Myślałam, że ten post pojawi się już w czwartek, ale natrafiłam na komplikacje ;) No nic, mam nadzieję, że to opóźnienie nie sprawi, że nie będziecie chcieli poczytać o balsamie do skórek marki Fresh&Natural.
Balsam ten dostałam oczywiście od Anuli. Aż ciężko mi uwierzyć, że wcześniej nie znałam tej marki... Jestem całkowicie zakochana w ich orzechowym balsamie i gdy mi się już skończy (a będzie to niedługo) będę w rozpaczy! Bardzo polubiłam też ich olejek do ciała (który czeka w kolejce na zrecenzowanie) i dzisiejszy balsamik też jest bardzo dobrym produktem. Anulko, dziękuję za nawrócenie! ;)
Jak widzicie balsam zapakowany jest w odkręcany, aluminiowy słoiczek o pojemności 15 ml. Niech Was nie zwiedzie mała pojemność - ten produkt jest zabójczo wydajny! Przez prawie 3 miesiące udało mi się zrobić lekkie wgłębienie... Jednak muszę przyznać, że nie przepadam za tym opakowaniem. Stylistycznie mi się wszystko podoba, ale no kurcze - są teraz takie fajne tubki z pędzelkami - to jest dopiero świetne rozwiązanie! W wypadku słoiczka trzeba się liczyć z tym, że po prostu wszystko czego dotkniemy będzie tłuste. Wyjściem jest założenie rękawiczek bawełnianych lub nieodtykanie niczego... Wybór należy do Was!
Sam balsam jak widzicie na zdjęciu powyżej ma dość bogaty, olejowy skład. Ostatecznie otrzymujemy masełkowy, mocno tłusty produkt, który w mojej wersji pachnie landrynkową cytrynką - orzeźwiająco, ale z nutą słodyczy.
Aplikacja jest bajecznie prosta - ot bierzemy odrobinę produktu i wcieramy w skórki i paznokcie. Ja zawsze poświęcam temu chwilę czasu przy okazji masując też sobie dłonie. Zapach szybko się ulatnia, ale tłustość utrzymuje się przez dłuższy czas. Jednak gdy już się wchłonie możemy ujrzeć nasze paznokcie w zupełnie innym świetle. Skórki tak nie odstają, paznokcie błyszczą. Balsam sprawia, że skórki są miękkie, bardziej odporne na zadzieranie, jednak efekt ten mógłby utrzymywać się trochę dłużej. Bym była zadowolona ze swoich dłoni muszę używać tego balsamu minimum 3 razy dziennie, a rzadko tak mogę. Faktem jest jednak, że moje dłonie przez 7 godzin dziennie są albo mokre, albo potraktowane środkiem dezynfekującym - to robi swoje...
Balsam ten nie pomaga też w chwilach kryzysowych - miałam taki całkiem niedawno. Dopiero intensywne kremowanie z dodatkiem tego balsamu dało radę. Jednak jest świetny gdy jesteśmy regularni i nie maltretujemy tak dłoni jak ja.
Podsumowując - fajny produkt, po którym widać, że działa, jednak nie przebił serum od Herbfarmacy, którego odlewkę dostałam dawno temu od Anuli i od tamtej pory ciągle za mną chodzi pełnowymiarowe opakowanie (tylko wiecie, ta cena...).
A co Wy stosujecie by Wasze skórki dobrze się prezentowały?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)