Nowość od Biolaven - mydło naturalne

Nie wiem czy wpadło Wam w oko, że Biolaven rozszerzył ostatnimi czasy ofertę swoich produktów. Do tej zacnej grupy dołączył krem do rąk, odzywka do włosów i mydełko, o którym chcę Wam dzisiaj opowiedzieć!

Mydełko od Biolaven ma wagę 100g i zamknięte jest w tekturowym kartoniku, który swoją barwą i grafiką nawiązuje do całej serii. Oprócz zewnętrznego opakowania otoczone jest grubszym szarym (a właściwie brązowym) papierem. Całość prezentuje się bardzo przyjemnie dla oka. Sama kostka ze swoją fioletową barwą również pięknie wygląda w łazience. Co najważniejsze nie traci na tym z czasem, zmniejsza swój obwód oczywiście, ale nie rozmięka, nie ''ciapcioli" się.



Jak dla mnie oczywiście niewątpliwą zaletą tego mydła jest lawendowy zapach. Chociaż na mój nos mógłby być bardziej intensywny. Podoba mi się, że nie ma w nim lawendowej nuty i że po kąpieli zapach się ulatnia. Za to nuta lawendowa pozostaje przez pewien czas w łazience :)

Mydło nie pieni się jakoś wybitnie, za to wystarczająco. Piana jest z gatunku tych jakby śluzowatych ;) Na prawdę nie wiem jak to inaczej nazwać... W każdym bądź razie świetnie sunie się nią po skórze i bez problemu zmywa. Nie pozostawia po sobie żadnej warstwy czy osadu, nie wysusza skóry, za to daje poślizg maszynce do golenia.


Mydło świetnie odświeża. Uwielbiam myć nim też twarz, pomaga w gojeniu wyprysków, oczyszcza, ale nie ściąga skóry. Cera jest wyraźnie zadowolona, a oczy nie są podrażnione. Lubię produkty, którymi mogę się umyć od stóp do głów, a to mydełko niewątpliwie do nich należy! Całe ciało nie jest wysuszone, a każdy produkt, który nie wysusza dodatkowo mojej suchej skóry ma u mnie duży plus!
Na uwagę zasługuje tez wydajność, która jest na prawdę świetna. Mydło na spokojnie wystarczy mi na miesiąc używania, mimo że nie korzystam  z niego sama. Jest na tyle przyjemne, że pokuszę się o zamówienie kolejnych sztuk i wiem, że domownicy będą również z tego zadowoleni!


No i do tego wszystkiego bajeczny skład! Wreszcie mydełko bez oleju palmowego, który postanowiłam ograniczyć w jak największych ilościach... A niestety bardzo dużo manufaktur właśnie na nim bazuje - jest tani, ogólnodostępny a prawie nie da się dowiedzieć jak był pozyskiwany i czy nie ucierpiały przy tym orangutany...

Cena wynosi ok 10 zł i to na prawdę dobrze wydane pieniądze!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)