Ostatnio bardzo polubiłam oczyszczanie twarzy mydełkami. Może to dzięki cudownej delikatnej melisowej kostce, a może przez galaretkę, która nie potrafi zmyć makijażu... W każdym razie po wykończeniu melisowego mydełko nie zakupiłam żelu tylko zaczęłam używać mydła marsylskiego w tym celu. Mój wybór okazał się strzałem w dziesiątkę!
Po pierwsze co mnie zachęciło do tego mydełka to jego cudowna, błękitna barwa. W mojej łazience wszystkie dodatki są w tym kolorze (ręczniki, dywaniki itd.) A ponieważ ostatnia błękitna mydelniczka się stłukła i zastąpiła ją taka w odcieniach beżu (bo pasuje do płytek), to ta kostka idealnie wpasowała się dekoracyjnie.
Do tego mydło to ma bardzo przyjemny, delikatny, kwiatowy zapach. Uprzyjemnia mycie i szybko odchodzi w niepamięć nie pozostawiając po sobie śladu. Przy myciu twarzy to pozytywna cecha - dzięki niej nos się nie męczy i nie jest drażniony.
Oprócz tego mydło ma przyjemną pianę - kremową, nie za gęstą, nie za rzadką. Nie migruje do nosa czy oczu. Za to świetnie oczyszcza całą twarz nie powodując podrażnień i nie wysuszając skóry. Cera jest bardzo dobrze oczyszczona - z makijażu też (pamiętajcie jednak, że ja maluję się bardzo delikatnie).
Dodatkowo mydło jest bardzo wydajne i nie mięknie. Nie ślimaczy się też, tylko zmniejsza swoją objętość.
Skład:
sodium palmate, sodium palm kernelate, aqua, parfum, butyrospermum
parkii, glycerin, sodium chloride, tetrasodium EDTA, tetrasodium
editronate, hexyl cinnamal, citronellol, limonene, hydroxyisohexyl
3-cyclohexene carboxaldehyde, alpha-isomethyl-ionone, linalool,
butylphenyl methylpropional, CI 74160, CI 77891
Mydło o wadze 125g kosztuje niecałe 8 zł! (moje pochodzi z tego sklepu - KLIK)
Znacie mydła marsylskie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)