Heej!
Jakiś czas temu trafiła do mnie przesyłka od kochanej mej Anulki! Jak zwykle mnie rozpieszczasz! Dziękuję Ci za to! Nie uwierzycie jakie cuda miałam okazję wypróbować!
Zresztą! Co ja Wam będę gadać, same zobaczcie! I poczytajcie, bo za używanie zabrałam się od razu i od razu Wam co nieco poopowiadam :)
Na początek - przepyszna konfitura! Takiej jeszcze w życiu nie jadłam! Ania zainspirowała mnie i w tym roku też coś pomodzę - a co! A dla zainteresowanych - KLIK do przepisu na blogu Ani.
Maska z Sylveco:
Szczerze mówiąc nie wiem co o niej myśleć.... Muszę chyba kupić całe opakowanie. To pudełeczko starczyło mi tylko na dwa razy - moje włosy spijały tą maskę! Przez co nie mogłam jej rozprowadzić, tylko musiałam ciągle dobierać... Użyta raz jako maska (pod turban) nie wywołała szału, ale może też być to winą wcześniejszego nowego olejowania... Drugi raz, użyłam jej jak odżywki, na jakieś 2 min na włosy i spłukałam. Po wysuszeniu zastał mnie puch stulecia... ALE! po jakichś dwóch godzinach włosy się wygładziły, zaczęły błyszczeć, być miłe, a nawet bardzo miłe w dotyku! Więc jak widzicie, jestem w kropce..
A teraz kolejne śliczności:
- micel So'Bio etic arganowy - podoba mi się bardzo! Mam wrażenie, ze pachnie bardzo podobnie do wersji nagietkowej, co mnie zdziwiło, ale spodobało się - bo zapach jest bardzo przyjemny!
Świetnie zmywa makijaż (chociaż mam wrażenie, że wersja nagietkowa robi to trochę lepiej jednak...) i ogólnie jest bardzo przyjemny - nic się nie lepi, twarz czysta - czego chcieć więcej?
- szampon Planeta Organica - makadamia - ależ on pięknie pachnie! Spodobał mi się, chociaż wzbudzał skrajne emocje podczas mycia głowy ;) Jak nim myje mam wrażenie, że nie domywa mi włosów i siłą się powstrzymuje by nie być ich drugi raz, bo włosy są domyte, tylko jakieś takie dziwne w dotyku na mokro ;) Po wyschnięciu jest wszystko cacy. A skóra głowy zadowolona.
- Shea Moisture od stóp do głów - cudo z USA. Dziwna konsystencja, niby żel, ale taki jakby lepki. Niewiele potrzeba by wytworzyć całą masę piany! Skóra jest po takim myciu nawilżona i cudownie miękka! Wprost genialne do twarzy!
A na koniec herbatka i słodycze! Cała paczka pachniała mi ta herbatką! Jest cudna, aromatyczna <3
I pyszna! I teraz ją sobie popijam :).
Aniu! Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję! Jesteś niesamowita! I ciągle sobie powtarzam - jak dobrze, że wzięłam udział w green boxowej zabawie!
Jakiś czas temu trafiła do mnie przesyłka od kochanej mej Anulki! Jak zwykle mnie rozpieszczasz! Dziękuję Ci za to! Nie uwierzycie jakie cuda miałam okazję wypróbować!
Zresztą! Co ja Wam będę gadać, same zobaczcie! I poczytajcie, bo za używanie zabrałam się od razu i od razu Wam co nieco poopowiadam :)
Na początek - przepyszna konfitura! Takiej jeszcze w życiu nie jadłam! Ania zainspirowała mnie i w tym roku też coś pomodzę - a co! A dla zainteresowanych - KLIK do przepisu na blogu Ani.
Maska z Sylveco:
Szczerze mówiąc nie wiem co o niej myśleć.... Muszę chyba kupić całe opakowanie. To pudełeczko starczyło mi tylko na dwa razy - moje włosy spijały tą maskę! Przez co nie mogłam jej rozprowadzić, tylko musiałam ciągle dobierać... Użyta raz jako maska (pod turban) nie wywołała szału, ale może też być to winą wcześniejszego nowego olejowania... Drugi raz, użyłam jej jak odżywki, na jakieś 2 min na włosy i spłukałam. Po wysuszeniu zastał mnie puch stulecia... ALE! po jakichś dwóch godzinach włosy się wygładziły, zaczęły błyszczeć, być miłe, a nawet bardzo miłe w dotyku! Więc jak widzicie, jestem w kropce..
A teraz kolejne śliczności:
- micel So'Bio etic arganowy - podoba mi się bardzo! Mam wrażenie, ze pachnie bardzo podobnie do wersji nagietkowej, co mnie zdziwiło, ale spodobało się - bo zapach jest bardzo przyjemny!
Świetnie zmywa makijaż (chociaż mam wrażenie, że wersja nagietkowa robi to trochę lepiej jednak...) i ogólnie jest bardzo przyjemny - nic się nie lepi, twarz czysta - czego chcieć więcej?
- szampon Planeta Organica - makadamia - ależ on pięknie pachnie! Spodobał mi się, chociaż wzbudzał skrajne emocje podczas mycia głowy ;) Jak nim myje mam wrażenie, że nie domywa mi włosów i siłą się powstrzymuje by nie być ich drugi raz, bo włosy są domyte, tylko jakieś takie dziwne w dotyku na mokro ;) Po wyschnięciu jest wszystko cacy. A skóra głowy zadowolona.
- Shea Moisture od stóp do głów - cudo z USA. Dziwna konsystencja, niby żel, ale taki jakby lepki. Niewiele potrzeba by wytworzyć całą masę piany! Skóra jest po takim myciu nawilżona i cudownie miękka! Wprost genialne do twarzy!
A na koniec herbatka i słodycze! Cała paczka pachniała mi ta herbatką! Jest cudna, aromatyczna <3
I pyszna! I teraz ją sobie popijam :).
Aniu! Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję! Jesteś niesamowita! I ciągle sobie powtarzam - jak dobrze, że wzięłam udział w green boxowej zabawie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)