Dezodorant Theo

Hej!
Nie uwierzycie, znów jestem chora. Tym razem siadły mi zatoki. Nie wiem co się dzieję z moją odpornością, ale nie jest dobrze niestety... Pogoda mogłaby się unormować, na pewno pomogłoby mi to w walce o zdrowie. Mam nadzieję, że Wy czujecie się dobrze!

Dziś chcę Wam opowiedzieć o dezodorancie marki Douces Angevines, który używam już od dłuższego czasu. Zakupiłam go wykorzystując rabat, który otrzymałam za udział w konkursie. Jak wszystko tej marki - fascynował mnie. Jestem przekonana, że kiedyś sięgnę też po damską, kwiatową wersję. Lecz o tym innym razem! Oto bohater dzisiejszego posta:


Najpierw parę słów od producenta:
Orzeźwiający dezodorant dla mężczyzn i kobiet. W sposób naturalny reguluje pocenie bez blokowania porów skóry. Neutralizuje przykre zapachy. Pozwala utrzymać świeżą i zdrową skórę. Nuty drzewne, świeża zieleń, gorzka pomarańcza oraz jodła przynoszą energię, odwagę i optymizm.

Korzyści:
Szałwia z ogrodu Douces Angevines reguluje produkcję potu, bez zatrzymywania go w skórze, reguluje temperaturę ciała i pomaga usunąć z niego toksyny.
Hyzop lekarski pomaga zneutralizować zapach ciała.
Skrzyp polny posiada właściwości ściągające, oczyszczające i przeciwzapalne.
Olejki eteryczne zostały tak dobrane, aby zwiększyć działanie tych trzech roślin i wzmocnić ich orzeźwiające i oczyszczające właściwości.
Słodki sok z agawy i organiczny alkohol pszenicy wydobywają to co najlepsze z roślin, dodając świeżości.


Skład:
Etanol (naturalny alkohol pochodzenia roślinnego), woda, rozmaryn lekarski, agawa amerykańska, mięta pieprzowa, kanarecznik, sandałowiec, gorzka pomarańcza, hyzop lekarski, jodła balsamiczna, szałwia lekarska, manuka, skrzyp polny, czarna porzeczka.


A teraz pora na moje wrażenia!
Deo znajduje się w szklanej buteleczce z atomizerem. Daje mocny strumień, który jak dla mnie mógłby być delikatnie bardziej rozproszony ;) Deo ma wodnistą konsystencję, która jednak szybko się wchłania nie pozostawiając o sobie śladu. W tym przypadku nie ma mowy o pobrudzonych ubraniach - ani od dezodorantu, ani od powstałego później potu jak to bywa w przebarwieniach po drogeryjnych anty. 
Co wyróżnia ten dezodorant od innych? Zapach! Jest mocny, wyrazisty, utrzymuje się niezwykle długo a na drugi dzień ubrania nadal nim pachną. To mieszanka lasu iglastego, gorzkiej pomarańczy, szałwii i sama nie wiem czego jeszcze. Uwielbiam go! No i jest uniwersalny zarówno dla kobiet jak i mężczyzn. Chociaż potrafi zmęczyć, gdy przechodziłam wirus podobny do grypy żołądkowej to nie byłam w stanie go znieść. Ta moc mnie powalała.

Na co trzeba uważać? Na podrażnienia po goleniu, deo oparte jest na naturalnym alkoholu, który może przez chwilę poszczypać.

Jak działanie? Bardzo go polubiłam. Nie jest ideałem bo w upalne dni nie chroni przed potem, ale skutecznie niweluje jego zapach. Nie poczujecie nic oprócz jego zapachu. W chłodniejsze dni nie poczujecie też potu - pachy są suche.


Jego wada? Kosztu w regularnej cenie - 69 zł (KLIK). Jednak wydajność jest dość spora. Gdy zapach się spodoba tak jak mi można śmiało używać go jako perfumy. Ma w sobie to coś!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)