Hej!
Dziś ostatni post z serii denko! Powiem Wam szczerze, że mi ulżyło...
Teraz jak o czymś nie będę chciała pisać całej recenzji, zbiorę parę produktów i powstanie seria z mini recenzjami - co Wy na to? :)
A teraz do dzieło - oto moje zużycia z tego miesiąca:
Nie ma tego za wiele, nawet nie chciało mi się dzielić na kategorie... Może gdyby nie wyjazd do Warszawy udałoby mi się jeszcze parę rzeczy pokończyć, a tak miałam zakaz zabierania ze sobą kosmetyków xd
No i wyszło jak wyszło ;)
A więc teraz zacznijmy od lewej strony:
1. Glinka żółta nie należy do ulubionych. Jakoś nie zauważyłam za wiele po jej użyciu, nie kupię jej więc ponownie.
2. Szampon z ekstraktem z czarnuszki opisywałam TUTAJ
3. Bardzo, bardzo fajny tonik Organic Surge też doczekał się recenzji - KLIK
4. Odleweczka (jedna z dwóch) masła Pat&Rub od Elle. Bardzo fajne, za rok na wakacje kupię pewnie całe opakowanie.
A teraz prawa:
5. Cudowna i niesamowita glinka czarna - jak działa i dlaczego tak ją wychwalam możecie przeczytać TU.
6. Balsam Nubian Heritage nie skradł mojego serca, nawilżenie dla mojej skóry okazało się słabiutkie (KLIK)
7. Muffinka wiśniowa z Pszczelej Dolinki za to mnie oczarowała, was też sądząc po komentarzach pod TYM postem
8. Tealighty z Party Lite opisałam TU
9. Mydełko z Alterra okazało się całkiem fajnym, a przede wszystkim tanim zawodnikiem w łazience. Razem z wersja pomarańczową zpstało opisane w TYM poście.
I to by było na tyle... Malutko, prawda?
Znacie coś?
Dziś ostatni post z serii denko! Powiem Wam szczerze, że mi ulżyło...
Teraz jak o czymś nie będę chciała pisać całej recenzji, zbiorę parę produktów i powstanie seria z mini recenzjami - co Wy na to? :)
A teraz do dzieło - oto moje zużycia z tego miesiąca:
Nie ma tego za wiele, nawet nie chciało mi się dzielić na kategorie... Może gdyby nie wyjazd do Warszawy udałoby mi się jeszcze parę rzeczy pokończyć, a tak miałam zakaz zabierania ze sobą kosmetyków xd
No i wyszło jak wyszło ;)
A więc teraz zacznijmy od lewej strony:
1. Glinka żółta nie należy do ulubionych. Jakoś nie zauważyłam za wiele po jej użyciu, nie kupię jej więc ponownie.
2. Szampon z ekstraktem z czarnuszki opisywałam TUTAJ
3. Bardzo, bardzo fajny tonik Organic Surge też doczekał się recenzji - KLIK
4. Odleweczka (jedna z dwóch) masła Pat&Rub od Elle. Bardzo fajne, za rok na wakacje kupię pewnie całe opakowanie.
A teraz prawa:
5. Cudowna i niesamowita glinka czarna - jak działa i dlaczego tak ją wychwalam możecie przeczytać TU.
6. Balsam Nubian Heritage nie skradł mojego serca, nawilżenie dla mojej skóry okazało się słabiutkie (KLIK)
7. Muffinka wiśniowa z Pszczelej Dolinki za to mnie oczarowała, was też sądząc po komentarzach pod TYM postem
8. Tealighty z Party Lite opisałam TU
9. Mydełko z Alterra okazało się całkiem fajnym, a przede wszystkim tanim zawodnikiem w łazience. Razem z wersja pomarańczową zpstało opisane w TYM poście.
I to by było na tyle... Malutko, prawda?
Znacie coś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)