Olej z uczepu trólistkowego

Hej Kochani!
Pora na przedstawienie produktu, który towarzyszył mi przez całe wakacje! Otrzymałam go na spotkaniu blogerek, które organizowałam od firmy Nami. I niesamowicie mnie to cieszy, bo inaczej pewnie minęłyby wieki zanim bym go odnalazła. Nie wiem jak Wy, ale ja nigdy wcześniej o nim nie słyszałam, a zatem nie marzył mi się - wszystkie te pestkowe (maliny, truskawki, śliwki...) chodziły mi po głowie, bo ciągle znajdywałam o nich jakieś informacje... Ten bidulek pozostawał w tyle... Aż do dziś! Bo teraz po tych 3 miesiącach testów wiem, że to jeden z moich ulubionych olei!


Uczep trójlistkowy jest rośliną bardzo popularną w naszej strefie klimatycznej, zwłaszcza w miejscach bardzo wilgotnych - na bagnach, przy jeziorach. Na pewno nie jest uznawany za ozdobę, ani jego kwiaty, ani on sam nie prezentuje się najpiękniej, poza tym posiada denerwująca dla ludzi łatwość rozsiewania się (czytaj: przyczepia się do ubrań i sierści tak mocno, ze ciężko go usunąć).
Jednak nie jest rośliną, którą można by skreślić z tego powodu!
Uczep trójlistkowy od dawna stosowany w medycynie ludowej jako roślina łagodząca najprzeróżniejsze schorzenia skóry. Wywar z rośliny dodawany był do kąpieli aby złagodzić odparzenia i uczulenia. Surowcem są górne części pędów, które zawierają flawonoidy, kumaryny, garbniki, olej eteryczny, karotenoidy, polisacharydy , kwasy organiczne, sole mineralne oraz witaminę C.

Taki niepozorny!
Olej z uczepu zalecany jest dla cery suchej, ściągniętej, z tendencją do występowania trądziku, podrażnień, zaczerwienień. Polecany jest do pielęgnacji skóry po opalaniu, do łojotokowego zapalenia skóry głowy, do demakijażu twarzy i rzęs.



Olej znajduje się w białej, odkręcanej buteleczce. Można go kupić w wersji 100 lub 150 ml.
Niestety nie jest możliwe obserwowanie jego zużycia, a zakręcanie z tłustymi rękami potrafi sprawiać pewne trudności. Tak samo nalepki też nieestetycznie odstają od buteleczki, która sama w sobie jest bardzo zgrabniutka i wygodnie leży w dłoni.

Jednak to małe wady w porównaniu z pozostałymi zaletami.
Olej ten ma lekką, przyjemną konsystencję o złotym zabarwieniu. Pachnie słodko, ziołowo - przypomina mi zapach syropu z dzieciństwa :) Bardzo lubię ten aromat i zawsze żałuję, że tak szybko znika ze skóry.
Olej dzięki swojej lekkości bardzo ładnie się wchłania, nie pozostawiając po sobie żadnej warstwy tylko cudowną miękkość (tutaj jednak muszę nadmienić, że ja zawsze aplikuje olej na lekko wilgotną skórę).


Stosowany na ciało daje nawilżenie, wygładzenie, miękkość - aż chce się człowiek dotykać! Nakładany po opalaniu pomaga uzyskać złocistą i równomierną opaleniznę. Zrobiłam nawet mały eksperyment - gdy raz przypaliłam sobie łydki, jedną nogę smarowałam tym olejem, drugą ratowałam inaczej - kto zgadnie gdzie nie schodziła mi skóra? ;) Bingo! Na smarowanej tym olejem!

Jednak jego wszystkie zalety przy stosowaniu na skórze blakną w porównaniu z tym co on robi z moimi włosami! Gdy nim olejuje włosy są miękkie, błyszczące, dociążone, ale sypkie, wygładzenie jest takie, że gumka potrafi mi się z nich ześlizgiwać! Nie ważne jakiego potem użyje szamponu czy odżywki, efekt jest ten sam. Cudo!
Dodatkowo dzięki jego lekkości łatwo go zmyć, nie ma mowy o tłustych strąkach.

Jednak to nie koniec jego możliwości.
Używałam go też do demakijażu tak jak radził producent: parę kropel na wilgotny wacik - zmył wszystko nie pozostawiając smug, za to bardzo zadowoloną i nawilżoną cerę... Czułam się jak wtedy gdy robiłam sobie spa! Oprócz oczyszczenia zyskiwałam nawilżenie, zero zapychania czy podrażnień, zero wypadających rzęs. Za to nawet miałam wrażenie, że rzęsy się wzmocniły. (Musicie jednak pamiętać, że mój makijaż opiera się na minerałach i tuszu do rzęs, nie umiem stosować kredek czy eyelinerów, a wiec nie wiem jak by sobie z nimi poradził)


Ja go pokochałam całym sercem, jestem ciekawa czy Wy się z nim kiedyś zetknęłyście?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)