Hej!
Dziś jako temat główny - ciało! A dokładniej jego odżywianie. Moja skóra potrzebuje solidnej dawki nawilżenia dzień w dzień inaczej aż mnie swędzi z tej suchości :/. Zaradzić miał temu balsam przedstawiony poniżej, który dostałam od ukochanej Anuli. Przywędrował z zagranicy, a więc miał być cacy, czy był?
Balsam umieszczony jest w takiej o prostej butelce z bardzo prostą etykietą, tak na prawdę niczym nie przyciąga uwagi. No może logo firmy jest ciekawe ;). Dodatkowo otwarcie typu press... Mimo, że balsam ten nie jest aż tak gęsty jak jego brat, którego prezentowała Ania TUTAJ to wyciśnięcie go przez ten otwór to niezły trening dłoni i ramion... Producent albo ma dziwne poczucie humoru, albo nigdy nie używał swoich produktów...
Zawiódł mnie niestety zapach - niby świeży, taki trawiasty, ale w sobie coś denerwującego, na szczęście nie zostaje długo na skórze.
Konsystencja jest na prawdę dziwna - z jednej strony wydobycie balsamu z butelki jest problemem, z drugiej rozsmarowuje się bardzo przyjemnie, jak wodnisty balsam. Gorzej jest z wchłanianiem, muszę używać go albo mikroskopowe ilości, albo długo czekać na wchłonięcie bo się strasznie marze.
Dla przykładu - ilość podana powyżej spokojnie starczyłaby mi na całe nogi i ręce by balsam nie zaczął się mazać...
Niby fajnie - bo wydajny jest drań, ale przy minimalnej ilości produktu moja skóra nadal woła pić po chwili, a gdy użyje go więcej też woła, tylko że po dłuższej... Smutno mi bardzo, że balsam ten nie podołał nawilżaniu mojej skory :(.
Codzienne używanie tego balsamu nie przyczyniło się do jej ładniejszego wyglądu, skóra nie stała się miękka, a wszystko przez brak nawilżenia...
Skład:
masło shea, woda dejonizowana, olej z nasion konopi indyjskich, alkohol stearylowy (Palm Kernal), Ceteareth 20 (wosk emulgujący), olej rycynowy, Magifera Indica (Mango) Seed Butter, Theobroma Cacao (Kakao ) Seed Butter, gliceryna roślinna, olejek jojoba, olej z miodli indyjskiej, mieszanka eterycznych olejków, Carbomer, tokoferol (witamina E), Vetiveria Zizaniodes (Vetiver), alantoina (Ekstrakt z korzenia żywokostu lekarskiego), Lonicera Caprifolium (wiciokrzew), Kwiat i Lonicera japonica (wiciokrzew japoński), ekstrakt kwiatowy.
Aniu, dziękuję Ci, że mogłam wypróbować balsam tej marki, jak widać to nie moja bajka, ale kusił by mnie po Twojej recenzji dopóki bym go nie kupiła ;)
Dziś jako temat główny - ciało! A dokładniej jego odżywianie. Moja skóra potrzebuje solidnej dawki nawilżenia dzień w dzień inaczej aż mnie swędzi z tej suchości :/. Zaradzić miał temu balsam przedstawiony poniżej, który dostałam od ukochanej Anuli. Przywędrował z zagranicy, a więc miał być cacy, czy był?
Balsam umieszczony jest w takiej o prostej butelce z bardzo prostą etykietą, tak na prawdę niczym nie przyciąga uwagi. No może logo firmy jest ciekawe ;). Dodatkowo otwarcie typu press... Mimo, że balsam ten nie jest aż tak gęsty jak jego brat, którego prezentowała Ania TUTAJ to wyciśnięcie go przez ten otwór to niezły trening dłoni i ramion... Producent albo ma dziwne poczucie humoru, albo nigdy nie używał swoich produktów...
Zawiódł mnie niestety zapach - niby świeży, taki trawiasty, ale w sobie coś denerwującego, na szczęście nie zostaje długo na skórze.
Konsystencja jest na prawdę dziwna - z jednej strony wydobycie balsamu z butelki jest problemem, z drugiej rozsmarowuje się bardzo przyjemnie, jak wodnisty balsam. Gorzej jest z wchłanianiem, muszę używać go albo mikroskopowe ilości, albo długo czekać na wchłonięcie bo się strasznie marze.
Dla przykładu - ilość podana powyżej spokojnie starczyłaby mi na całe nogi i ręce by balsam nie zaczął się mazać...
Niby fajnie - bo wydajny jest drań, ale przy minimalnej ilości produktu moja skóra nadal woła pić po chwili, a gdy użyje go więcej też woła, tylko że po dłuższej... Smutno mi bardzo, że balsam ten nie podołał nawilżaniu mojej skory :(.
Codzienne używanie tego balsamu nie przyczyniło się do jej ładniejszego wyglądu, skóra nie stała się miękka, a wszystko przez brak nawilżenia...
Skład:
masło shea, woda dejonizowana, olej z nasion konopi indyjskich, alkohol stearylowy (Palm Kernal), Ceteareth 20 (wosk emulgujący), olej rycynowy, Magifera Indica (Mango) Seed Butter, Theobroma Cacao (Kakao ) Seed Butter, gliceryna roślinna, olejek jojoba, olej z miodli indyjskiej, mieszanka eterycznych olejków, Carbomer, tokoferol (witamina E), Vetiveria Zizaniodes (Vetiver), alantoina (Ekstrakt z korzenia żywokostu lekarskiego), Lonicera Caprifolium (wiciokrzew), Kwiat i Lonicera japonica (wiciokrzew japoński), ekstrakt kwiatowy.
Aniu, dziękuję Ci, że mogłam wypróbować balsam tej marki, jak widać to nie moja bajka, ale kusił by mnie po Twojej recenzji dopóki bym go nie kupiła ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)