Szampon z ekstraktem z czarnuszki

Hej!
Dziś mam wolne od malin, a więc wreszcie znalazłam czas dla bloga... Mam masę recenzji zaczętych i dziś postaram się wszystkie dokończyć by w przyszłym tygodniu nie było już takich przerw :).
Dziś będzie o szamponie na rzecz którego odstawiłam glinki. Byłam bardzo ciekawa jak zadziała solo i muszę przyznać, że pozytywnie mnie zaskoczył :).

Oto on:

Jak wiecie już bardzo lubię olej z czarnuszki, jest niezastąpiony w moim domu, zużyłam już parę buteleczek, dlatego gdy tylko zobaczę kosmetyk z tym olejem muszę spróbować! (TU macie moją recenzję oleu z czarnuszki)

Producent zachwala:

Czyli co? Produkt cud? Coś w tym stylu, ale nie do końca ;).

Szampon zamknięty jest w czarnej, zgrabnej butelce z nienachalną grafiką. Jego wygląd nie porwałby mnie do zakupu, za to kształt opakowania bardzo mi się spodobał, bardzo wygodnie trzyma się je w dłoni, nie wyślizguje się. Można ją stawiać zarówno normalnie jak i do góry dnem. Otwieranie też nie sprawia żadnych problemów, nawet z mokrymi dłońmi.


Otwór przez który wydostaje się szampon jest idealnej wielkości, dzięki czemu bez problemu dozujemy odpowiednią ilość. Sam szampon ma perłowo - szary kolor, niezbyt gęsty, ale też nie lejący.

Zapach? Zupełnie jak drogeryjne szampony, przypomina head & shoulders (mama używała, więc mam porównanie). Zapach w zależności od tego jakiej użyje później odzywki zostaje na włosach lub nie :).

Co ciekawe - patrząc na skład (niżej) spodziewałam się masę piany! Jednak szampon ten pieni się bardziej jak jego delikatni bracia... Wprawdzie piana jest bardziej aksamitna, jednak jest jej mało.



Mimo małej ilości piany szampon świetnie myje, domywa nawet oleje. Jednak nie plącze przy tym włosów, a nawet daje bardzo przyjemny efekt jakbym użyła odżywkę. Może nie jakąś super odżywkę, ale włosy już po samym myciu są dość śliskie i wygładzone, przy czym delikatnie tępe. Dziwne uczucie, jednak pozytywne.
Po myciu tym szamponem głowy przez miesiąc zauważyłam:
- efekt mycia co drugi, trzeci dzień jaki uzyskałam gdy dodawałam glinkę utrzymał się
- włosy są odbite od nasady, bardziej odporne na przyklapnięcie - teraz cały dzień mam czapkę na głowie, gdy ją zdejmę zamiast pięknego ulizańca mam włosy odbite od nasady - to dla mnie nowość!
- zmniejszyła się liczba wypadających włosów podczas mycia (ale tylko mycia, w ciągu dnia migrują tak jak kiedyś)
- skóra głowy jest zadowolona mimo, że ona z reguły woli delikatniejsze mycie

Skład:
Aqua, Sodium laureth sulphate, Cocamidopropyl betaine, Cocamide MEA, Dimethiconol emulsion, Glycol distearate, Parfume, Sodium chloride, Sodium PCA, Ethylene / Octene copolymer (and) Ethylene / Sodium acrylate copolymer, Guar hydroxypropyl trimonium chloride, Carbomer, Sodium hydroxide, Disodium EDTA, Nigella sativa (Blackseed) extract, Rubus fructicosus (Blackberry) extract, Lawsonia inermis (Henna) extract, PEG-90M, Panthenol, Tocopheryl acetate, Magnesium chloride, Magnesium nitrate, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Benzyl alcohol, Lilial, Citronellol, Hexyl cinnamal, Limonene, Linalool, CI 77266.
 
Patrząc ca ten skład prawdopodobnie nie zdecydowałabym się na ten szampon, tymczasem bardzo pozytywnie mnie on zaskoczył. 

Koszt? ok 13 zł za 200 ml

Szampon otrzymałam na Naturalnym Spotkaniu Blogerek dzięki firmie Dabur - dziękuję!

Znacie szampony tej firmy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)