Hej!
Wreszcie jakiś normalny post a nie krótki zlepek słów. Ten tydzień był na wariackich papierach... I pewnie następny też taki będzie dopóki sytuacja na uczelni się nie unormuje, plan już będzie taki jak trzeba itd. Na szczęście spotkanie z promotorem mam za sobą i mogą ruszać dalej z pisaniem. Trzymajcie za mnie kciuki ;)
Dziś chcę Wam opowiedzieć o zestawie kremów do twarzy marki Biolaven , który kupiłam już jakiś czas temu. Skusiło mnie do tego zakupy próbki, które miałam i używało mi się je z przyjemnością i używanie jednego z tych kremów jak byłam u Anulki w Warszawie. Także znam te kremy już pół roku, swoje tubki używam od miesiąca i uważam że najwyższa pora bym się o nich wypowiedziała.
Zaczniemy od cech wspólnych obu kremów. Zarówno wersja na dzień jak i na noc zapakowana jest w taką samą tubkę i kartonik. Różnią je oczywiście napisy, ale nic poza tym. Zawsze muszę sprawdzać, który wzięłam do dłoni by ich ze sobą nie pomylić ;). Obie wersje zabezpieczone są też sreberkiem, które ukazuje się nam po odkręceniu nakrętki.
Pachną też tak samo - bardzo delikatnie lawendą z odrobiną słodyczy winogron. Zapach nie utrzymuje się długo na skórze, nie drażni, nie irytuje.
Trochę szkoda, że Sylveco dla tej serii nie wybrało takich samych opakowań z pompką jak przy lekkich kremach, to okręcanie i zakręcanie tubki czasami mnie denerwuje, ale nie jest to jakiś wielki problem.
To chyba na tyle, jeśli chodzi o cechy wspólne, teraz będą się wkradać pewne różnice ;).
Wersja na dzień ma delikatnie (ale na prawdę delikatnie) lżejszą konsystencję od wersji nocnej. Szybko się wchłania, nie pozostawia po sobie żadnej warstwy, skóra jest nawilżona (chociaż mogłaby lepiej...). Krem bardzo ładnie współpracuje z podkładem, nie ma rolowania, ani żadnych nieprzyjemnych doznań. Nie ma też zapychania, podrażniania czy uczulania.
Jest to dobry, lekki krem na dzień, dla skóry która nie wymaga mega odżywienia i nawilżenia (moja sucha skóra czasami prosiła o drugą dawkę kremu i wtedy było ok). Przyjemnie się go używa, skóra jest zadowolona, chociaż zachwytów nie ma.
Skład kremu na dzień:
Jeśli chodzi o wersje na noc to ona zdecydowanie bardziej mi się spodobała.
Jej konsystencja jest nieznacznie gęstsza, ale wchłania się tak samo szybko. Nie pozostawia po sobie żadnej warstwy, za to skóra jest jakby zmatowiona (w wersji na dzień nie ma takiego efektu). Skóra jest widocznie bardziej nawilżona, ukojona po całym dniu, a nad ranem wygląda promiennie.
Nie ma tu żadnych negatywnych aspektów jak zapychanie czy podrażnianie. Krem ten świetnie też dba o skórę pod oczami, uwielbiam go jeszcze dodatkowo mieszać w tej okolicy z kwasem hialuronowym - skóra jak po liftingu ;)
Wersję na noc spokojnie można stosować też w dzień, dzięki temu że nie jest tłusta ani ciężka może spokojnie robić na 'dwa fronty' xd Tak samo jak wersja na dzień dobrze współpracuje z podkładem jak i nie lepiej dzięki temu jakby matowi, który po sobie zostawia, mam wrażenie, że podkład trzyma się znacznie lepiej.
Ta wersja ma też szansę zadowolić bardziej wymagającą cerę. Tutaj nie ma szans na suche skórki czy brak odżywienia.
Skład kremu na noc:
Znacie kremy Biolaven? Chcecie je poznać? Szykuję dla Was rozdanie z nimi... :)
Wreszcie jakiś normalny post a nie krótki zlepek słów. Ten tydzień był na wariackich papierach... I pewnie następny też taki będzie dopóki sytuacja na uczelni się nie unormuje, plan już będzie taki jak trzeba itd. Na szczęście spotkanie z promotorem mam za sobą i mogą ruszać dalej z pisaniem. Trzymajcie za mnie kciuki ;)
Dziś chcę Wam opowiedzieć o zestawie kremów do twarzy marki Biolaven , który kupiłam już jakiś czas temu. Skusiło mnie do tego zakupy próbki, które miałam i używało mi się je z przyjemnością i używanie jednego z tych kremów jak byłam u Anulki w Warszawie. Także znam te kremy już pół roku, swoje tubki używam od miesiąca i uważam że najwyższa pora bym się o nich wypowiedziała.
Zaczniemy od cech wspólnych obu kremów. Zarówno wersja na dzień jak i na noc zapakowana jest w taką samą tubkę i kartonik. Różnią je oczywiście napisy, ale nic poza tym. Zawsze muszę sprawdzać, który wzięłam do dłoni by ich ze sobą nie pomylić ;). Obie wersje zabezpieczone są też sreberkiem, które ukazuje się nam po odkręceniu nakrętki.
Pachną też tak samo - bardzo delikatnie lawendą z odrobiną słodyczy winogron. Zapach nie utrzymuje się długo na skórze, nie drażni, nie irytuje.
Trochę szkoda, że Sylveco dla tej serii nie wybrało takich samych opakowań z pompką jak przy lekkich kremach, to okręcanie i zakręcanie tubki czasami mnie denerwuje, ale nie jest to jakiś wielki problem.
To chyba na tyle, jeśli chodzi o cechy wspólne, teraz będą się wkradać pewne różnice ;).
Wersja na dzień ma delikatnie (ale na prawdę delikatnie) lżejszą konsystencję od wersji nocnej. Szybko się wchłania, nie pozostawia po sobie żadnej warstwy, skóra jest nawilżona (chociaż mogłaby lepiej...). Krem bardzo ładnie współpracuje z podkładem, nie ma rolowania, ani żadnych nieprzyjemnych doznań. Nie ma też zapychania, podrażniania czy uczulania.
Jest to dobry, lekki krem na dzień, dla skóry która nie wymaga mega odżywienia i nawilżenia (moja sucha skóra czasami prosiła o drugą dawkę kremu i wtedy było ok). Przyjemnie się go używa, skóra jest zadowolona, chociaż zachwytów nie ma.
Skład kremu na dzień:
Jeśli chodzi o wersje na noc to ona zdecydowanie bardziej mi się spodobała.
Jej konsystencja jest nieznacznie gęstsza, ale wchłania się tak samo szybko. Nie pozostawia po sobie żadnej warstwy, za to skóra jest jakby zmatowiona (w wersji na dzień nie ma takiego efektu). Skóra jest widocznie bardziej nawilżona, ukojona po całym dniu, a nad ranem wygląda promiennie.
Nie ma tu żadnych negatywnych aspektów jak zapychanie czy podrażnianie. Krem ten świetnie też dba o skórę pod oczami, uwielbiam go jeszcze dodatkowo mieszać w tej okolicy z kwasem hialuronowym - skóra jak po liftingu ;)
Wersję na noc spokojnie można stosować też w dzień, dzięki temu że nie jest tłusta ani ciężka może spokojnie robić na 'dwa fronty' xd Tak samo jak wersja na dzień dobrze współpracuje z podkładem jak i nie lepiej dzięki temu jakby matowi, który po sobie zostawia, mam wrażenie, że podkład trzyma się znacznie lepiej.
Ta wersja ma też szansę zadowolić bardziej wymagającą cerę. Tutaj nie ma szans na suche skórki czy brak odżywienia.
Skład kremu na noc:
Znacie kremy Biolaven? Chcecie je poznać? Szykuję dla Was rozdanie z nimi... :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)