Hej!
Jak zauważyłyście w poprzednich wpisach jestem fanką makijażu mineralnego. Uważam, że nie zrobiłam w ostatnim czasie nic lepszego dla swojej cery niż przejście z podkładu drogeryjnego na ten mineralny. Mam nadzieję, że tym co nadal się zastanawiają czy warto dzisiejszy post pomoże dokonać tego wyboru, dla przypomnienia jednak wysyłam Was na wcześniejsze wpisy. Możecie w nich znaleźć metody aplikacji (i jak to robić by wszędzie się nie sypało) a także opis jak dawkować krycie (ten wpis uzupełniłam o swoje zdjęcia przed i po). Dzisiejszy post będzie o wszystkich tych zaletach, które dostrzegam w naturalnym makijażu, mam nadzieję, że się Wam spodoba!
Największą siłą przekonywania do pozostania przy minerałach miała moja cera. Uwierzcie mi - problemy się skończyły! Kiedyś cały czas borykałam się z wypryskami, wągrami, nadmiernym przesuszeniem, podrażnieniami, zaczęłam mieć kłopot z naczynkami! A po miesiącu stosowania minerałów wszystko jakby ręką odjął. Oczywiście nadal oczyszczam twarz, tonizuję, kremuję - tyle, ze teraz na prawdę widać różnicę! Moja cera zmieniła się niesamowicie na plus a ja bez problemu mogę wyjść i bez makijażu do ludzi - jednak tego nie robię, bo - minerały chronią moją buźkę.
Podkład mineralny zawiera filtry mineralne (tlenek cynku - Zinc Oxide, dwutlenek tytanu - Titanium Dioxide), które oprócz odbijania UV mają działanie przeciwbakteryjne i łagodzące dla skóry. Dodatkowo filtry mineralne nie kumulują się w organizmie, nie są toksyczne.
Nie znalazłam też przez wiele lat podkładu drogeryjnego, który dałby mi tak naturalny efekt. Mam wygładzenie, wyrównanie kolorytu, jak trzeba odpowiednie krycie a moja skóra nadal może oddychać! Znajome i nieznajome nie raz chwaliły moją cerę myśląc, że jestem nieumalowana. Nie ma mowy o zapchanych porach czy reakcji alergicznej (w wypadku klasycznego podkładu, z krótkim składem - zdarzają się produkty o tzw. wykończeniu perłowym za który odpowiada chlorek bizmutylu, niektóre z kobiet są na niego uczulone, jednak jest on przez to wycofywany przez firmy).
Kolejną zaletą jest szybkość aplikacji - mi makijaż mineralny zajmuję parę chwil, bez problemu mogę dzięki temu wybrać się z domu w ciągu kliku minut. Dodatkowo praktycznie nie czuję go na skórze. Miałam ostatnio robiony makijaż u wizażystki na wesele - wyglądałam pięknie, ale miałam wrażenie że mam do twarzy przyklejoną jakąś maskę :/. Przy minerałach nie ma tego problemu, jest lekko, przyjemnie - no cóż, ja to uwielbiam!
Następną pozytywną cechą jest - brak utleniania. Minerały nie ciemnieją, nie robią się pomarańczowe na twarzy, taki kolor jaki nałożymy, taki będzie widniał na naszych licach (chociaż jak Anula napisała komentarzu - jest to możliwe). Są też bardzo trwałe - tutaj grunt dobrać odpowiednie dla swojej skóry! Kiedyś przedstawię Wam porównanie podkładów i ich trwałości na mojej cerze :).
Wiele osób jako wadę minerałów podaje ich cenę - jednak trzeba wziąć pod uwagę ich niesamowitą wydajność! Podkład mineralny o pojemności 4 g wystarcza mi prawie na rok codziennego używania. Przy tym jego koszt wynosi w zależności od producenta za 4 gramy od 35 zł, za 9-10 gram - ok 80 - 90 zł. Miesięcznie zaczyna wychodzić malutko, prawda?
Źle dobrany odcień? Nic prostszego - można zmieszać ze sobą dwa lub więcej podkładów i dopasować go do siebie tworząc zupełnie nowy kolor. Jeśli nie chcemy kupić kolejnego podkładu warto rozejrzeć się za pigmentami (dostępnymi np na Kolorówce) , które kosztują parę złotych a z ich pomocą łatwo skomponować coś dla siebie (jednak trzeba uważać z ilością ;)).
I jeszcze na koniec - długowieczność minerałów. Przepisy sprawiają, że na opakowaniu musi być zawarta informacja o tym jak długo przydatny jest produkt do użytku. Minerały jednak się nie psują, nie ulegają przeterminowaniu zwłaszcza jak się z nimi odpowiednio obchodzimy :).
I co Wy na to?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)