To już nie denko, to dno ;)

Żeby nie było, zapowiadałam w tamtym miesiącu, że ten będzie bardziej obfity! Dużo bardziej :)

Oto cała moja gromadka:

nie chciało mi się ich układać, wysypałam tylko na trawę przed domem, szkoda, że nie uwieczniłam miny sąsiadki ;)

A teraz po kolei!
Próbki:
- kremy Celii - o nich już  nie długo, na razie zdradzę tylko że spodobały mi się
- maseczki z biedronki - tutaj recenzja
- maseczka z Ziaji z zieloną glinką - pisałam o niej w TYM poście

Do ciała/twarzy:
 - płyn do kąpieli firmy Apart 
wersja: jedwab i noni
zdecydowanie nie przypadł mi do gustu, ale trzeba mu przyznać: nie wysusza i jest szalenie wydajny!
- żel pod prysznic od Joanny i zapachu wanilii -
no słodziak! również bardzo wydajny, zapach utrzymywał się na skórze i opakowanie z pomką jest super pomysłem!
- żel od Isany o zapachu melona i gruszki - mój ulubieniec z całej gromadki, cudny zapach, który nie utrzymuje się niestety na skórze, drobinki oleju, dzięki którym skóra nie była wysuszona, myślę że kiedyś do niego wrócę
- oliwkowy żel pod prysznic z firmy Kamil - nic specjalnego...
- płyn do płukania ust - Listerine Zero - uwielbiam i już mam kolejne opakowanie!
- micel z biedronki - lubię go bardzo, następne opakowanie już w użyciu!



A teraz pora na produkty włosowe! Tych jak zwykle najwięcej ;)

- pianka od Nivei - volumne sensation - zdecydowanie moja ulubiona!
- BDFM - o moich zachwytach nad nim mogłyście poczytać tutaj
- scandic kokosowy (żółte opakowanie) i moja recenzja
- scandic bananowy (to duże, białe) - o tak o nim pisałam ;)
- hegron (w buteleczce) - uwielbiam myć nim włosy!
- po kolei: Seri z zieloną herbatą, biovax do włosów ciemnych i bingo z błotkiem - o nich już niedługo!
- Alverde morelowa i moja recenzja porównawcza z alterrą
- balsam z Apteczki Babuni - pisałam o nim wczoraj w TYM poście :)
- olej arachidowy - sząłu nie było, ale pachniałam orzeszkami!

I co Wy na to?
Jak wasze denka?

Pozdrawiam
Żan

Joanna - z apteczki babuni

Dzisiaj o odżywce bez spłukiwania, na którą wiele osób narzeka, a co ja o niej sądzę? Same zobaczcie :)


Ładna, zgrabna butelka z białego plastiku z prostymi etykietami - niby nie przyciaga wzroku ale wygląda tak 'swojsko'. Od razu kojarzy mi się właśnie z babunią  ;)


Producent jak widać zachwala jak może, obiecuje nawilżenie, blask...

A oto skład:

 Konsystencja:
 Tak, tak! dobrze widzicie  - to taka pianka :)

A jak to w końcu z działaniem?
Ano super! Przynajmniej na moich włosach, które jak już wam wspominałam uwielbiają proteiny mleczne. I tutaj wyjaśnia się tez sprawa dlaczego tylu osobom ta odzywka nie podpasowała - proteiny w produkcie bez spłukiwania to niekoniecznie dobry wybór... Włosy mogą zareagować puchem a jak przesadzimy nawet przeproteinowaniem. Trzeba po prostu nie przesadzać, ważny jest umiar - we wszystkim!
Nawet mi się zdarzyło delikatne przeproteinowanie przy używaniu tej odzywki, ale po odstawieniu jej włosy wracały do siebie i znów mogłam jej używać (tym razem rzadziej).
Ale może przejdę wreszcie do tego co ona mi dawała... A mianowicie wszystko co obiecuje producent! Aż byłam w szoku.
Na dodatek jest szalenie wydajna, używałam jej pół roku i to nie sama. Zapach również można zaliczyć do plusów tej odzywki - pachnie tak słodko, mlecznie, niestety nie utrzymuje się na włosach.

Przeprowadziłam z nią nawet mały eksperyment :)
Oto moje włosy w swój zły dzień, na dodatek rozczesane
normalnie są proste, jakoś musiałam głowę przekrzywić...

A tak wyglądają po spryskaniu psiukaczem zrobionym z balsamu i wody:

Widać różnicę? Widać :))

A co Wy o niej sądzicie? Miałyście? Chcecie mieć?


Pozdrawiam
Żan

Inspiracje 7

Hej hej! Przepraszam, że mnie nie ma, ale dużo teraz się dzieje... A jak już mam czas to nie ma internetu (złośliwość rzeczy martwych ???)
Dzisiaj udało mi się zjawić na chwile, więc pokazuje inspiracje, które chomikowałam od jakiegoś czasu ;)


 przyznać się! kto ma ochotę na lakier w takiej buteleczce? ;)

 prześliczna fryzurka!

 mi się spodobała, co wy o niej myślicie?

 słodkie, mi bardziej spodobał się ten w róże, w takim to bym śmigała po plaży...

 w takim też :D

 Idealny zestaw! nic bym nie zmieniła *.*

 prześliczna, delikatna, dziewczęca! w takiej to bym do ślubu mogła pójść

 bo butów nigdy dość! chciałabym wszystkie!

są idealne!


To tyle! Obiecuje, że w weekend nadrobię zaległości! :) I pokaże moje wielkie dnooo (bo tego już denkiem nie nazwę :))

Pozdrawiam
Żan

Ziaja - maska nawilżająca

Nie dawno pokazywałam Wam moją wygraną od Karoliny :*
nawet sobie nie wyobrażacie jaką radość mi ona sprawiła (scena była świetna - wracam z wakacji, przygnębiona i zmęczona bo jechałam samochodem 12 h - wkraczam do pokoju a tam paczuszka dla mnie! pełna kosmetyków, nowe życie we mnie wstąpiło ;))

Ale do rzeczy, dzisiaj będzie o jednej z maseczek, które znalazły się w przesyłce, a mianowicie o
masce nawilżającej z glinką zieloną do cery suchej i normalnej firmy Ziaja

Oto i ona:


(wiem wiem, słabe to zdjęcie :(...)


Producent zachwala ją tak:
Maska intensywnie nawilża naskórek:
- glinka zielona nawilżająca - naturalny surowiec z grupy minerałów ilastych, źródło mikroelementów: głównie krzemu (około 35%), glinu (około 13%), żelaza (około 4,5%), magnezu (około 3%) oraz wapnia (około 19%).
Maska przyspiesza regenerację skóry:
- ECO-certyfikowany olej Canola - bogaty w fitosterole, tokoferole oraz kwasy tłuszczowe. Doskonale odżywia i zmiękcza naskórek.
- ECO-certyfikowane glicerydy kokosowe - źródło NNKT bogatych w kwasy omega3 i omega6 niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania skóry. Zapewniają wysoką efektywność ochrony warstwy lipidowej naskórka
- prowitamina B5 - aktywnie nawilża oraz skutecznie regeneruje podrażniony naskórek
Kosmetyk skutecznie wygładza naskórek:
- ekstrakt z owoców drzewa Tara- bogaty w oligosacharydy, zapewnia długotrwałe nawilżanie skóry. Tworzy naturalny film wzmacniający barierę hydrolipidową w efekcie doskonale wygładza naskórek. Składniki aktywne: Skład kosmetyku: olej canola , glinka zielona, glicerydy kokosowe


Skład:
Aqua, Canola Oil, Cetearyl Ethylhexanoate, Illite, Octyldodecanol, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Glycerin, Cetyl Alcohol, Hydrogenated Coco-Glycerides, Caesalpinia Spinosa Gum, Dimethicone, Polyacrylamide, C13-14 Isoparaffin, Laureth-7, Titanium Dioxide, Panthenol, Phenoxyethanol, Methylparaben, Propylparaben, 2-Bromo-2-Nitropropane-1, 3-Diol, Diazolidinyl Urea, Parfum, Citric Acid, Cl 42090 (FD&C Blue No.1) 

Cena:
ok 2 zł

No i moja opinia:
Spodobała mi się :). Zapach ma przyjemny, taki świeży i delikatny, przyjemnie się ją trzyma na twarzy przez zalecane przez producenta 15 min. Zresztą same zobaczcie - wyglądam na niezadowoloną? ;)


Kolor jak widać na zdjęciu (chyba że nie widać ;)) ma jasnozielony, ładniutki :).

Nie wywołała u mnie podrażnienia, za to faktycznie miałam wrażenie, że nawilżyła mi twarz. Po zmyciu jej skóra była mięciutka i taka jakaś... promienna!

Opakowanie starczyło mi na jedno użycie i teraz się zastanawiam czy nie kupić jej jak gdzieś ją znajdę, za taką cenę - warto :).

Miałyście ją może?

Pozdrawiam
Żan

Lovely - color mania

Czyli dzisiaj lakierowo!
Tak tak, dobrze widzicie, ten lakier pochodzi z mojej wygranej (nadal się nią ciesze ;))

Oto i dzisiejszy bohater

 Lovely, color mania nr 116 znajduje się w smukłej, wysokiej buteleczce z przyjemną naklejeczką w formie czarnych kwiatów - podoba mi się to! (prosto a ładnie)
Konsystencje ma rzadką, wiec trzeba uważać by nie nabrać za dużo, za to zapach nie jest gryzący i nie wymaga wietrzenia pokoju po pomalowaniu paznokci.
Wystarczą dwie cienkie warstwy by ładnie przykryć płytkę bez prześwitów, szybko schnie, za co jestem mu ogromnie wdzięczna bo kolor bardzo mi się spodobał a nie potrafię za długo usiedzieć w miejscu po pomalowaniu paznokci ;p
Lakier spokojnie wytrzymuje bez odprysków 3-4 dni!
Za to ma jedną wadę, przez którą utrudnia mi malowanie - ma bardzo długą rączkę na której znajduje się pędzelek (nie bardzo wiem jak to nazwać inaczej). Ale da się do tego przyzwyczaić.

A tu inne ujęcia ;)

(wiem wiem, moje skórki wołają o pomstę do nieba, ale teraz pracuje na polu i na prawdę nic więcej na razie nie osiągnę...)


Miałyście go może?

Pozdrawiam
Żan

Nabytki sierpniowe

A teraz patrzcie co zaciesz na twarzy mej powoduje ostatnio! :)

Po pierwsze - wygrana! W rozdaniu u niezastąpionej Karoliny, która swoją drogą tworzy niesamowite szablony i bannery na blogi!



najnowszy lakierek - od mamy dostałam - śliczny ma kolor!



po drugie- maseczki moje ulubione kupne :) co były w biedronce i szybko znikły, ale jedna znajoma z forum je znalazła u siebie i mi kupiła *.*
(TUTAJ macie moją recenzje na ich temat)



no i moje zakupy najnowsze:



a najlepsze że to jeszcze nie wszystko! bo będę miała jeszcze olejki z DM!


ależ jestem zadowolona jak na to patrze!
chcecie żebym coś zrecenzowała w pierwszej kolejności?


Pozdrawiam
Żan

Dalia, cienie wodoodporne

Czyli najgorsze cienie jakie kiedykolwiek kupiłam...
Prezentują się tandetnie, a samo opakowanie szybko zaczęło wyglądać tak:

Wzięłam je, bo kolory bardzo mi się spodobały no i zapłaciłam za nie mniej niż 4 zł...

Na skórze prezentują się tak:

I znikają w tempie ekspresowym...
Na dodatek bardzo trudno je wydobyć, są bardzo twarde... no i na pewno nie wodoodporne...
na oczach ich prawie nie widać a i gąbeczka do nich dołączona jest beznadziejna..
Podsumowując, cienie te są najgorsze jakie kiedykolwiek miałam okazję używać.

A wy miałyście może z nimi jakiś kontakt?

Pozdrawiam
Żan

Capitavit

Na początku muszę przeprosić za zdjęcia z internetu.. Miałam swoje, takie ładne nawet, ale mi je gdzieś wcięło :(. Nie ma nigdzie :(
Ech, czort jakiś jak nic, wreszcie tak ładnie coś sfotografowałam i nagle zniknęły... Miałyście tak kiedyś?

No ale do rzeczy!
Dziś mowa będzie o wcierce, która zwie się Capitavit. Wyprodukowała ją firma Herbapol a kupiłam ją na DOZie za szaleńcza kwotę 7.89 zł
Prezentuję się ona tak:

Producent zachwala ją w taki sposób:
Balsam pielęgnacyjny do włosów zwiększa odporność skóry i włosów na czynniki szkodliwe, zmniejsza wypadanie włosów, nadaje in połysk i elastyczność, odżywia i wzmacnia, przeciwdziała podrażnieniom skóry.
Może być stosowany do każdego rodzaju włosów, ale najlepsze rezultaty uzyskuje się przy włosach przetłuszczających się i skłonnych do powstawania łupieżu. Balsam polecany jest do pielęgnacji włosów osłabionych zabiegami fryzjerskimi - łatwo łamiących się, rozszczepiających, włosy stają się puszyste i łatwe do układania, nie zmieniają koloru.


A tu mamy skład:
aqua, isopropyl alcohol, Calendula officinalis, Acorus calamus, Urtica dioica, Arctium lappa, Equisetum arvense, Humulus lupulus, vitamin F.

(ładniutki jeśli nie mamy wrażliwego skalpu na alkohol)

Pierwsze co mnie w tej wcierce powaliło to zapach! Pachnie tak że mam ochotę ją wypić ;) Serio, jak jakiś słodki syrop z dzieciństwa... no mniam! (ale spokojnie, nie zrobiłam tego)
Drugie co mnie do niej tym razem zniechęciło to buteleczka - o ile kartonik jest bardzo ładny tak szklana buteleczka mi nie pasi - nie dość że pachnie jak syrop to jeszcze tak wygląda ;) - ciemne szkło z metalową nakrętką, łatwo wypuścić z dłoni i stłuc, na dodatek nie ma żadnego aplikatora ułatwiającego nam używanie jej...
Pojemność 100 ml, która zużywałam 3 miesiące stosując 3/4 razy w tygodniu - nie chciałam przesadzić by nie podrażnić skalpu, stosowałam się więc do zaleceń producenta. Nie radziłabym jednak wcierać jej po myciu bo mi np szybciej przetłuszczała włosy, we włosy tez nie wcierałam.
Konsystencja - taka woda ;)
A co do samego działania... No cóż, jego niestety brak. Capitavit nie zrobił nic co obiecał. Włosy mi anie szybciej nie rosły, anie nie przestały wypadać kiedy miałam z tym problem, ani nie błyszczały (ale tu się nie dziwię, w końcu nie dawałam go na długość)
Co więcej mogę o nim napisać? Nie polecam

Miałyście go może? U was się sprawdził?

Pozdrawiam
Żan

Scandic bananowy

Oto i bohater dzisiejszego dnia:
Recenzja została napisana na podstawie 300 ml odlewki od wizażanki dlatego posiłkuje się zdjęciem z internetu.

Cena:
Co pisze producent?
Regenerująca maska do włosów łamliwych i trudnych do rozczesania
Jej unikalna receptura pozwala w sposób kompleksowy zadbać o włosy:
- prowitamina B5 oraz naturalny ekstrakt z banana zawierający węglowodany i alfa-hydroksykwasy nawilża i chroni włosy przed szkodliwym działaniem wolnych rodników,
- glikol propylenowy wspomaga naturalną zdolność włosów do zatrzymywania wody, a więc dba o ich optymalne nawilżenie,
- Specjalnie wyselekcjonowane składniki kondycjonujące nadają włosom miękkości i ułatwiają rozczesywanie,
- aminokwasy jedwabiu wnikają do włókna włosa, wypełniając ubytki w jego strukturze. Regenerują poszczególne warstwy włosa i sprawiają, że staje się on gładki i lśniący,
- naturalny ekstrakt z kokosa dodatkowo zmiękcza włosy i wzmacnia proces wygładzania.
Wszystko to sprawia, że włosy są zregenerowane, błyszczą, nie plączą się i łatwiej uformować z nich wymarzoną fryzurę.


Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Propylene Glycol, Silk Amino Acids, Panthenol, Musa Sapientum Fruit Extract, Coconut (Cocos Nucifera) Extract, Parfum, Glyceryl Stearate, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Methylisothiazolinone, Methylchloroisothiazolinone.


Moja opinia:
Chyba wypadałoby zacząć od zapachu, który nie powalił mnie na kolana, ale spodobał się. Przypomina mi bananowe dropsy, które kiedyś kupowałam w takich metalowych opakowankach ;) Stare czasy...
Ale wracając do maski... Zapach nie utrzymywał się na moich włosach po zmyciu, a szkoda, bo mimo że nie pachnie czysto bananami to mi się spodobał. Ogólnie to nie mam scandicowi nic do zarzucenia, ale zachwytów nie ma. Nie sprawił że moje włosy ładniej się kręciły, nie nadawał blasku, a miękkośc dopiero po godzinie od wyschnięcia... Z tymi proteinami moje włosy się nie pokochały, więc więcej po nią nie sięgnę.

Miałyście ją może? Jak u was się spisywała?

Pozdrawiam
Żan

Wróciłam! :) Dużo zdjęć!

Hej hej hej!
Witam wszystkich serdecznie, wakacje zaliczone, trzeba znów brać się za robotę :).
Dziś przedstawię małą fotorelacje w stylu co robiłam jak mnie na blogach nie widywano...

Od początku!
Miałam okazję być w Belgii przez 10 dni. Co zobaczyłam to moje, ale chcę się z Wami częścią podzielić ;)

Podróż samolotem - pierwszy raz w dzień ;)

Zachód słońca nad morzem (Północnym jakby ktoś pytał ;))

Muszelki wchodzące w stopy na plaży

Mewy - nie lubię drani

Kolejny zachód słońca, co poradzić, że wtedy się najlepiej spaceruje? :)

Paznokcie w wersji wakacyjnej

 Belgijskie frytki z majonezem - pycha! (ale tylko raz na jakiś czas)

Stopa i plaża

Ja się pytam czemu w Polsce nie mamy takich dobrych laysów? Zupełnie inny smak...

Najlepsza kawa mrożona pod słońcem! Jak byście kiedyś byli w Brugge na stacji lećcie po Fruffe!

Brugge - naprawdę pięknie tam jest! Nie ma zwiedzania Belgii bez zobaczenia tego miasteczka!

Nowa Milka! Ciekawe kiedy będzie w Polsce? Dobra jest

 Bruksela - zdjęcie ze smerfem, bo z zabytkami mi się znudziły ;)

No ale sikającego chłopca mam!
 A na zakończenie takie o dziwactwo - jakieś pomysły co to ma przedstawiać? ;)


A co tam u Was się działo jak mnie nie było?

Pozdrawiam
Żan