Oczywiście nie wytrzymałam i już dziś użyłam półproduktów i to dwa razy ;). Wiem że to nie najlepiej bo jak coś zadziała, źle lub dobrze, nie będę wiedziała czemu mam to zawdzięczać.
A więc tak, na pierwszy ogień wykorzystałam aloes, pantenol, mleczko pszczele które zmieszałam z wodą i odżywką joanna naturia z pokrzywą do zrobienia psiukacza pod olej.
Spryskałam włosy, poczekałam aż trochę przeschną i nałożyłam olej lniany.
Pochodziłam tak od godziny 9 a teraz nałożyłam mieszankę bingo z shea + kallos latte + łyżeczka all in on, zawinęłam w folię i czekam na efekty. Mam nadzieję, że nie będę płakać i że wszystko mi wyszło :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)