Saszetkowo - ziołowy peeling do ciała

Hej!
Jak się czujecie dziś? Ja miałam koszmary w nocy i jestem jakaś nieogarnięta, rozbita. Może zbyt wiele ważnych spraw mam teraz na głowie i mózg sobie nie radzi ;). Jednak wiecie, że ja nie lubię zadręczać Was swoimi problemami, więc porzucam ten temat i przechodzę do meritum. A jest nim ziołowy peeling do ciała w saszetce. Wiecie doskonale, że bardzo lubię to rozwiązanie, przetestowałam już niezłe grono tych saszetek (KLIK) i nie zamierzam przestać. Żadna krzywdy mi nie zrobiła, co najwyżej za bardzo nie działała. Za to było ich sporo co sprawiły, że byłam zadowolona, do tego niska cena - czego chcieć więcej?


Nie będę się rozpisywać na temat saszetki - jaka jest każdy widzi. Dla mnie przede wszystkim jest wygodna. Opakowanie nie pęka, nie przecieka, korek jest szczelny, bez problemu można wycisnąć wszystko co znajduje się w opakowaniu, a za tym nie ma marnowania.
Pojemność też fajna by przetestować produkt - 100 ml tego peelingu starczyło mi na czterokrotne użycie na całe ciało i jeszcze jedno do samych nóg. Biorąc pod uwagę cenę - ok 6 zł (bez promocji, a wiecie, że promocje to sprzymierzeniec każdej kobiety i wtedy można dostać te saszetki nawet po 3 zł) uważam, że to fajna opcja. Zwłaszcza, że mój ulubiony peeling domowy kawowy nieźle brudzi, tutaj tego nie ma, nie muszę sprzątać łazienki po wyjściu spod prysznica.


Peeling ten pachnie ziołowo ;). Kto był w szoku? 
Jednak nie jest to zapach ziół mi znany, przeplata się w nim jeszcze jakaś inna, jakby cierpka nuta. Fajne to daje wrażenie pod prysznicem - takie orzeźwiające, odświeżające - zwłaszcza jak się lubi takie zapachy, ja lubię.
Jego konsystencja jest żelowa, jednak jest po brzegi wypchany różnymi drobinkami - mniejszymi białymi i twardszymi, większymi brązowymi i delikatniejszymi. Całość jest dość delikatna, ale skutecznie można wygładzić nią ciało. Jednak jest mały warunek - lepiej robić to na sucho, inaczej za bardzo nie odczujemy efektów zabiegu, a byłoby szkoda bo jest przyjemny.


Ciało zyskuje na wygładzeniu i jędrności. Po takim zabiegu pięknie wchłania balsam, jednak co ciekawe wcale nie jest on jakoś bardzo potrzebny, skóra nie jest wysuszona, ale oczyszczona. Nie ma mowy o podrażnieniach.

Skład widoczny poniżej:

Jestem zadowolona z tego peelingu, to był przyjemny czas z nim pod prysznicem :).
Saszetka ta pochodzi ze sklepu Zielony Kredens.

Znacie ten peeling?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)