Hej!
Myślę, że najwyższa pora na kolejną odsłonę moich filmowych 'recenzji' :). Ostatnio oglądaliśmy z W. jakoś sporo filmów, więc mam o czym pisać... Oprócz paru obejrzanych w ostatnim czasie dorzucam dwa obejrzane wcześniej o których sobie przypomniałam i uważam, że warte są tego by je obejrzeć.
To zaczynamy!
(przypominam, że obrazek to link do filmwebu)
Bardzo lubię Rocky'ego dlatego z chęcią obejrzałam i tą część. Dla mnie ta seria ma już swój klimat, człowiek się czuje tak jakby przedstawiano mu prawdziwą historię, właśnie przez to, że jest już tak dużo części, widać zdjęcia z poprzednich lat, aktorzy się starzeją wraz z tym filmem - lubię to!
Poza tym ta część jest na prawdę dobra, jeśli nie najlepsza... Nie jest to film oczywisty, pokazuje prawdziwe życie, wreszcie mniej banału a więcej tego co sami możemy obserwować.
Ja nie żałuję, że go obejrzałam, a wręcz przeciwnie - świetnie spędziłam czas. Jednak zdania są mocno podzielone, więc nie będę Was za bardzo namawiać ;)
Snajper to film opowiadający historię Chrisa Kyle'a, który zyskał sławę najskuteczniejszego snajpera w historii elitarnej jednostki Navy SEALs. Zadziwił mnie w nim Bradley Cooper - świetnie pokazywał emocje, z jednoczesnym byciem takim wycofanym, by wiedzieć co czuje/myśli trzeba było patrzeć na jego oczy. To robi wrażenie. Mimo, że historia nie jest przedstawiona dokładnie tak jak to było na prawdę robi wrażenie i przeraża jednocześnie. Jest to film o żołnierzu, który starał się bronić 'swoich', ale jest też filmem o zabójcy, który nie czuł żadnych wyrzutów sumienia.
Jakoś tak mnie na Coopera naszło ;)
Lubię kulinarne programy (jestem fanką Top Chefa) i z przyjemnością oglądam też filmy o tej tematyce, a więc nie mogłam nie obejrzeć tego obrazu. Wbrew pozorom nie jest to jednak film o gotowaniu, a o życiu, radzeniu sobie z problemami, słabościami a także walka o zaspokojenie własnej ambicji. Czy jest to film zaskakujący? Może czasami... jednak koniec łatwo jest przewidzieć. Nie zmienia to za to jak dla mnie nic z całościowego odbioru filmu: który mnie osobiście wciągną, ale ja to ja (top chef). Z ciekawością czekałam na kolejne połączenia, nowe smaki, z przyjemnością oglądałam powstałe dania. Bardzo podobało mi się też ukazanie z jednej stronie ultranowoczesnej kuchni wyglądającej niczym laboratorium z kuchnią znaną każdemu z domu.
Uwielbiam komedie francuskie! Ta pełna jest prześmiesznych sytuacji. Świetnie przedstawiony temat uprzedzeń i stereotypów, każdemu dostaje się po równo. A wszystko zaczyna się od tego, że bogate, francuskie, katolickie małżeństwo wydaje po kolei swoje córki za chińczyka, muzułmanina i żyda, a na koniec za murzyna ;). Istne, kosmiczne kombo. Z ról żeńskich wyróżnia się tylko rola matki, postacie córek nikną gdzieś w tle za postaciami panów. Można się za to pośmiać i miło spędzić czas :).
Tego filmu na pewno nie nazwałabym lekkim, lecz ogląda się go z zapartym tchem. Jak dla mnie idealnie obrazuje on powiedzenie, że z rodziną najlepiej wygląda się tylko na zdjęciu. Mamy tu mnóstwo silnych osobowości, które spotykają się po latach, zasiadają razem do stołu, zaczynają się obwiniać, oceniać. A wszystko to dzieje się najgorętszym miesiącu, czasie gdy wszyscy chcą się tylko schronić przed lejącym się z nieba żarem. Taka pogoda pogarsza tylko atmosferę, łatwo o wybuch złości.
Każdy posiłek jest jak bitwa między kolejnymi członkami rodziny. Nie znajdziemy w tym obrazie zrozumienia, rodzinnych więzi, a wręcz mamy wrażenie, że każdy z tej rodziny chce uciec, zapomnieć, żyć swoim życiem.
Ten film trzeba po prostu obejrzeć. Jeśli nie dla całości - która jest na prawdę doskonała, to chociażby dla świetnie zagranych ról Meryl Streep i Julii Roberts.
Hm... I jak opisać ten film? 6 niezwykłych i jakże różnych historii, które łączy jedno: wybuch emocji. Film ten pokazuje zwykłych ludzi, którzy postawieni zostają w stresujących sytuacjach. Pokazane jest w nim, że cierpliwość w końcu się kończy, że po przekroczeniu pewnych granic sytuacja może zmienić się diametralnie, że w końcu osoby, które cierpiały gdzieś po cichu mówią DOŚĆ i to dobitnie.
Dzikie historie to czarna komedia, zaskakująca i lekka, stanowiąca dobrą rozrywkę.
Mi osobiście najbardziej spodobała się historia o dwóch kierowcach i inżynierowi specjalizującemu w się w materiałach wybuchowych. Chociaż panna młoda też była świetna :)
Muszę wspomnieć o tym, że aktorzy świetnie się spisali, nie mam im nic do zarzucenia. Warto obejrzeć!
Znacie którąś z moich propozycji?
Następnym razem mam w planach zrobić tematycznie tego typu wpis i wybrać jednego aktora, który wszystkie filmy połączy, co Wy na to?
Myślę, że najwyższa pora na kolejną odsłonę moich filmowych 'recenzji' :). Ostatnio oglądaliśmy z W. jakoś sporo filmów, więc mam o czym pisać... Oprócz paru obejrzanych w ostatnim czasie dorzucam dwa obejrzane wcześniej o których sobie przypomniałam i uważam, że warte są tego by je obejrzeć.
To zaczynamy!
(przypominam, że obrazek to link do filmwebu)
Bardzo lubię Rocky'ego dlatego z chęcią obejrzałam i tą część. Dla mnie ta seria ma już swój klimat, człowiek się czuje tak jakby przedstawiano mu prawdziwą historię, właśnie przez to, że jest już tak dużo części, widać zdjęcia z poprzednich lat, aktorzy się starzeją wraz z tym filmem - lubię to!
Poza tym ta część jest na prawdę dobra, jeśli nie najlepsza... Nie jest to film oczywisty, pokazuje prawdziwe życie, wreszcie mniej banału a więcej tego co sami możemy obserwować.
Ja nie żałuję, że go obejrzałam, a wręcz przeciwnie - świetnie spędziłam czas. Jednak zdania są mocno podzielone, więc nie będę Was za bardzo namawiać ;)
Snajper to film opowiadający historię Chrisa Kyle'a, który zyskał sławę najskuteczniejszego snajpera w historii elitarnej jednostki Navy SEALs. Zadziwił mnie w nim Bradley Cooper - świetnie pokazywał emocje, z jednoczesnym byciem takim wycofanym, by wiedzieć co czuje/myśli trzeba było patrzeć na jego oczy. To robi wrażenie. Mimo, że historia nie jest przedstawiona dokładnie tak jak to było na prawdę robi wrażenie i przeraża jednocześnie. Jest to film o żołnierzu, który starał się bronić 'swoich', ale jest też filmem o zabójcy, który nie czuł żadnych wyrzutów sumienia.
Jakoś tak mnie na Coopera naszło ;)
Lubię kulinarne programy (jestem fanką Top Chefa) i z przyjemnością oglądam też filmy o tej tematyce, a więc nie mogłam nie obejrzeć tego obrazu. Wbrew pozorom nie jest to jednak film o gotowaniu, a o życiu, radzeniu sobie z problemami, słabościami a także walka o zaspokojenie własnej ambicji. Czy jest to film zaskakujący? Może czasami... jednak koniec łatwo jest przewidzieć. Nie zmienia to za to jak dla mnie nic z całościowego odbioru filmu: który mnie osobiście wciągną, ale ja to ja (top chef). Z ciekawością czekałam na kolejne połączenia, nowe smaki, z przyjemnością oglądałam powstałe dania. Bardzo podobało mi się też ukazanie z jednej stronie ultranowoczesnej kuchni wyglądającej niczym laboratorium z kuchnią znaną każdemu z domu.
Uwielbiam komedie francuskie! Ta pełna jest prześmiesznych sytuacji. Świetnie przedstawiony temat uprzedzeń i stereotypów, każdemu dostaje się po równo. A wszystko zaczyna się od tego, że bogate, francuskie, katolickie małżeństwo wydaje po kolei swoje córki za chińczyka, muzułmanina i żyda, a na koniec za murzyna ;). Istne, kosmiczne kombo. Z ról żeńskich wyróżnia się tylko rola matki, postacie córek nikną gdzieś w tle za postaciami panów. Można się za to pośmiać i miło spędzić czas :).
Tego filmu na pewno nie nazwałabym lekkim, lecz ogląda się go z zapartym tchem. Jak dla mnie idealnie obrazuje on powiedzenie, że z rodziną najlepiej wygląda się tylko na zdjęciu. Mamy tu mnóstwo silnych osobowości, które spotykają się po latach, zasiadają razem do stołu, zaczynają się obwiniać, oceniać. A wszystko to dzieje się najgorętszym miesiącu, czasie gdy wszyscy chcą się tylko schronić przed lejącym się z nieba żarem. Taka pogoda pogarsza tylko atmosferę, łatwo o wybuch złości.
Każdy posiłek jest jak bitwa między kolejnymi członkami rodziny. Nie znajdziemy w tym obrazie zrozumienia, rodzinnych więzi, a wręcz mamy wrażenie, że każdy z tej rodziny chce uciec, zapomnieć, żyć swoim życiem.
Ten film trzeba po prostu obejrzeć. Jeśli nie dla całości - która jest na prawdę doskonała, to chociażby dla świetnie zagranych ról Meryl Streep i Julii Roberts.
Hm... I jak opisać ten film? 6 niezwykłych i jakże różnych historii, które łączy jedno: wybuch emocji. Film ten pokazuje zwykłych ludzi, którzy postawieni zostają w stresujących sytuacjach. Pokazane jest w nim, że cierpliwość w końcu się kończy, że po przekroczeniu pewnych granic sytuacja może zmienić się diametralnie, że w końcu osoby, które cierpiały gdzieś po cichu mówią DOŚĆ i to dobitnie.
Dzikie historie to czarna komedia, zaskakująca i lekka, stanowiąca dobrą rozrywkę.
Mi osobiście najbardziej spodobała się historia o dwóch kierowcach i inżynierowi specjalizującemu w się w materiałach wybuchowych. Chociaż panna młoda też była świetna :)
Muszę wspomnieć o tym, że aktorzy świetnie się spisali, nie mam im nic do zarzucenia. Warto obejrzeć!
Znacie którąś z moich propozycji?
Następnym razem mam w planach zrobić tematycznie tego typu wpis i wybrać jednego aktora, który wszystkie filmy połączy, co Wy na to?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)