Bingo! z zieloną glinką

Bohater dnia:

Cena: 12 zł
Co pisze producent?
Specjalna formuła dla oczyszczenia i regeneracji
Zielona glinka pochodzi ze skał krzemionkowo-aluminiowych. Zawiera ok. 20 różnych soli mineralnych istotnych dla organizmu, takich jak: sole krzemu, magnezu, wapnia, potasu, fosforu, sodu oraz wiele mikroelementów i pierwiastków śladowych, m. in. selen, molibden.
Jest wydobywana spod ziemi z głębokości ok. 70m co gwarantuje jej naturalną czystość.

Posiada wspaniałe właściwości:
- dezynfekujące,
- absorpcyjne,
- gojące.

Wchłania nadmiar łoju z powierzchni skóry głowy i oczyszcza "zaczopowane" ujścia mieszków włosowych.
Przywraca naturalną równowagę skóry głowy, daje uczucie ulgi i świeżości. Zamyka łuskę włosa, wzmacnia cebulkę i końcówki włosa.
Sposób użycia: maskę nanieść na umyte, wilgotne włosy, dokładnie rozprowadzić, wmasować w skórę głowy. Pozostawić na ok. 5 min., a następnie dokładnie spłukać.
Zaleca się stosowanie maski 2 - 3 razy w tygodniu.

Skład:
Aqua, 1 Hexadecanol 1 Octadecanol (Mixture), Ceteareth-20 (and) Cetearyl Alcohol, Stearomidopropyl Dimethyloamine, Illite (green clay), Parfum, Citric Acid, Methyl Paraben, Sodium Benzoate, Ethyl Paraben.


Moja opinia:
Coś czuję, że niektórzy zaczną myśleć że BingoSpa mi płaci ;) To kolejna pozytywna recenzja ich maski do włosów - moje włosy je kochają po prostu! Używam jej za równo jako odżywkę, maskę jak i do mycia. Za każdym razem moje włosy pięknie błyszczały! Dodatkowo były bardzo miękkie i skręt był taki przyjemny... Nigdy nie swędziała mnie po niej skóra głowy. Działa na mnie bardzo podobnie jak bingo z shea (klik), za to jest bardziej wydajna i ma jednak ładniejszy zapach, przynajmniej wg mojego nosa ;)

Miałyście ją może?

Pozdrawiam
Żan

Chwile tygodnia IV

Hej, chcę was przeprosić za kilkodniową nieobecność - niestety nie miałam laptopa, więc nie miałam skąd do was pisać - mam nadzieję że wybaczacie i nadal będziecie do mnie zaglądać :).

I chwalę się! Zaczęłam wreszcie pić wodę, a dokładniej 1,5 l, tak więc teraz na mieście zobaczyć mnie można tylko z butelką w ręce ;)

W tym tygodniu byłam trochę zaganiana, mimo ciągłych praktyk malowałam siostrze pokój (a więc oto ja - nadworny malarz, życzy ktoś sobie mnie nająć? nieźle mi to wychodzi ;))


Nie dałam tez poczcie wytchnienia - co dziennie była jakaś przesyłka

z lewej - przesyłki reklamowe
z prawej - wymianka wizażowa i bańki chińskie (o których już niedługo!)

Wybrałam się tez na małe zakupy

lakier dla mamy, pianka dla mnie i dla niej

I bym zapomniała - odwiedziłam bibliotekę wreszcie! Patrzcie ile przytargałam ;)


 Zaczęłam też na nowo suplementem Vitalsss, ciekawa jestem jak poradzi sobie bez siemienia :)


Jestem bardzo ciekawa jak minął Wasz tydzień! Coś ciekawego się wydarzyło? :) obiecuje że po nadrabiam zaległości.

Pozdrawiam
Żan




2 żele w jednym poście

Czyli recenzja porównawcza 2 żeli do włosów Artiste

Na celowniku:
za wiele się nie różnią ;)

Składy:
Jak widać bogactwo ekstraktów :) Podoba mi się to!

Konsystencja:
Zielony ma konsystencje normalnego żelu, za to pomarańczowy to taki budyń ;)

Cena każdego z nich to 3 zł

A teraz działanie :)
I już na wstępie muszę wam powiedzieć, że zielony uwielbiam a pomarańczowy nienawidzę! Już pisze za co... Zielony bardzo fajnie się rozprowadza i wgniata we włosy, ładne są po nim sucharki  i loczki. Za to pomarańczowy ciężko nabrać z opakowania przez jego konsystencje, lepi się strasznie i włosy przez to tez ciężko się odgniata bo się lepią... Wprawdzie mniej go muszę nałożyć by były sucharki, jednak nie zmienia to faktu, że przez niego stylizacja jest mniej przyjemna.... Dodatkowo sucharki ciężko odgnieść po nim.
Oba żele nakładałam na loki wilgotne włosy, mniej więcej uformowane przez piankę i ręcznik. Z reguły ładnie trzymały mi loczki jeden dzień, no chyba że nałożyłam wcześniej jakąś maskę która mi włosy wybitnie prostowała...
Podsumowując , do zielonego na pewno kiedyś wrócę, do pomarańczowego NIE!
Chociaż teraz chętnie przetestuje inne z tej serii :)


Miałyście któryś?

Pozdrawiam
Żan

7 efektów?

A więc recenzja saszetki od firmy Marion.
Oto i ona:
Cena:ok 3 zł
Skład:
aqua; cetyl alcohol; cetearyl alcohol (and) ceteareth-20; cetrimonium chloride; polyquaternium -70 (and) dipropylenie glycol; isopropyl myristate; trimethylsilylamodimethicone (and) C11-15 pareth-5 (and) C11-15 pareth-9; dicapryl carbonate; prunus amygdalus dulcis (sweet almond) oil; argania spinosa kernel oil; cyclopenthasiloxane (and) dimethiconol amodimethicone; guar hydroxypropyltrimonium chloride; quaternium -91 (and) cetrimonium methosulfate (and) cetearyl alcohol; hydrolyzed rice protein; parfum; phenoxyethanol (and) ethylhexylglycerin; steareth-21; steareth-2; methylisothiazolinone; benzyl alkohol; benzyl saliicytate; benzyl cinnamate; CI 16255; CI 19140; citric acid; triethanolamine.

jak widać nie zachwyca... sporo sylikonów

Co pisze producent?

Moja opinia:
Zacznę może od plusów. Podoba mi się opakowanko, w sam na wszelakie wyjazdy. Dodatkowo faktycznie starcza na dwie aplikacje, pod warunkiem że nie ma się bardzo długich włosów... Zapach jest przyjemny, za to konsystencja już nie bardzo... Maseczka jest bardzo rzadka. 
Ale przejdźmy do działania, tutaj już same minusy... Po pierwsze bardzo swędziała mnie po niej głowa, po drugie włosy szybciej się plątały i przetłuszczały...
Co do słów producenta... Wg mnie nic nie jest w stanie zregenerować włosów po 1 min...

Nie polecam tego produktu.
Miałyście może?

Pozdrawiam
Żan

Chwile tygodnia III

Ten tydzień był dosyć intensywny, więc przygotujcie się na mocne zdjęcia (żartuje ;p)

Mimo ciągłych praktyk miałam w tym tygodniu dwa egzaminy - udało się! Sesja za mną, witajcie wakacje!

Złamałam swój czerwcowy ban zakupowy i kupiłam myjdało do twarzy i pleców (trądzik mi się zrobił - kto to widział stara baba ze mnie a trądzik się pojawił?)
pisałam już wam o nim, kupiłam w nowym opakowaniu (wole stare jednak) - skład taki sam

Objadałam się w tym tygodniu:

 

I piłam swoją ukochaną herbatkę rozwijającą!


Dostałam też cudowną, czarną, dłuższą, dopasowaną marynarkę! Już ją kocham :)


A teraz przedstawię Wam moje ostatnie zajęcie przez które zamiast recenzji pojawiały się TAGi ;)
Działka z warzywami:

Skalniak (tu tylko część):



No i niestety w tym tygodniu miała miejsce nieprzyjemna sytuacja - sąsiad we mnie cofnął :/


Żeby nie żegnać się tak przykrym zdjęciem daje wam zdjęcia włosków (robione po nocy ;))


 A jak Wam minął tydzień?

Pozdrawiam
Żan

ABC - TAG

Coś mnie ostatnio wzięło na TAGi, mam nadzieję, że się za to nie pogniewacie :).

A więc oto i on:



Zasady:
-Na każdą literę alfabetu musisz przypasować słowa z kategorii, która Cię interesuje. (np. anime, manga, książki, kosmetyki itp.), musi być tematycznie.
-Ma to być pierwsze słowo jakie przyjcie Ci na myśl z tej kategorii.
-Nominować 10 blogów które Twoim zdaniem na to zasługują.
-Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.





A więc do rzeczy!
A - Abrakadabra? Harry Potter się kłania ;)
B - bańka chińska (a dokładniej masaż nią - już niedługo wszystko wyjaśnię :))
C - ciuchy, a zwłaszcza sukienki!
D - dostawy do ciucha ( brakuje mi emotikony brzydal z wizażu ;))
F - fizjoterapia - to studiuję i uważam że nie mogłam wybrać lepiej :)
I - Indie, marzy mi się zwiedzić je kiedyś
K - książki (wszystkie!) kocham czytać i wreszcie będę miała na to czas! :)
L - las, spacery po lesie są super!
M - masaż, tak ogólnie, bardzo lubię to robić i czytam masę rzeczy na ten temat i napalam się na kolejne kursy
N - New York - chciałabym kiedyś go zobaczyć
O - oleje - kto by pomyślał że mają aż tyyyle zastosowań!
P - podróże
R - rodzina
S - seriale, uwielbiam, nawet chyba bardziej od filmów
T - tatuaże (kusi mnie jakiś mały)
U - uroda - a pomyśleć że kiedyś tak nie było ;)
W - włosy - coraz więcej wiedzy zdobywam o nich, całkiem fajne hobby Wam powiem ;)
Z - zakupy ;)


Nikogo nie nominuję bo jednak jest to jeden z bardziej czasochłonnych tagów, ale zachęcam do wzięcia udziału!


Pozdarwiam
Zan

TAG: Bez czego nie możesz się obejść?

Chciałam w tym TAGu wziąć udział nawet jakby mnie nikt nie otagował, na szczęście zrobiła to axi_1099.
Dziękuje Ci bardzo!


Zasady:
Wymieniamy 5 kosmetyków bez których nie możemy sobie wyobrazić życia, które są nam koniecznie i nieodwołalnie potrzebne ;) Wybór uzasadniamy. Następnie tagujemy co najmniej 5 blogerek. Pamiętamy o bannerku ;).


A więc... Co mi jest niezbędne do życia?
1. Żel miceralny z biedronki :) kocham go, uwielbiam myć nim twarz, a teraz myję też nim plecy na których pojawił się trądzik - działanie jest super!
2. Balsam do ciała - moja skóra na ciele jest sucha, więc ciągle się czymś smaruje, aktualnie Isana z granatem
3. Kosmetyki do włosów - wszystkie! uzależniłam się od włosomaniactwa :)
4. Coś do kąpieli - obojętnie czy sól,  żel, płyn, olejek, zioła itd. Cokolwiek - to mój idealny relaks!
5. I ostatnio nie mogę sobie poradzić bez maseczek do twarzy, nie wiem co mnie napadło ale najchętniej bym codziennie jakąś nakładała :).

Nie wymieniałam antyperspirantu i pasty do zębów bo to chyba oczywiste ;)


Chciałabym zaprosić do zabawy:
1) Kathy Leonie
2) Kosmetyczne rewolucje
3) Lenę
4) Cinnamonne's Beauty Corner
5) Rudą Rudość


Pozdrawiam
Żan


Scandic La Strada

 Prezentuje się tak:
Recenzja napisana dzięki 200 ml odlewce od wizażanki dlatego posiłkuje się zdjęciem z internetu.

Cena: od 13 zł za 1 l
Co pisze producent?
Odżywka zakwaszająca polecana szczególnie po zabiegu farbowania. Przywraca włosom naturalne pH, zamyka łuski włosa, zapobiegając tym samym wymywaniu koloru. Proteiny mleka regenerują i odżywają włosy po koloryzacji, a składniki ekstraktu z miodu zapobiegają ich przesuszeniu. Włosy stają się lśniące, gładkie i dobrze się układają.

Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetimonium Chloride, Propylene Glycol, Panthenol, Phenyltrimethicone, Hydrolyzed Milk Protein, Honey Extract (Mel), Methylisothiazolinone, Methylchlorisothiazolinone, Lactose, Benzyl Benzoate (02.11.2010)

Moja opinia:
Pierwsze co muszę powiedzieć o tej odżywce/masce to jej fenomenalny, słodki zapach - o wiele bardziej mi się podoba od kallosa.
Drugie o czym muszę wspomnieć to fakt, że moje włosy bardzo się lubią z proteinami mlecznymi, więc ta maska była dla nich idealna. Włosy są po niej cudownie miękkie (pod warunkiem że nie używam jej za często - lubią proteiny mleczne, ale nie przepadają jednak za proteinami tak ogólnie ;)), pachnące. Skręt jest podkreślony, zaczyna się wyżej...
Ogólnie same plusy, bardzo ją lubię, choć nie wiem czy kupię kiedyś pełnowymiarowe opakowanie, ponieważ nie spotkałam się z nią stacjonarnie, a mleczna bingo daje mi jednak ładniejszy efekt (ale o niej niedługo).

W składzie zawiera silikon który łatwo można usunąć delikatnym szamponem.

Miałyście ją może?

Pozdrawiam
Żan

sexy curves ;)

Czyli następny tusz odziedziczony po mamie ;) (nowy, żeby nie było - mamie ciężko dobrać pasujący by oczy nie łzawiły)

Oto i on:

Szczoteczka:

Cena: ok 23 zł
Co obiecuje producent?
Maskara podkręcająca rzęsy do 70 % i pogrubiająca. szczoteczka o wyjątkowym kształcie z trzykrotnie większą ilością skrętów dla wywołania potrójnego efektu.

Moja opinia:
Na początek powiem wam że byłam bardzo zdziwiona szczoteczką i mówiłam że jak tym można pomalować rzęsy? Przecież poskleja itd... No i cóż... Trochę posklejał, ale to w sumie nic w porównaniu do pierwszego razu ;). Jednak da się nim pomalować bez posklejania, tylko trzeba to zrobić uważnie i nałożyć tylko jedną warstwę (no chyba że to ja taka nieporadna jestem, że inaczej nie wychodzi).
Nie używam go za często bo lubię jak tusz pogrubia... ten nie robi tego wcale. Za to ładnie wydłuża i trzyma się cały dzień bez obsypywania :). Daje takie subtelne podkreślenie oka - idealne do pracy w szpitalu dla mnie - rzęsy podkreślone bardzo delikatnie.
A i bym zapomniała, jak dla mnie to on za wiele nie podkręca...

Same zobaczcie:
Oko bez tuszu:


Z tuszem:


I jak oceniacie efekt?
Miałyście go może?

Pozdrawiam
Żan

Alverde a Alterra

Pokusiłam się na małe porównanie dwóch odżywek do włosów, a mianowicie: Alverde morelowej i Alterry z granatem i aloesem. Jeśli chodzi o Alterrę to miałam ją również na początku włosomaniactwa, więc będzie trochę wtrąceń nawiązujących do tamtego okresu - mam nadzieję, że nie będzie Wam to przeszkadzać :)

A więc do dzieła! Oto i one:

 Jak widać jeśli chodzi o opakowania są one bardzo podobne - gruby plastik, prosta grafika (która mi osobiście bardzo pasuje). Obie odżywki można postawić na 'korku',

Składy:

Konsystencja:

Podobna bardzo, choć dla mnie Alverde jest takie bardziej ciągnące... ;)

Zapach:
Bardziej przypadł mi do gustu zapach Alverde - mimo że z nazwy jest morelowa dla mnie pachnie delikatnie pomarańczą. Jednak żaden zapach mnie nie odrzuca i oba uprzyjemniają mi czas podczas mycia włosów.

A teraz działanie!
Jest porównywalne, ale! jednak Alverde delikatnie prowadzi ;). Obie odżywki nadają moim włosom ładny blask. Z obiema nie mogę przesadzić przez alkohol w składzie - co u mnie objawia się czasem niezłym puchem. Obie wygładzają mi włosy jednak tylko Alverde ładnie mi je dociąża, sprawia że moja droga młodzież (babyhairy) nie odstają tak we wszystkie strony świata...
Obie jeśli chodzi o wydajność są super - używam ich na prawdę długo a widzę minimalne zużycie (na wadze sprawdzam ;))
Na zakończenie powiem, że gdybym miała możliwość spróbowałabym wszystkich Alverde...

Miałyście którąś?
Co o nich myślicie?

Pozdrawiam
Żan

Chwile tygodnia II

Skoro zaczęłam to kontynuuje ;)

W poniedziałek rozpoczęłam praktyki , także mimo trwającej sesji codziennie biegam z rana do szpitala i staram się wykonywać wszystko jak najlepiej :).


Tato mój pomyślał o mnie podczas zakupów ;). Rzadko piję colę ale tym razem się przydała, piłam ją podczas nauki na wtorkowy egzamin, który zdałam! :)


Co to za spotkanie bez wina? Więc było, a właściwie nawet były, bo 2 ;). Czyli wreszcie wyrwałam się na jakieś pogaduszki do koleżanki.


I pochwalę się wam, dotarło do mnie łóżko do masażu! Strasznie się cieszę, jest idealne. Nie mogę się doczekać kiedy zacznę go używać. Dziewczyny z Lublina mogą się spodziewać ogłoszenia pod koniec miesiąca :)


A żeby zakończyć ten tydzień kupiłam sobie olej sezamowy w Lidlu za jakieś 8 zł... Szaleństwo :). Ciekawe czy włosy będą zadowolone z niego...


I na zakończenie przedstawiam moją drogą młodzież xd, która wprawdzie ostatnio mnie bardzo złości bo wyglądam jakbym wiecznie nieuczesana była ;) ale przeżyje, grunt że włosy się trochę zagęszczą :)



A jak minął Wasz tydzień?

Pozrawiam
Żan

Pietruszka w roli głównej

Latem pocimy się bardziej, co tu kryć, więc by dać naszej skórze trochę ukojenia, zamiast używania drogeryjnych kosmetyków wypróbujcie pietruszkę!


Odświeżający tonik pietruszkowy
Składnik:
1 szkl wody
1 szkl posiekanej natki z pietruszki

Posiekaną pietruszkę zalej wrzątkiem, następnie odstaw do wystygnięcia, odcedź, przemywaj twarz i okolice dekoltu za pomocą wacika.
Tonik trzymaj w lodówce :).

Naprawdę fajne działanie, skóra jest po nim taka napięta, odświeżona, dodatkowym plusem, jaki zauważyłam była mniejsza liczba wyprysków odkąd go stosuje. 

jedna uwaga, nie stosujemy toniku podczas opalania, natka pietruszki jest fotokumaryną, przez co mogą nam powstawać przebarwienia... także uważajcie podczas opalania :)


Następnym sposobem w jakim możemy wykorzystać pietruszkę jest walka o przyrost.
Sama tego nie sprawdziłam, ale wiele dziewczyn chwali tą kurację. Trzeba dodawać natkę do koktajli owocowych, kanapek lub sałatek.

Ktoś czuje się skuszony przez pietruszkę?

Pozdrawiam
Żan

Aloes - jak o niego dbać?

W dzisiejszym odcinku o wyborze doniczki.
Mam nadzieję że jesteście zainteresowane.

Zacznę od tego, że pielęgnacja aloesu różni się w zależności od strefy klimatycznej. Ponieważ nie chcę zbytnio się rozpisywać, przedstawię tylko umiarkowaną strefę. Jeśli będziecie chciały, chętnie napiszę coś o innych klimatach.

Jak myślicie, co jest bardzo ważne w uprawie aloesu? Doniczka, no właśnie :). Nie może być ona zbyt mała (wtedy musimy przesadzać roślinę co rok) i zbyt duża też nie ( w naszej strefie klimatycznej występuje okres spoczynku od wzrostu który trwa 6 miesięcy, jeśli doniczka byłaby zbyt duża, w okresie tym wystąpi nadmiemy rozwój korzeni, a co za tym idzie, korzenie pochłonął całą energię rośliny zanim dojdzie do wykształcenia się liści)
Więc jaka będzie optymalna doniczka? Jej średnica nie powinna przekroczyć 1/5 długości najdłuższych liści gdy roślina jest jeszcze młoda (do 2 lat). Później stopniowo zwiększamy doniczkę. Po upływie 4 lat wielkość doniczki nie odgrywa już większej roli.


W następnym wpisie przedstawię Wam podlewanie i przesadzanie, jesteście zainteresowane?

Pozdrawiam
Żan

Chwile tygodnia

Bardzo spodobały mi się wpisy tego stylu na blogach, więc postanowiłam wdrożyć je u siebie. Co Wy na to? :)

Ten tydzień obfitował we wrażenia... Minęły we wtorek 3 lata jak jestem ze swoim tżetem <3.


Dostałam jeszcze rozkwitającą herbatkę, jeszcze jej nie zrobiłam, ale pokarzę Wam wcześniejsze :)



Dodatkowo przeszłam samą siebie i zgarnęłam 2 piątki na końcowych zaliczeniach z przedmiotów na studiach.

 (nie wiem jak Wy ale ja lubię rozłożyć się z notatkami na całym łóżku)

Jedynie piątek dał mi w kość, obawiam się że nie zaliczyłam egzaminu...
Za to po powrocie do domu czekała mnie miła niespodzianka. Przyszła paczuszka z wygranej u kręconowłosej!

 (w pojemniczkach Hegron i NaturVital)

Wieczorem obejrzałam z tżetem Mike Tysona który był u Kuby Wojewódzkiego... Nie zdawałam sobie sprawy że to taki inteligentny gość (Mike nie Kuba ;))

screen z ekranu -> mike czarodziej ;)


A jak minął wasz tydzień?

Pozdrawiam
Żan

Liebster Blog po raz kolejny

Zostałam nominowana po raz kolejny do tego TAGu z czego bardzo się cieszę i z tego miejsca pragnę podziękować bardzo mojej mamie, tacie... xD
a tak na poważnie, dziękuje Kosmetycznej Maniaczce!

Krótko o zasadach: 
"Nominacje otrzymujemy od innego bloggera. Przeważnie nagrody otrzymują blogi o małej ilości obserwujących (do 200), co pozwala na ich rozpowszechnianie. Jest to "nagroda" za nienaganne prowadzenie bloga. Odpowiadasz na 11 pytań otrzymywanych od osoby nominującej następnie TY masz za zadanie nominować 11 osób i podać nowe pytania.

UWAGA: Nie nominujemy osoby, która Ciebie nominowała !!!"

A teraz pytania! 
1) Życiowe motto? 
Aktualnie jest to cytat z góry czyli: Uśmiech to niedrogi sposób na poprawienie naszego wyglądu. Staram się jak najczęściej uśmiechać i wierzę, że uśmiechnięta twarz jest najpiękniejsza :)

2) Jesteś rannym ptaszkiem czy nocnym markiem? 
Raczej rannym ptaszkiem, ale zdarzają mi się dni gdy mogłabym spać w nieskończoność.

3) Czy uprawiasz jakiś sport? 

Zawodowo nie ;) Nie trenuje też nic konkretnego. Kiedyś dużo grałam w ręczną, potem sporo jeździłam na rowerze. Teraz dominują ćwiczenia przy wszelkiego rodzaju filmikach i co chwila rozpoczynam nowe wyzwania którymi się z Wami dzielę.

4) Gdybyś mogła zmienić coś w swoim wyglądzie, co by to było? 

Nos ;) serio, nie lubię go, przez niego z profilu wyglądam zawsze jak bym naburmuszona była!

5) Twój ulubiony film? 

Chciałam napisać że nie ma takiego, ale uświadomiłam sobie że kocham musical GREASE i bardzo często do niego wracam :).

6) Ulubiona potrawa?

PIEROGI! no i spaghetti przyrządzone przez mojego TŻeta *.*

7) Najbardziej szalona rzecz jaką zrobiłaś w swoim życiu?

Eee... nie wiem? Picia wina w lesie się liczy? xd

8) Wiosna czy jesień? 

Wiosna! 

9) Kosmetyk jaki ostatnio kupiłaś? 

nic nie kupuje bo denkuje! ;) Ale wpadł mi micelek z biedronki bo go jeszcze na półce wypatrzyłam

10) Bez jakiego kosmetyku nie mogłabyś się obejść?

Bez antyperspirantu... nie wyszłabym chyba z domu jak bym go nie miała ;)

11) Gdybyś przez jeden dzień była niewidzialna - co byś zrobiła?

Nie wiem.... jakoś nie mam ochoty być niewidzialną i nigdy nie miałam (no chyba że był wyjątkowo okropny BHD). Chyba bym usiadła gdzieś i posłuchała czy ludzie nie mówią o mnie ciekawych rzeczy.


I to chyba tyle :)
Nie nominuję dalej, może następnym razem. Mam nadzieję, że się nie pogniewacie za to.

Pozdrawiam
Żan

Miesiąc dla rzęs

Kiedyś przez dłuższy czas stosowałam olejek rycynowy na rzęsy, ale nie obserwowałam efektów, więc teraz postanowiłam kurację powtórzyć.
Od 05.05 do 06.06 postanowiłam wcierać go w rzęsy.
Jak? palcem :) kiedyś próbowałam szczoteczką po tuszu, ale zawsze go brałam za dużo, zresztą nie potrzeba wcierać olejku w całe rzęsy...
Tak więc, codziennie po zmyciu makijażu/umyciu twarzy  na noc nakładałam olejek.
wyszło mi jakoś 20 dni (czasami po prostu padałam ze zmęczenia i tego nie robiłam)

Dlaczego olejek rycynowy?
Ponieważ (tak, wiem, że nie powinno się zaczynać odpowiedzi od ponieważ xd) jawi się jako specyfik o silnych właściwościach scalających i regenerujących włoski naszych rzęs. Jest to możliwe dzięki zawartości ważnego składnika jakim jest kwas tłuszczowy. To właśnie on wpływa na odbudowę struktury włosków rzęs.

A przynajmniej tak gdzieś kiedyś przeczytałam ;) i chciałam wypróbować to na sobie...

Na co liczyłam?
na porost i zagęszczenie ( to drugie zwłaszcza)

Czy osiągnęłam cel? Same zobaczcie.
Zdjęcia przed:


Zdjęcia po:

Dostrzegłyście jakąś zmianę? bo ja chyba nie ;) może ewentualnie trochę ściemniały?

za to mogę powiedzieć, że odkąd olejuje rzęsy to tak nie wypadają :) - podoba mi się to.
Mam pewien pomysł na dalszą pielęgnację rzęs - ale o tym już niedługo :)


Stosowałyście kiedyś olejek rycynowy na rzęsy? Widziałyście efekty?

Pozdrawiam
Żan