Myjący scrub do skóry głowy? No nie wiem...

Witam w Nowym Roku ;)
Jakoś wciął mnie ten początek, wciągnął, przememlał i wypluł. Nie zaczęło się najlepiej, ale oby nie było gorzej ;) Z racji nastroju jednak, nie byłam w stanie pisać o niczym. Dziś jest odrobinę lepiej, więc przybywam z niezbyt pozytywną recenzją...


Ten myjacy scrub od skóry głowy dostałam od Anuli po tym jak u niej się nie spisał. Byłam ciekawa czy może u mnie będzie lepiej - w końcu nasze włosy mają przeróżne upodobania. Tu się okazało jednak, że w tym wypadku są dość zgodne ;)

Pierwsze co jest irytujące w tym opakowaniu to odkręcany korek. Nie jest to najwygodniejsze...
Po drugie - tych drobin moja skóra głowy nie wyczuwa. Są jakieś takie delikatne, by coś poczuć muszę na głowę wyłożyć wielgachną garść tego 'szamponu'. A i tak efekt nie jest jakiś super...


Jednak dawałam mu sporo szans. Nie spisywał się jako peeling to może jako szampon da radę? 
A gdzie tam! Włosy przetłuszczały mi się po nim wieczorem tego samego dnia. Często miałam wrażenie, jakbym zupełnie ich nie myła. 


Dziwny produkt, zupełnie się  z nim nie rozumiemy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)