Róż i już

Hej!
Myślę, że nie mam co dłużej zwlekać z tą recenzją... Róż Flamingo marki Earthnicity towarzyszy mi od prawie dwóch miesięcy i wiem jedno - pokochałam go! 


Nie mogę uwierzyć, że kiedyś nie stosowałam róży. Wyglądałam przez to dość blado i tak... chorowicie ;). Teraz róż to nieodłączny element mojego makijażu, a ja moja twarz prezentuje się promiennie, zdrowo i od razu nabiera przyjemniejszego wyrazu. Przez długi okres czasu stosowałam róże prasowane, bałam się trochę sypanych, myślałam, że ich nie ogarnę i będę wyglądała jak klaun. A tu proszę, teraz tylko sypańce są w mojej kosmetyczce!

Jednym z nich jest różo Flamingo od Earthnicity. Producent opisuje go jako ciepły, brzoskwiniowo - różowy odcień z delikatnymi drobinkami. To po niego sięgam teraz non stop, uwielbiam fakt jak wpasowuje się w moją karnację. Dodatkowo, wbrew moim wcześniejszym obawom, sypana forma okazała się bardzo prosta w obsłudze. Jeszcze nie zdarzyło się bym zrobiła sobie nim krzywdę.


Aplikacja jest prosta - wysypuję odrobinę na wieczko, maczam pędzel, obsypuję nadmiar i nanoszę róż na policzki. Powtarzam te wszystkie czynności, aż do uzyskania efektu, który najbardziej mi odpowiada. Na co dzień wystarcza mi jednorazowa aplikacja, tylko takie muśnięcie.

Róż jest idealnie zmielony, pięknie się nim pracuje, łatwo go rozcierać, stapia się ze skórą. Pigmentacja jak to przy minerałach jest świetna, a co za tym idzie - produkty te są niesamowicie wydajne. Nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się go zużyć ;). Dodatkowo róż świetnie trzyma się na twarzy prawie cały dzień, nie uczula i nie podrażnia

Porobiłam Wam mnóstwo zdjęć na mojej twarzy, żebyście sami mogli ocenić jak się prezentuje w różnym oświetleniu :).


Koszt takiego słoiczka o wadzę 3,5g to niecałe 60 zł. Czy warto? Ja jestem zachwycona, jednak wybór należy do Was :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)