Hej!
Jak samopoczucie?
Szkoda, że tak mało chętnych było do wczorajszej zabawy, spodziewałam się więcej.. No cóż, trudno.
Dziś pora na denko.
Oto moje zużycia styczniowe:
A teraz lecimy z ty koksem xd
Włosy:
- odlewki szamponów, ochrona i blask był zdecydowanie nie dla mnie, miałam po nim mocno splątane włosy, a mleczna kąpiel na bazie serwatki z ekstraktem łopianu powalił mnie swoim zapachem... okropny! Ruda, jak ty go znosisz? ;)
- odżywka dodatek do farby Olia, nie była zła, ale bez szału...
- wykończyłam wreszcie szampon - rypacz Czarna Rzepa. Dobrze mył, dobrze oczyszczał, nie podrażniał a pacniał cytrusowo, służył mi wiernie długi czas, a kosztował jakieś 3 zł
- kallos algowy zakończył swój żywot - smutny to dla mnie dzień... ostatnio stosowałam go ciągle w mieszance z olejem lnianym, włosy były jak marzenie! KLIK do recenzji
Ciało:
- balsam, który miał za zadanie wyszczuplać, ale mu nie szło... pisałam o nim TU
- luksusowy jedwab do ciała ze złocistym pyłem opisywałam Wam TUTAJ, na prawdę fajny był, dobrze nawilżał, nie zapychał skóry na moich ramionach, drobinki nie trzymały się cały dzień, ale nawet jakby to i tak nie były szalenie widoczne, to faktycznie pył a nie brokat :)
- delikatny żel pod prysznic białe kwiaty - ładny zapach, taki bobasowy ;) - wylądował jako mydło do rąk, nie wysuszał, więc było fajnie
- działający antyperspirant
- odlewka masła do ciała pachnącego czekoladą i truskawkami zdaje się ;) było fajnie, konsystencja taka budyniowa, jednak gdybym miała całe opakowanie pewnie zapach by mnie przytłoczył
- ukochane mydełko South of France <3 - TU recenzja
- pralinka kąpielowa, która niezbyt się popisała - TU macie więcej o niej
Twarz:
- bardzo dobra odżywka do rzęs - KLIK
- mój absolutny hit! świetny płyn micelarny od Sylveco - TU macie więcej zachwytów na jego temat
- płaczę nad tym, że się skończył - balsam do ust Wise - kochałam!
- tusz maxfactor, u mnie bez miłości do niego, był bo był, szału nie robił, szybko zaczął sie obsypywac...
- próbka kremu herbfarmacy Divine Light - genialny! Jak próbka jego brata była koszmarem dla mojej twarzy tak ten był dla niej niczym marzenie! Na pewno kiedyś go kupię!
Dłonie:
- żel antybakteryjny - mocny, ładny zapach, gdy nim posmarowałam dłoni ludzie się pytali jkaie mam perfumy ;)
- wyrzutki lakierowe - ładne, ale już nic z nich nie dało się wyciągnąć :) MAX mial nawet ciekawą recenzję na blogu - w formie opowiadania - kto nie widział, zachęcam ;) KLIK
Inne takie:
Tutaj chcę trochę więcej miejsca poświęcić mojej ulubionej herbatce - Pukka relax! Uwielbiam jej smak, mogę pić ją cały dzień, kubek po kubku.. W opakowaniu znajduje się 20 torebek, które mogę dostać tylko przez internet :(
Ale dziś chciałam Wam pokazać opakowanie od środka:
prawda, że cudo?
znacie te herbaty?
Jak samopoczucie?
Szkoda, że tak mało chętnych było do wczorajszej zabawy, spodziewałam się więcej.. No cóż, trudno.
Dziś pora na denko.
Oto moje zużycia styczniowe:
A teraz lecimy z ty koksem xd
Włosy:
- odlewki szamponów, ochrona i blask był zdecydowanie nie dla mnie, miałam po nim mocno splątane włosy, a mleczna kąpiel na bazie serwatki z ekstraktem łopianu powalił mnie swoim zapachem... okropny! Ruda, jak ty go znosisz? ;)
- odżywka dodatek do farby Olia, nie była zła, ale bez szału...
- wykończyłam wreszcie szampon - rypacz Czarna Rzepa. Dobrze mył, dobrze oczyszczał, nie podrażniał a pacniał cytrusowo, służył mi wiernie długi czas, a kosztował jakieś 3 zł
- kallos algowy zakończył swój żywot - smutny to dla mnie dzień... ostatnio stosowałam go ciągle w mieszance z olejem lnianym, włosy były jak marzenie! KLIK do recenzji
Ciało:
- balsam, który miał za zadanie wyszczuplać, ale mu nie szło... pisałam o nim TU
- luksusowy jedwab do ciała ze złocistym pyłem opisywałam Wam TUTAJ, na prawdę fajny był, dobrze nawilżał, nie zapychał skóry na moich ramionach, drobinki nie trzymały się cały dzień, ale nawet jakby to i tak nie były szalenie widoczne, to faktycznie pył a nie brokat :)
- delikatny żel pod prysznic białe kwiaty - ładny zapach, taki bobasowy ;) - wylądował jako mydło do rąk, nie wysuszał, więc było fajnie
- działający antyperspirant
- odlewka masła do ciała pachnącego czekoladą i truskawkami zdaje się ;) było fajnie, konsystencja taka budyniowa, jednak gdybym miała całe opakowanie pewnie zapach by mnie przytłoczył
- ukochane mydełko South of France <3 - TU recenzja
- pralinka kąpielowa, która niezbyt się popisała - TU macie więcej o niej
Twarz:
- bardzo dobra odżywka do rzęs - KLIK
- mój absolutny hit! świetny płyn micelarny od Sylveco - TU macie więcej zachwytów na jego temat
- płaczę nad tym, że się skończył - balsam do ust Wise - kochałam!
- tusz maxfactor, u mnie bez miłości do niego, był bo był, szału nie robił, szybko zaczął sie obsypywac...
- próbka kremu herbfarmacy Divine Light - genialny! Jak próbka jego brata była koszmarem dla mojej twarzy tak ten był dla niej niczym marzenie! Na pewno kiedyś go kupię!
Dłonie:
- żel antybakteryjny - mocny, ładny zapach, gdy nim posmarowałam dłoni ludzie się pytali jkaie mam perfumy ;)
- wyrzutki lakierowe - ładne, ale już nic z nich nie dało się wyciągnąć :) MAX mial nawet ciekawą recenzję na blogu - w formie opowiadania - kto nie widział, zachęcam ;) KLIK
Inne takie:
Tutaj chcę trochę więcej miejsca poświęcić mojej ulubionej herbatce - Pukka relax! Uwielbiam jej smak, mogę pić ją cały dzień, kubek po kubku.. W opakowaniu znajduje się 20 torebek, które mogę dostać tylko przez internet :(
Ale dziś chciałam Wam pokazać opakowanie od środka:
prawda, że cudo?
znacie te herbaty?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)