńki! Stawiam, że to nie lakier, a imię przyniosło cień na Wasz związek. PS. Drugie fatalne imię - Łukasz. Unikam Łukaszów jak ognia. Może to głupie, ale jestem święcie przekonana o swojej racji.
    No!
    A lakier obłędny. Lubię takie mocne akcenty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przekaże wymyślonej Weronice że to jednak nie lakier ;)

      Usuń
  7. Jeej, pisz więcej takich notek, świetna historia! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahah fajny post, dobrze się czytało ;D Myślę, że powinnaś częściej wybierać ten sposób pisania, bo było to przyjemne ;D
    Fajny kolorek, mam bardzo podobny, niestety już prawie zdenkowany :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Coś wyczuwam Aswertonową nutę :D
    Bardzo ładny kolorek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo to przez nią, dlatego i dla niej dedykacja :D

      Usuń
    2. ale powiem ci, że świetnie sobie poradziłaś :d niedługo będziesz lepsza od mistrza Aswertyny ;D !

      Usuń
  10. już u Aswertyny podobał mi się taki pomysł na recenzje, Tobie również wyszło fajnie :)
    a lakier ma rzeczywiście kolor wina :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Śwetny post, rewelacja! :))
    A lakier ma niesamowity kolorek! *.*

    OdpowiedzUsuń
  12. Super opowieść.
    Ładny kolorek lakieru.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jejku zpełnie co inneg oniż w buteleczce :P

    OdpowiedzUsuń
  14. kolorek bardzo mi sie podoba:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Skoro przynosi szczęście ,to tylko używać i używać go :)
    Ładny ten kolor :)

    OdpowiedzUsuń
  16. kolor w sam raz na lato :) bardzo kobiecy , podoba mi sie!

    OdpowiedzUsuń
  17. Kurde Aswertynko, stajesz się inspiracją :D Pięknie, pięknie, niedługo będę się mogła chwalić, że ciebie znam osobiście :D
    A swoją drogą- lakier ma ładny kolor, ale ja na co dzień stosuję jaśniejsze :)

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)