Hej!
Jesień w pełni, a tak po prawdzie to zima za pasem, a ja nadal dbam o swoje stopy! Jestem z siebie dumna! Może to takie nagromadzenie pumeksów mnie motywuje? ;)
Jednak nie tylko pumeksów mam zapasy, w mojej szafie wyczaiłam dwa produkty pochodzące ze sklepu Blisko Natury, które miały mi uprzyjemnić i ułatwić walkę o piękne stopy. Jak się spisały? Czytajcie dalej :)
Zarówno krem jak i peeling zapakowane się w miękkie tubki. Grafika jest ot taka o, zupełnie nie przyciaga mojej uwagi, za to odcien zielonego jest bardzo w moim guście ;). Niestety tylko krem ma nalepkę w języku polskim, peeling za to jest w większej pojemność - 100 ml (krem 75 ml).
Zarówno krem jak i peeling mają zwartą konsystencję. Łatwo wydobyć ich z tubki, nie trzeba wiele produktu by pokryć całe stopy - w wypadku kremu.
Zapachy mają ładne, chociaż bardzo łagodne, jednak dają uczucie świeżości.
Jednak!
Peeling nie ma żadnych właściwości ścierających... Mało tego! Ja ani jednej drobinki w nim nie wyczuwam... Czasami jakaś taka mikro drobinka się trafi... Aż nawet myślałam czy to może enzymatyczny nie jest, tylko o tym nie napisali... Nie jest, sprawdziłam. Po prostu DNO, w życiu bym nie nazwała tego peelingiem.
A krem?
Całkiem przyjemny! Nie ma mocy nawilżenie i odżywienia, ale skóra nie jest już taka sucha, lepiej też znosi coraz cieplejsze obuwie i zmiany temperatur. W miarę szybko się wchłania, chociaż szału nie ma, nie pozostawia po sobie mocy tłustości ;)
Jeśli miałabym oceniać ten duet razem postawiłabym 3-.
Jednak w ocenie indywidualnej krem zyskuje i pokusiłabym się nawet o 4, natomiast peeling to nieporozumienie i jedyną oceną jaką może dostać to 2... (przypominam, że dla mnie 2 to ocena niedostateczna ;))
Cena w obu przypadkach jest niższa niż 10 zł.
Jesień w pełni, a tak po prawdzie to zima za pasem, a ja nadal dbam o swoje stopy! Jestem z siebie dumna! Może to takie nagromadzenie pumeksów mnie motywuje? ;)
Jednak nie tylko pumeksów mam zapasy, w mojej szafie wyczaiłam dwa produkty pochodzące ze sklepu Blisko Natury, które miały mi uprzyjemnić i ułatwić walkę o piękne stopy. Jak się spisały? Czytajcie dalej :)
Zarówno krem jak i peeling zapakowane się w miękkie tubki. Grafika jest ot taka o, zupełnie nie przyciaga mojej uwagi, za to odcien zielonego jest bardzo w moim guście ;). Niestety tylko krem ma nalepkę w języku polskim, peeling za to jest w większej pojemność - 100 ml (krem 75 ml).
Zarówno krem jak i peeling mają zwartą konsystencję. Łatwo wydobyć ich z tubki, nie trzeba wiele produktu by pokryć całe stopy - w wypadku kremu.
Zapachy mają ładne, chociaż bardzo łagodne, jednak dają uczucie świeżości.
Jednak!
Peeling nie ma żadnych właściwości ścierających... Mało tego! Ja ani jednej drobinki w nim nie wyczuwam... Czasami jakaś taka mikro drobinka się trafi... Aż nawet myślałam czy to może enzymatyczny nie jest, tylko o tym nie napisali... Nie jest, sprawdziłam. Po prostu DNO, w życiu bym nie nazwała tego peelingiem.
A krem?
Całkiem przyjemny! Nie ma mocy nawilżenie i odżywienia, ale skóra nie jest już taka sucha, lepiej też znosi coraz cieplejsze obuwie i zmiany temperatur. W miarę szybko się wchłania, chociaż szału nie ma, nie pozostawia po sobie mocy tłustości ;)
Jeśli miałabym oceniać ten duet razem postawiłabym 3-.
Jednak w ocenie indywidualnej krem zyskuje i pokusiłabym się nawet o 4, natomiast peeling to nieporozumienie i jedyną oceną jaką może dostać to 2... (przypominam, że dla mnie 2 to ocena niedostateczna ;))
Cena w obu przypadkach jest niższa niż 10 zł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)