Hej!
Dawno nie opisywałam Wam moich zmagań w walce o nawilżone dłonie! A cały czas jest to jednak walka zacięta ;). Nie wiedzieć czemu jestem strasznym suchelcem. Nie użyję balsamu - moje ciało zaczyna wariować, wszystko mnie swędzi a skóra wygląda jakby ktoś mnie potraktował tartką... Z dłońmi nie jest niestety inaczej. Cały czas muszę dbać o to by dostawały porcję nawilżenia. A więc, kremy do rąk to produkt, który zawsze mam przy sobie.
Ostatnimi czasy towarzyszy mi naturalny przyjemniaczek - krem do rąk z pomarańczą i rokitnikiem od Lavery. Oto on:
Tubeczka jest zgrabna, ma ładną grafikę - którą psuje niestety polska nalepka... Jej pojemność - 50 ml jest wprost idealna by mieć ten krem zawsze przy sobie. Nie ma szans by tubka sama się otworzyła, także zawartość pozostanie na miejscu, nie musimy się martwić o zabrudzoną torebkę ;).
Krem ma dość gęstą konsystencję, którą jednak bardzo przyjemnie się rozsmarowuje i szybko wchłania. Nie mam mowy o tłustej, lepiącej warstwie, wchłania się wszystko, pozostawiając nasze dłonie gładkie i nawilżone. Efekt niestety nie utrzymuje się cały dzień i krem okazał się za słaby na zimniejsze dni, jednak gdy jest cieplej (czyli przy obecnej aurze co 3 dnień...) dłonie nie dają mi się we znaki.
Krem mimo gęstej konsystencji jest bardzo lekki, dlatego uważam, że najlepszym okresem by go stosować jest lato.
Wydajność oceniam na bardzo dobrą, krem mam od miesiąca, stosuje go regularnie i mimo małej pojemności nadal go mam :).
Warto pochwalić krem za wspaniały, pomarańczowy zapach, który pozostaje na skórze ok godziny - coś wspaniałego! Nie jest to zapach chemiczny, tylko czuć jednocześnie słodycz miąższu, trochę kwasku i delikatną bardzo goryczkę skórki. Całość powoduje, że ślinianki mi szybciej pracują i mam ochotę się napić świeżego soku pomarańczowego.
Skład:
piękny, ale w końcu mamy do czynienia z kosmetykiem naturalnym :).
Krem nie poprawił stanu moich rąk, ale utrzymał je na przyzwoitym poziomie. Po prostu jest za słaby na obecną aurę. Wiem jednak, że do niego wrócę - ten zapach jest uzależniający!
Miałyście do czynienia z kremami Lavera?
Dawno nie opisywałam Wam moich zmagań w walce o nawilżone dłonie! A cały czas jest to jednak walka zacięta ;). Nie wiedzieć czemu jestem strasznym suchelcem. Nie użyję balsamu - moje ciało zaczyna wariować, wszystko mnie swędzi a skóra wygląda jakby ktoś mnie potraktował tartką... Z dłońmi nie jest niestety inaczej. Cały czas muszę dbać o to by dostawały porcję nawilżenia. A więc, kremy do rąk to produkt, który zawsze mam przy sobie.
Ostatnimi czasy towarzyszy mi naturalny przyjemniaczek - krem do rąk z pomarańczą i rokitnikiem od Lavery. Oto on:
Tubeczka jest zgrabna, ma ładną grafikę - którą psuje niestety polska nalepka... Jej pojemność - 50 ml jest wprost idealna by mieć ten krem zawsze przy sobie. Nie ma szans by tubka sama się otworzyła, także zawartość pozostanie na miejscu, nie musimy się martwić o zabrudzoną torebkę ;).
Krem ma dość gęstą konsystencję, którą jednak bardzo przyjemnie się rozsmarowuje i szybko wchłania. Nie mam mowy o tłustej, lepiącej warstwie, wchłania się wszystko, pozostawiając nasze dłonie gładkie i nawilżone. Efekt niestety nie utrzymuje się cały dzień i krem okazał się za słaby na zimniejsze dni, jednak gdy jest cieplej (czyli przy obecnej aurze co 3 dnień...) dłonie nie dają mi się we znaki.
Krem mimo gęstej konsystencji jest bardzo lekki, dlatego uważam, że najlepszym okresem by go stosować jest lato.
Wydajność oceniam na bardzo dobrą, krem mam od miesiąca, stosuje go regularnie i mimo małej pojemności nadal go mam :).
Warto pochwalić krem za wspaniały, pomarańczowy zapach, który pozostaje na skórze ok godziny - coś wspaniałego! Nie jest to zapach chemiczny, tylko czuć jednocześnie słodycz miąższu, trochę kwasku i delikatną bardzo goryczkę skórki. Całość powoduje, że ślinianki mi szybciej pracują i mam ochotę się napić świeżego soku pomarańczowego.
Skład:
piękny, ale w końcu mamy do czynienia z kosmetykiem naturalnym :).
Krem nie poprawił stanu moich rąk, ale utrzymał je na przyzwoitym poziomie. Po prostu jest za słaby na obecną aurę. Wiem jednak, że do niego wrócę - ten zapach jest uzależniający!
Miałyście do czynienia z kremami Lavera?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)