Saszetkowo: maseczka odmładzająca na mleku łosia

Hej!
Dziś chcę Wam pokazać ostatnią jak na razie z moich saszetek od Bani Agaffi :) Nadal jest ich bardzo dużo i wszystkie mam ochotę spróbować bo jeszcze na żadnej się nie zawiodłam. Jedne były lepsze, drugie gorsze, jednak wszystkie były w porządku. Zwłaszcza za taką cenę - ok 5 zł a można i taniej :).

Tym razem przyszła pora na recenzje maseczki do twarzy na mleku łosia. Wiele z Was ją chwaliło i polecało pod moją wcześniejszą recenzją saszetkową z inną maseczką (witaminową). Rozbudziłyście moją ciekawość i szybko wzięłam się za testy.


Maseczka ta, przyznaję od razu, skradła moje serce swoim zapachem! Jest mleczny, słodki, przypomina trochę mleko skondensowane, kojarzy się z deserem, przypomina dzieciństwo. No pyszny jest! Aż ma się ochotę nabrać jej trochę na palec i posmakować ;)
Gdy tylko nałożę ją na twarz domownicy się za mną oglądają bo zapach jest dość intensywny, od razu przychodzi ochota na coś słodkiego ;)

Konsystencja też jest bardzo przyjemna, kremowa, nie za rzadka, idealnie gęsta, nie spływa z twarzy, ale świetnie się na niej rozprowadza. Bez problemu możemy nałożyć ją na twarz i zająć się czymś innym, nic nam nie skapnie. Maseczka też nie wysycha, nie wchłonie się całkowicie, chociaż troszeczkę tak :).


A jak działanie? Mocno odżywcze. Z racji tego, że moja skóra jest sucha bardzo cenię produkty, które dają mi moc nawilżenia. Ta maseczka właśnie taka jest. Nie zauważyłam różnicy w działaniu przy trzymaniu ją dłużej, więc tego nie czynię - 10 min i zmywam ( a czyni się to bardzo łatwo). Zyskuję miękką, odświeżoną, nawilżoną cerę. Nie zauważyłam by mnie zapchała lub podrażniła, a obawiałam się tego trochę bo na wizażu naczytałam się sporo opinii, że nie spotkanie z nią może piec.
Jednak większość tych dziewczyn nie zrobiła próby uczuleniowej, a przy tak bogatym składzie (z resztą co ja gadam, przy każdym składzie) według mnie to podstawa. Co innego gdy produkt zaczyna podrażniać po jakimś czasie, a co innego gdy po prostu nie chce nam sprawdzić dla własnego bezpieczeństwa czy nie jesteśmy może na coś uczuleni...

Skład:
Aqua, Kaolin (biała glinka), Carbomer, Organic Rhodiola Rosea Root Extract (organiczny ekstrakt różeńca górskiego), Morus Alba Fruit Extract (ekstrakt sachalińskiej białej morwy), Organic Beeswax (organiczny biały pszczeli wosk), Milk (mleko łosia), Sodium Cetearyl Sulfate, Caprylic/Capric Triglyceride, Butyrospermum Parkii (Shea Butter) (masło shea), Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Xanthan Gum, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Citric Acid.


Podsumowując - ja jestem z niej bardzo zadowolona. Robi co ma robić, uprzyjemnia czas, nie jest kłopotliwa w obsłudze, wystarczy 10 min raz w tygodniu by cieszyć się efektami na dłużej... Do tego niska cena, coraz lepsza dostępność, super opakowanie, czego chcieć więcej?


Znacie się z tą maseczką, wiem, że niektóre za Was za nią przepadają :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)