A w sumie już ostatni gwizdek jeśli chcemy by były mięciutkie i rozpływały się w ustach!
Sama nie potrafię wymyślać przepisów na wypieki, za to często je modyfikuje ;). W wypadku pierniczków jednak stawiam na sprawdzone metody - a więc dzisiaj podzielę się z Wami przepisem, z którego sama korzystam i cała rodzina jest zadowolona.
Pochodzi on z bloga Moje Wypieki, który bardzo lubię przeglądać *.* (ale nigdy gdy jestem głodna bo może się to źle skończyć dla mojej figury xd)
Co nam będzie potrzebne?
- 1/4 szklanki miodu
- 80 g masła
- 1/2 szklanki miałkiego brązowego cukru lub cukru pudru
- 1 jajko
- 2 i 1/4 szklanki mąki pszennej
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 1,5 - 2 łyżki przyprawy korzennej do piernika
- opcjonalnie: 1 łyżeczka kakao (jeśli lubicie, gdy pierniczki mają ciemniejszy kolor)
Miód i masło podgrzewamy w garnuszku,
przestudzamy. Dodajemy pozostałe składniki i wyrabiamy. Jeśli
ciasto będzie zbyt miękkie trzeba je schłodzić.
Wałkujemy na stolnicy na grubość 2 - 3 mm
lekko podsypując mąką. Potem wystarczy wykroić odpowiednie kształty.
Układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni na 10 minut.
Wystudzone pierniczki zamykam w szczelnym pudełku i czekam aż zmięknął. By proces przyspieszyć wkładam co drugi dzień do środka kawałki obranego jabłka. Pierniczki wyciągają z niego wilgoć :).
Gdy już odpowiednio zmiękną przychodzi czas na zdobienie :). Spędziłam nad tym wczoraj trochę czasu. Miałam trochę zabawy z siostrzenicą ;).
Część z nich zawiśnie na choince i pewnie następnego dnia już z niej znikną ;) Są pyszne i aromatyczne. Idealnie pasują do herbaty i kawy i kompotu - po prostu są świetną świąteczna przekąską, którą uwielbiam!
A Wy? Pieczecie pierniczki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)