Serwatką po głowie

Dziś miał się pojawić zupełnie inny post, ale jak zobaczyłam tamte zdjęcia to powiedziałam NIE. Musze je jakoś naprawić, albo pojawią się niedługo takie, w którym prawie już nie ma kosmetyku. No nic, jakoś to będzie! W związku jednak z powyższym dziś pojawia się post, który w sumie nie byłam pewna czy sie pojawi. Bo wiecie, ja nie lubię pisać za bardzo o kosmetykach nijakich, a szampon w saszetce, który tu widzicie właśnie taki jest.


Przygód z marką Biolaven ciąg dalszy - balsam do ciała

Zacznę od tego, że na prawdę lubię serię Biolaven. Pasuje mi ona prawie w całości (prawie, bo nie testowałam jeszcze żelu pod prysznic i do higieny intymnej i nowości w formie odżywki). Bardzo lubię zapach tych kosmetyków, chociaż osobiście wolałabym, żeby lawenda grała częściej pierwsze skrzypce. Co ciekawe jeśli chodzi o niektóre kosmetyki - chociażby micel, którego miałam parę opakowań - zapach serii delikatnie się różni. Jedna partia była bardziej winogronowa, jedna lawendowa. Stąd też mogą wynikać różnice w zdaniach co do zapachu. Jednak tak czy siak, uważam całokształt za bardzo udany!

5 zapachów od Pony

Hej, hej, hej!
Wreszcie mój zmysł powonienia powrócił, a ja mogę dokończyć wpis, który obiecałam Wam już dawno temu! Uff... Przyznaję się, że trochę ciążyła mi ta obietnica, a bardziej fakt, że nie mogę się z niej szybko wywiązać. Na szczęście pasmo nieszczęść mam już za sobą (a przynajmniej mam taką nadzieję) i wracam do życia!


To moze pokażę Wam swoje nowości?

Dziś miał się pojawić całkiem inny post, ale wiecie jak to czasem bywa... Wysterylizowałam kotkę i oddałam jej dzieci w dobre ręce. Było przez to sporo smutku, do tego 'pijana' kotka, która tylko gdy była na moich kolanach spała i się uspokajała. Same rozumiecie, że wszytko to razem sprawiło, że nie mogłam dopracować recenzji, którą miałam zamieścić. Jednak co się odwlecze to nie uciecze! ;) Zakupy w sumie też Wam chciałam pokazać, więc dobrze wyszło!


Najpierw te przymusowe - czyli Żaneta zdała sobie sprawę, że kremu do twarzy to jej zostało na 3 dni i jeden dzień dodatkowo na próbkach ;) Nie było wyjścia, poczyniłam zamówienie na ekobieca.pl wykorzystując możliwość odbioru w Lublinie (blisko mojej pracy, więc super). Oprócz kremu wpadło mydełko od Orientany (markę bardzo lubię, mydełka też, więc wypadało to jakoś połączyć) i pasty borówkowe do zębów dla mojego W. (jego ulubiona, więc od razu dwa opakowania, brakuje ich jednak na fotkach).


Drugie zamówienie to był spontan, do którego natchnęła mnie Anula - a jakże by inaczej! Otóż powiadomiła mnie, że firma fresh&natural ma promocję na wszystkie swoje produkty... Takiej okazji nie mogłam przepuścić! Na wszystko co widzicie wydałam 107,06 zł. Takie szaleństwo! Teraz znów mogę się cieszyć niesamowitym orzechowym balsamem (tutaj macie moją recenzję) i wieloma innymi ich cudami! Sól do stóp jest po prostu niezastąpiona po całym dniu na nogach, dodatkowo świetnie nadaje się do inhalacji (a wiecie o moich problemach z zatokami). Bardzo polubiłam tą markę!

A co wpadło w Wasze łapki ostatnio?

Nowość od Biolaven - mydło naturalne

Nie wiem czy wpadło Wam w oko, że Biolaven rozszerzył ostatnimi czasy ofertę swoich produktów. Do tej zacnej grupy dołączył krem do rąk, odzywka do włosów i mydełko, o którym chcę Wam dzisiaj opowiedzieć!

Takie rozwiązania to mi się podobają!

Uwielbiam maj, ale ten zapowiada się niezwykle pracowicie! I niestety zimno, chociaż mam gorącą nadzieję, że prognozy długoterminowe za nic się nie sprawdzą ;) Jednak tydzień po tygodniu mam do odhaczenia masę spraw, mam więc nadzieję, że w końcu moje zatoki odpuszczą i nie będę zmuszona do prowadzenia dalej tej nierównej walki. Trzymajcie za to kciuki, bo dopóki nie będę miała z nimi spokoju, dopóty mój zmysł powonienia nie wróci do siebie, a więc termin postu o zapachach Pony niebezpiecznie się oddala... Jednak bądźmy pozytywnie nastawieni, będzie dobrze!

Ostatnimi czasy mam usilną ochotę by zadbać o siebie bardziej profesjonalnie. Chodzi mi po głowie fryzjer i jakiś profesjonalny zabieg regenerujący włosy. Nie to że są jakieś zniszczone, jednak mam ochotę przekonać się na własnej skórze jak to jest. No i na prawdę mam ochotę się oddać w czyjeś ręce, bo chwilowo samej mi się o siebie dbać nie chce xD Chociaż nie powiem, nadal olejuje, maseczkuje, odżywkuję i robię cuda z włosami. I właśnie o jednej z tych czynności chcę Wam dzisiaj poopowiadać. Dzisiejszym bohaterem postu jest wzmacniający olej do włosów od Bani Agaffi.


Filmowy wieczór z Żan

Ojej, ojej! Ostatni post tego typu był przed świętami! Tyle, że Bożego Narodzenia... Czyżbym przez ten czas nie obejrzała żadnego filmu? Otóż nie. Z jakiegoś powodu jednak nie opisałam Wam tych fantastycznych i mniej fantastycznych filmów. Zupełnie ta seria wypadła mi z głowy, czyżby przyszłą pora na lecytynkę? :))

Oj dobra, już Was nie męczę, tylko pokazuję co obejrzałam, dlaczego i jak oceniam daną twórczość ;)

1. Współlokatorka

http://www.filmweb.pl/film/Wsp%C3%B3%C5%82lokatorka-2011-508038

Avocado z miodkiem - kto by się nie skusił?

Dzisiejszym bohaterem postu jest jest maska do włosów z avocado i miodem od Organic Shop. Swego czasu była ona mocno chwalona i wysławiana pod niebiosa za swoje działanie. Potem jednak nastała zmiana składów i wiele jej zwolenniczek dało sobie z nią spokój. Ja niestety nie mam porównania i mogę przedstawić tylko to co myślę o obecnej wersji.