Le'maadr - glikolowy 12% peeling

Hej!
Dziś przyszła pora na recenzję kolejnego produktu z kwasem glikolowym od Le'maadr, którego miałam okazję używać. Tym razem zastosowanie bardziej klasyczne, czyli do twarzy.


Peeling z 12% kwasem glikolowym tak samo jak jego brat do ciała zapakowany jest w białej tubce, która z kolei znajduje się w kartoniku. Znowu w opakowaniu otrzymujemy gratis w postaci saszetki z płynem micelarnym i niestety znowu tubka jest odkręcana.

Tak samo jak w wypadku balsamu tak i teraz konieczna jest próba uczuleniowa. Przez 3 dni smarujemy się odrobiną preparatu za uchem, po określonym czasie zmywamy a potem obserwujemy czy nic się nie dzieje.
Jeśli nic możemy przystąpić do używania - jednak przez pierwsze dni czas w jakim trzymamy preparat na twarzy jest mniejszy. Cały czas kontrolujemy reakcje naszej cery i pamiętamy o filtrach przeciwsłonecznych.


Preparat nie pachnie, nie sprawia też żadnych trudności przy nakładaniu czy przy zmywaniu go z twarzy. Jest też bardzo wydajny, wystarczy cienka warstwa by zadziałał. Po nałożeniu czuje delikatne szczypanie, jednak jest to normalna sprawa. Po zmyciu moja twarz nie jest zaczerwieniona ani podrażniona. 


Teraz pora na wytłumaczenie dlaczego właściwie sięgnęłam po ten preparat. Otóż nie mogłam sobie poradzić z masakra jaką na mojej twarzy spowodował żel do mycia od Norel. Miałam mnóstwo wyprysków, grudek...
Peeling ten pomógł mi się z nimi uporać. Na szczęście!
Po tygodniu zauważyłam znaczną poprawę, nie było jednak żadnego luszczenia czy tego podobnych rzeczy, które często są opisywane przy kuracjach kwasowych. Nie było też żadnych innych efektów, a więc nie wrócę do tego typu pielęgnacji. No chyba że znów znajdę się pod ścianą...


Cena waha się w zależności od miejsca gdzie chcemy go kupić - TUTAJ macie podgląd co i jak :)

Jestem ciekawa waszej opinii o tego typu produktach!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)