Sylveco - pomadka ochronna o zapachu cynamonu

Hej!
Jeśli ktoś ma mi za złe, że nie pojawiam się na jego blogu chciałabym powiedzieć, że obecnie jestem na kursie poza domem - w Warszawie. Spędzam tam 9 godzin dziennie, przy czym jeszcze dojeżdżam i po prostu nie mam kiedy... Obiecuję poprawę po powrocie, czyli niestety dopiero w weekend.

To tak w gwoli wstępu.
Teraz pora na recenzję! Dziś będę mówić (jak już przecież tytuł zdradził) o pomadce rokitnikowej o zapachu cynamonu od Sylveco. Oto ona:


Jak zwykle przy produktach Sylveco mamy dopracowane szczegóły opakowanie. Kartonik prezentuje się nienagannie, każda jego część jest wykorzystana, dzięki czemu możemy sie dowiedzieć wszystkiego o produkcie.
Za to na prawidłowym już, plastikowym opakowaniu, mamy tylko nazwę :) Plastik jest bardzo dobrej jakości, nie jest tak łatwo go uszkodzić. Napisy z niego też nie chcą się ścierać dzięki czemu cały czas wygląda ładnie.
Mam jednak małą wadę o której już pisałam Wam w recenzji wersji peelingującej - po wysunięciu pomadki trzeba ją przytrzymać bo gdy zbyt mocno naciśniemy nią o usta to wsunie się z powrotem. Niby nic takiego, ale jednak trochę to irytuje.


Sama pomadka ma pomarańczowy kolor, który to zawdzięcza rokitnikowi. Nie powoduje on jednak, ze nasze usta są pomarańczowe - jak dla mnie na ustach jest całkowicie bezbarwna.
Zanim przejdę do działania chcę powiedzieć o jeszcze jednej rzeczy, a mianowicie o zapachu. Ten produkt zupełnie nie pachnie cynamonem. Wyczuwalny jest tylko rokitnik, mi osobiście on nie przeszkadza, ale jednak wiele osób nie jest zachwyconych tym. Dlatego jeśli ktoś szuka pomadki o zapachu cynamonu - tą niech sobie odpuści ;).

A teraz wreszcie przechodzę do rzeczy!
Pomadka bez problemu sunie po ustach i od razu czuć nawilżenie jakie daje. Jednak ku mojemu wielkiemu smutkowi, nawilżenie to utrzymuje się bardzo krótko... Godzina nawilżenia gdy nic nie jem, potem należałoby aplikacje powtórzyć. A czasami nawet częściej...
Usta dzięki niej są miękkie, ale nie chroni ona przed powstawaniem suchych skórek, no chyba, że smaruję nią usta co chwilę.
Nie sądzę by dała sobie ona radę z ochroną moich ust w zimie. Chyba moje oczekiwania ją przerosły...

Skład:

Podsumowując - zaskoczyło mnie słabe działanie tej pomadki. Wersja peelingująca dawała o wiele więcej odżywienia i nawilżenia. Tu tego było malutko...

Pomadkę dostałam od sklepu Naturalmente na Naturalnym Spotkaniu Blogerek, którego byłam współorganizatorką. Dziękuję!


Miałyście do czynienia z ta pomadką? Też się tak na niej zawiedliście?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)