Hej!
Dziś recenzja kremiku, który pojawił się w denku sierpniowym :). Używałam go przez dwa miesiące i jakoś nie mogłam się zabrać wcześniej za tą recenzję ;).
Ale dziś wreszcie jest!
Kremik znajduje się w tubce, która to z kolei zamknięta jest w kartoniku. Jak zwykle to bywa z opakowaniami Tołpy jesteśmy wręcz zbombardowani ciekawymi informacjami o produkcie, o składnikach w nim zawartych, o tym jak dbać o skórę...
A wszystko napisane ciekawie, przejrzyście, zawsze przeczytam wszystko!
Podoba mi się wygląd graficzny tego produktu, zresztą tak jest przy większości produktów od Tołpy.
Linia botanic z amarantusem jednak nie należy do moich ulubionych. Zapach mimo, że nie jest brzydki, delikatnie mi przeszkadza - to jednak nie moje gusta.
Na szczęście nałożony na twarz kremik szybko wietrzeje i zapach nie zostaje ze mną na długo. Ale przyznaje, przywykłam do niego, pod koniec opakowania już mnie tak nie drażnił.
Producent określa ten krem jako lekki - i taki właśnie jest. Bardzo delikatny, szybko się wchłania, nie roluje się, nie zostawia żadnej nieprzyjemnej warstwy.
Stosowany 2 razy dziennie wystarczył mi na 2 miesiące, przy czym z łatwością wycisnęłam ostatnie krople tego kremu dzięki tubce, w której się znajdował.
Chociaż wiecie, że nie lubię odkręcanych opakowań, tu jakoś to zniosłam ;).
Jeśli chodzi o działanie, to muszę zacząć od tego, że kremik ten nawilża, owszem, ale bardzo delikatnie. Jeśli jesteś suchelcem, po prostu po niego nie sięgaj. Czy produkt ten matuje? Sama nie wiem... Ja bym tego matowaniem nie nazwała, to nie jest ten efekt jak przy pudrze, bardziej coś w stylu gdy mamy oczyszczoną twarz i wyglądamy świeżo. Dokładnie taki efekt nam daje - świeży, naturalny wygląd cery, która jest zadowolona ;).
Krem nie zapycha, nie podrażnia, nie spowodował uczulenia.
Skład:
Polubiłam go za to, że był taki lekki, moja skóra sobie oddychała, przy czym była zadowolona z pielęgnacji ;). Spisał się w miesiące letnie i na takie właśnie go polecam. Na jesień i zimę może się okazać za mało odżywczy.
Miałyście z nim do czynienia?
Dziś recenzja kremiku, który pojawił się w denku sierpniowym :). Używałam go przez dwa miesiące i jakoś nie mogłam się zabrać wcześniej za tą recenzję ;).
Ale dziś wreszcie jest!
Kremik znajduje się w tubce, która to z kolei zamknięta jest w kartoniku. Jak zwykle to bywa z opakowaniami Tołpy jesteśmy wręcz zbombardowani ciekawymi informacjami o produkcie, o składnikach w nim zawartych, o tym jak dbać o skórę...
A wszystko napisane ciekawie, przejrzyście, zawsze przeczytam wszystko!
Podoba mi się wygląd graficzny tego produktu, zresztą tak jest przy większości produktów od Tołpy.
Linia botanic z amarantusem jednak nie należy do moich ulubionych. Zapach mimo, że nie jest brzydki, delikatnie mi przeszkadza - to jednak nie moje gusta.
Na szczęście nałożony na twarz kremik szybko wietrzeje i zapach nie zostaje ze mną na długo. Ale przyznaje, przywykłam do niego, pod koniec opakowania już mnie tak nie drażnił.
Producent określa ten krem jako lekki - i taki właśnie jest. Bardzo delikatny, szybko się wchłania, nie roluje się, nie zostawia żadnej nieprzyjemnej warstwy.
Stosowany 2 razy dziennie wystarczył mi na 2 miesiące, przy czym z łatwością wycisnęłam ostatnie krople tego kremu dzięki tubce, w której się znajdował.
Chociaż wiecie, że nie lubię odkręcanych opakowań, tu jakoś to zniosłam ;).
Jeśli chodzi o działanie, to muszę zacząć od tego, że kremik ten nawilża, owszem, ale bardzo delikatnie. Jeśli jesteś suchelcem, po prostu po niego nie sięgaj. Czy produkt ten matuje? Sama nie wiem... Ja bym tego matowaniem nie nazwała, to nie jest ten efekt jak przy pudrze, bardziej coś w stylu gdy mamy oczyszczoną twarz i wyglądamy świeżo. Dokładnie taki efekt nam daje - świeży, naturalny wygląd cery, która jest zadowolona ;).
Krem nie zapycha, nie podrażnia, nie spowodował uczulenia.
Skład:
Polubiłam go za to, że był taki lekki, moja skóra sobie oddychała, przy czym była zadowolona z pielęgnacji ;). Spisał się w miesiące letnie i na takie właśnie go polecam. Na jesień i zimę może się okazać za mało odżywczy.
Miałyście z nim do czynienia?
Chętnie się na niego skuszę kolejnego lata :-)
OdpowiedzUsuńDokładnie to samo myślę :)
UsuńNa zimę średnio, ale mam nadzieję, że w przyszłym roku będę o nim pamiętać ;)
OdpowiedzUsuńmogę przypomnieć jak coś ;)
Usuńtołpy mnie niestety zapychają...
OdpowiedzUsuńczyli próbki się przydały? czy wiedziałaś to wcześniej? Bo ja wtedy je wysłałam bo myślałam, że nic nie znasz z Tołpy..
Usuńpróbki się przydały :) :* teraz wiem że jak krem do rąk z tej serii był super to kremiki do facjaty już nie ;(
Usuńo tak, kremik i ja lubiłam :)
UsuńChętnie bym go przetestowała :)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńNajważniejsze, że nie zapycha :) Szkoda tylko, że średnio matuje :)
OdpowiedzUsuńpatrzyłam wczoraj na kremy Tołpy, ale nie przekonały mnie :)
OdpowiedzUsuńPowiedz coś więcej :) Dlaczego?
Usuńjedna z najwiekszych zalet tolpy sa na pewno ich opakowania ;DDD
OdpowiedzUsuńsą takie dopracowane :)
Usuńmnie niestety zapychał...
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podobają opakowania Tołpy, ale słyszałam dużo opinii, że ich kremy lubią zapychać i jakoś tak boję się spróbować bo i tak mam ostatnio problemy z cerą... :(
OdpowiedzUsuńAczkolwiek po Twojej recenzji mam ochotę się skusić, nie powiem że nie. :)
To może kup próbki? Mają w sprzedaży takie pudełeczko wypełnione próbkami, zapomniałam jak się nazywa ;)
UsuńWłaśnie Kathy go wysłałam :)
hmmm ja z tej marki jeszcze nic nie miałam ;D
OdpowiedzUsuńHmm wydaje się ciekawy.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam opakowania Tołpy za te wszystkie ciekawostki :)
OdpowiedzUsuńzawsze mnie czymś zaskoczą :)
UsuńNie wiedziałam, że w tołpowych kartonikach kryją się takie cuda :) mam namyśli zbiór informacji.
OdpowiedzUsuńZrozumiałam Cię doskonale :)
UsuńLubię kremy matujące , ale tego jeszcze nie znam :)
OdpowiedzUsuńJa też go ostatnio wykończyłam ale wstyd się przyznać tych wszystkich informacji wewnątrz pudełka nie zauważyłam :P
OdpowiedzUsuńHa ha ha Aguś ;)
UsuńNa razie mnie nie kusi ;)
OdpowiedzUsuńJa póki co mam krem na noc i na dzień Ziaji z serii manukowej :) Nie wiem dlaczego, ale Tolpa zawsze mnie od siebie odstrasza, nie wiem co za tym stoi :/
OdpowiedzUsuńJa tym bardziej ;). Ale ja osobiście lubię Tołpę za te wszystkie produkty które się u mnie sprawdziły :)
UsuńA znowu ja nie przepadam za ziają ;) Też nie wiem dlaczego
UsuńJedynie co miałam z Tołpy to maseczki do twarzy, kremu jeszcze nie, ale może za rok, na lato :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze nic z tej firmy ;)
OdpowiedzUsuńHm, chyba jest dosyć przeciętny :)
OdpowiedzUsuńchyba coś dla mnie :) wpisuje na listę zakupów :)
OdpowiedzUsuńIch produkty lubię, ale za kremami ogólnie nie przepadam :) Aby zmatowić skórę wole użyć pudru bambusowego
OdpowiedzUsuńMam go, mam! Skro nie zapycha to odważę się go użyć :D
OdpowiedzUsuńMoja skóra silnego nawilżenia nie wymaga, więc może się polubimy ;)
Powinien się u mnie sprawdzić ale mam tyle zapasów kremów, że może do lata je zużyję i wtedy zaopatrzę się w ten :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze choć tołpę bardzo lubię
OdpowiedzUsuń