Hej!
Dziś będzie o kosmetyku, który przywędrował do mnie w czerwcowym shinyboxie. Nie kryłam wtedy swojej radości, a więc teraz tez nie będę ;).
Uwielbiam produkty Organique, od zawsze. Zanim jeszcze prowadziłam bloga uwielbiałam odwiedzać ich stoiska i zawsze z czymś od nich wyszłam.
Uwielbiam ten moment, kiedy wchodzę do ich sklepików i otaczają mnie cudowne zapachy.
Uwielbiam gdy potem te zapachy przenoszę do własnej łazienki.
Uwielbiam ich kolorowe mydełka i sole do kąpieli.
Jestem zakochana w ich kąpielowych piankach, balsamach i żelach.
Organique - I love you ;)
I tym oto wstępem zapraszam Was na recenzję solnego peelingu do ciała o zapachu kokosa!
Przyznaję, że nie przepadam za solnymi peelingami, za dużo mam ranek na ciele by to mogło się udać. jednak to zostałam zaskoczona. Jakież wielkie było me zdziwienie gdy nic mnie nie piekło przy używaniu tego przyjemniaczka... Nawet wtedy gdy moje ręce wyglądały jak pobojowisko po malinach...
Za fakt ten może odpowiadać sól która nie rozpuszczała się za szybko, a wręcz przeciwnie.. mogłam trzeć i trzeć, ciało czuło zdzieranie ale nadal czułam sól pod palcami, dzięki temu zanim się rozpuściła i wnikła w ranki ja już mogłam ją spłukać.
Konsystencja wg mnie to taka zbita pianka, tak, tak - pianka. Niby lekka, ale czuć te wszystkie olejowe dobroci. Wspaniale się ją rozsmarowuje po ciele, jednocześnie robiąc aromaterapeutyczny masaż.
Bo aromat jest wspaniały, zwłaszcza dla fanek kokosa, na dodatek dość długo utrzymuje się w łazience, a trochę krócej na ciele.
Wiadomo jak to jest z produktami z naturalnym składem - mogą sie rozwarstwiać, wystarczy jednak parę ruchów i konsystencja znów jest wspaniała.
Wyglądu słoiczka nie będę komentować, dla mnie opakowania tej firmy są urocze i uwielbiam te metalowe nakrętki.
Opakowanie o pojemności 200 g starczyło mi na 4 razy na całe ciało (z wyjątkiem pleców, tam używam tylko kessy przez wzgląd na problem z trądzikiem)
Przejdę więc do działania. Skóra po tym peelingu nie dość, że jest wspaniale wygładzona, pachnąca to jeszcze cudownie miękka i nawilżona. Gdy użyje go po kąpieli nie odczuwam potrzeby smarowania się balsamem (a wiecie, że jest mój stały punkt dnia).
Czy porzucę kessę i peelingi cukrowe dla niego? Nie sądzę, jednak był niewątpliwym umilaczem moich kąpieli :).
Dziś będzie o kosmetyku, który przywędrował do mnie w czerwcowym shinyboxie. Nie kryłam wtedy swojej radości, a więc teraz tez nie będę ;).
Uwielbiam produkty Organique, od zawsze. Zanim jeszcze prowadziłam bloga uwielbiałam odwiedzać ich stoiska i zawsze z czymś od nich wyszłam.
Uwielbiam ten moment, kiedy wchodzę do ich sklepików i otaczają mnie cudowne zapachy.
Uwielbiam gdy potem te zapachy przenoszę do własnej łazienki.
Uwielbiam ich kolorowe mydełka i sole do kąpieli.
Jestem zakochana w ich kąpielowych piankach, balsamach i żelach.
Organique - I love you ;)
I tym oto wstępem zapraszam Was na recenzję solnego peelingu do ciała o zapachu kokosa!
Przyznaję, że nie przepadam za solnymi peelingami, za dużo mam ranek na ciele by to mogło się udać. jednak to zostałam zaskoczona. Jakież wielkie było me zdziwienie gdy nic mnie nie piekło przy używaniu tego przyjemniaczka... Nawet wtedy gdy moje ręce wyglądały jak pobojowisko po malinach...
Za fakt ten może odpowiadać sól która nie rozpuszczała się za szybko, a wręcz przeciwnie.. mogłam trzeć i trzeć, ciało czuło zdzieranie ale nadal czułam sól pod palcami, dzięki temu zanim się rozpuściła i wnikła w ranki ja już mogłam ją spłukać.
Konsystencja wg mnie to taka zbita pianka, tak, tak - pianka. Niby lekka, ale czuć te wszystkie olejowe dobroci. Wspaniale się ją rozsmarowuje po ciele, jednocześnie robiąc aromaterapeutyczny masaż.
Bo aromat jest wspaniały, zwłaszcza dla fanek kokosa, na dodatek dość długo utrzymuje się w łazience, a trochę krócej na ciele.
Wiadomo jak to jest z produktami z naturalnym składem - mogą sie rozwarstwiać, wystarczy jednak parę ruchów i konsystencja znów jest wspaniała.
Wyglądu słoiczka nie będę komentować, dla mnie opakowania tej firmy są urocze i uwielbiam te metalowe nakrętki.
Opakowanie o pojemności 200 g starczyło mi na 4 razy na całe ciało (z wyjątkiem pleców, tam używam tylko kessy przez wzgląd na problem z trądzikiem)
Przejdę więc do działania. Skóra po tym peelingu nie dość, że jest wspaniale wygładzona, pachnąca to jeszcze cudownie miękka i nawilżona. Gdy użyje go po kąpieli nie odczuwam potrzeby smarowania się balsamem (a wiecie, że jest mój stały punkt dnia).
Czy porzucę kessę i peelingi cukrowe dla niego? Nie sądzę, jednak był niewątpliwym umilaczem moich kąpieli :).
Szkoda, że starczył tylko na 4 razy, zapach kokosa kusi :)
OdpowiedzUsuńMnie to jakoś nie zdziwiło. 200 g na całe ciało? to nie balsam, tego trzeba trochę zużyć ;)
Usuńwydajność powala hahah;p
OdpowiedzUsuńjak to w peelingach ;)
Usuńmimo tej wydajności narobiłaś mi na niego wielkiej ochoty :P
OdpowiedzUsuńwodze na pokuszenie? :)
UsuńJa jednak wolę peelingi cukrowe i tu bezkonkurencyjna jest dla mnie Orientana.
OdpowiedzUsuńJa ogólnie lubię się peelingować :D
UsuńMiałam próbkę peelingu bambusowego, ale szkoda, że tak słabo z wydajnością ;c
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa jego zapachu...
Usuńpeeling to dobra sprawa, ale chyba lepszym rozwiązaniem jest konstruowanie ich w zaciszu domowym, tym bardziej że wydajność tego rodzaju produktów jest słaba.
OdpowiedzUsuńA tam, najlepsza jest kessa ;)
UsuńFaktycznie ta wydajność jest kiepska ;(
OdpowiedzUsuńczy ja wiem? typowa dla peelingów jak dla mnie :)
UsuńSzkoda, że ja nie dostałam wersji kokosowej...:(
OdpowiedzUsuńA powiedz, masz jakiś sposób na problematyczne plecy? Ja nie dość, że mam problem z trądzikiem, to jeszcze robią mi się okropne przebarwienia, których nie mogę się pozbyć.
U mnie niezastąpionym rozwiązaniem jest olejek z czarnuszki. Wszystko mi po nim znika, a po dłuższej kuracji mam też spokój na długo. Ostatnio miałam przerwę prawie na całe wakacje. teraz znów powróciłam do cieplejszych ubrań a więc musiałam i wznowić smarowanie.
UsuńTutaj masz post, w którym wszystko opisałam: http://usmiechnieteoczy.blogspot.com/2014/07/maroko-olej-z-czarnuszki.html
Nie przepadam za peelingami do ciała , ale ten mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam peelingi :)
Usuńspodobałby mi się z pewnością :)
OdpowiedzUsuńmiałam inny zapach i zachwycił mnie ten peeling :)
OdpowiedzUsuńi starczył mi na dłużej ;)
pozdrawiam serdecznie
Marcelka Fashion
:)
a tak z ciekawości - na ile? :)
Usuń4 razy? To trochę słabo :( Ja chyba wolę jednak bardzije cukrowe ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie ukrywałam, że ja lubię na bogato się peelingowac ;)
Usuńach... podzielam tę miłość ♥
OdpowiedzUsuńUwielbiam butiki organique, te panie, te kolory, te zapachy, te opakowania, to działanie lol...
i też nie przepadam za solnymi, no ale taki kokosowy, to chętnie bym spróbowała:)
:*
ja wiem <3
UsuńZnam i... uwielbiam. ;)
OdpowiedzUsuń:D
Usuńmam w zapasach wersję bambusową :)
OdpowiedzUsuńciekawa jestem jej zapachu :)
UsuńMi się trafiła grecka wersja, ale jeszcze jej nie spróbowałam :-)
OdpowiedzUsuńWolę cukrowe ;)
OdpowiedzUsuńMam ten peeling w wersji greckiej, jednak jeśli chodzi o scruby organique, to moje serce podbił cukrowy z linii botanic garden, o zapachu orchid&curacao :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam Organique, cieszę się, że jest u mnie w mieście i zawsze gdy mam jakieś chciejstwo to mogę tam iść i kupić :D tego jeszcze nie miałam, ale przejdę się i zobaczę, czy to jest delikatny, znośny dla mojego nosa kokos, czy kokos kokos, czyli bardzo mocny :D
OdpowiedzUsuńz organique miałam tylko mydła glicerynowe. Ale kuszą mnie zakupy w tym sklepie oj kuszą...
OdpowiedzUsuńUwielbiam peelingi. Wiesz, ze jeszcze nie mam nic Organique? Mam sklep w miare niedaleko od domu i musze sie wybrac. Przy okazji musze sobie kupic buty na jesien, bo w tenisowkach chodzic nie bede. Zapach kokosa to nie dla mnie, ale przeciez moge zaopatrzyc sie w inna wersje zapachowa. Bardzo chetnie wyprobuje w koncu jakis ich produkt. :)
OdpowiedzUsuńTak się właśnie zastanawiam, która wersja zapachowa była w moim Shiny, bo już nie pamiętam xD
OdpowiedzUsuńSolny i nie szczypie? To przemawia jak najbardziej na TAK! ;)
Widziałam ostatnio wysepkę Organique w Olimpie i wiem, że MUSZĘ tam pojechać ;)
oni maja doskonala pielegnacje, lubie wiele ich kosmetykow, a najbardziej cukrowe peelingi, zwlaszcza ten z nasturcja
OdpowiedzUsuńWłaśnie dla niego zamówiłam swój pierwszy ShinyBox :)
OdpowiedzUsuń