Triki z aloesem

Czyli parę sztuczek jak można wykorzystać aloes :)
mam nadzieję że wam się spodobają!

Może zacznę od tych które najbardziej mnie zainteresowały :)
Czyli - jędrne piersi ;) (nie narzekam, ale aloes to działanie długofalowe)
smarujemy mieszanką aloesu i balsamu do ciała skórę pomiędzy powierzchnią dolną piersi a szyją (jest to cześć ciała uważana za naturalny biustonosz). Wykorzystujemy tu właściwości ściągające aloesu, jeśli skóra w tym miejscu jest jędrna i dobrze naciągnięta piersi zachowują piękny kształt.

sposób na blizny
nacieranie blizn sokiem z aloesu sprawia że się zmniejszają, jednak myślę że warto od razu po skaleczeniu przetrzeć sokiem z aloesu ranę (po odpowiednim jej zdezynfekowaniu) dzięki czemu zniwelujemy szanse na powstanie jakiejkolwiek blizny :)

pod makijaż
przed nałożeniem makijażu można posmarować twarz sokiem z aloesu. Makijaż będzie wyglądał dłużej świeżo i będzie lepiej się trzymał a cera będzie chroniona przed substancjami zawartymi w kosmetykach do makijażu. Dodatkowo aloes działa jak filtr, chroni naszą skórę przed promieniami słonecznymi.
można go również wykorzystać do zmycia makijażu

by złagodzić podrażnienia po ugryzieniach
niejedna z was pewnie zna ten koszmar letnich wieczorów, jest na niego sposób, gorzki smak aloesu odstrasza owady, a ranki posmarowane sokiem szybciej się goją i tak nie swędzą :)

na rozstępy
dodajemy do balsamu lub mieszamy np z witaminą E, gliceryną i nakładamy na skórę

A tutaj macie sposób zaproponowany przez  CZEKOADE :) - sposób na pryszcze

Kozieradka mój cud + macerat z czosnkiem

Pamiętacie jak pokazałam wam zdjęcia co się zrobiło z moimi włosami po babydreamie i przez stres?
dla przypomnienia:
po zaledwie paru użyciach kozieradki pokazać mogę na szczęście tylko tyle włosów:

Jak tu się nie cieszyć?


A co do maceratu... zamierzam go właśnie testować na porost, gdy skończę  kurację z kozieradką (3 tygodnie).
Jak?
Do wykonania maceratu wykorzystałam 3 ząbki czosnku, szklankę oliwy z oliwek i słoik ;)
czosnek obrałam i zalałam podgrzaną oliwą, całość odstawiłam w ciemne miejsce, będę codziennie mieszać. Po dwóch tygodniach, odcedzę i zaczną się testy :)
Po co?
oczywiście dla przyrostu, mam nadzieję, że ten eksperyment się powiedzie. 

:) 
próbowałyście?

Ratunek dla ust i nosa

Czyli recenzja maleńkiego cudu jakim stała się dla mnie maść oliwkowa firmy Ziaja.


Od producenta:
Naturalny opatrunek dla skóry suchej, bardzo suchej oraz ze skłonnością do atopii. Polecany miejscowo na usta, dłonie, łokcie, kolana, pięty. Idealny również dla dzieci.
Uzupełniając niedobory lipidów odbudowuje naturalną warstwę ochronną skóry. Ogranicza transepidermalną utratę wody. Skutecznie natłuszcza i regeneruje skórę. Zapobiega podrażnieniom i pękaniu naskórka. Nie zawiera konserwantów. Nie zawiera kompozycji zapachowej. Nie zawiera barwników.
Składniki czynne:
- olej z oliwek tłoczony na zimno (5%),
- trójglicerydy kwasów tłuszczowych-kaprylowego i kaprynowego (10%),
- wysokooczyszczona lanolina (5%),
- olej bawełniany,
- olej makadamia,
- skwalan,
- ECO-certyfikowany olej Canola.

Skład: Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Cera Microcristallina (Microcrystalline Wax), Paraffin, Canola Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Lanolin, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Hydrogenated Castor Oil, Macadamia Terinifolia Seed Oil, Gossypium Herbaceum (Cotton) Seed Oil, Squalane, Tocopheryl Acetate (08.11.2009)
Cena: 6-7zł / 20ml


Dlaczego cud?
W okresie jesienno zimowym, mam straszny problem z suchością ust i obgryzaniem suchych skórek, miałam już masę pomadek ochronnych, ale dopiero ta maść mnie od tego kłopotu uwolniła :). Usta sa po niej nawilżone, nie pękają, bak suchych skórek.
Dodatkowo ta maść zmieści się w każdej torebce i starcza, przynajmniej mi na bardzo długo mimo małego opakowania. 

A co ratunku dla nosa...
znacie ten ból przy długotrwałym katarze gdy skóra pod nosem jest bardzo wysuszona i piecze? Wszystkie inne kremy tylko wzmagały pieczenie, natomiast ta maść daje mi ukojenie!

po prostu cudo!  

Miałyście? Co sądzicie? 

Nagietek raz jeszcze

czyli znowu coś do serii Babunia prawdę ci powie :)

Jeśli nie pamiętacie, TU macie wcześniejszy wpis m.in. o nagietku :)
Tym razem w toniku.
Czyli koimy i regenerujemy!


1 łyżeczkę soku z cytryny mieszamy z zaparzonymi 2 łyżkami suszonych kwiatków nagietka w ½ szklance wody
Następnie odcedzamy, przelewamy do czystej buteleczki i przemywamy twarz ;)
Prawda, że proste?

Moja skóra jest bardzo świeża po tym toniku, dodatkowo zauważyłam zmniejszenie zaczerwienienia moich policzków i szybsze gojenie wszelkiego rodzaju wyprysków.

Tonik ten można również wykorzystać jako sposób na poranne przemycie twarzy.
Polecam wykorzystanie patentu Korneli- link :)
Czyli maczamy w toniku płatki kosmetyczne, wkładamy je do woreczka i mrozimy, rano wyjmujemy tyle ile nam potrzeba, jemy śniadanie i już lekko rozmrożonymi przemywamy twarz (świetne orzeźwienie!)

Moje olejowanie



Czyli jak i dlaczego?
Olejowanie to zabieg do którego nie musiałam się w ogóle przekonywać, chociaż wiem, ze właśnie dużo dziewczyn nie może się przełamać by nakładać oleje na włosy... Warto wiedzieć że tu liczy się cierpliwość. Nie zobaczymy efektów szybko, chociaż gdy trafimy na właściwy olej będziemy wiedzieć że to jest to!
Gdy chcę przetestować nowy olej zawsze daje go na suche włosy, inaczej nie jestem pewna jego działania.
Niestety jestem zwolenniczką mieszania, więc naprawdę ciężko mi jak na włosach mam tylko jeden olej... ;)


Do rzeczy... U mnie najwięcej dobra zrobił lniany, włosy były po nim niesamowicie błyszczące, miękkie, gładkie... Jednak co dobre to szybko się kończy i wraz z delikatnym spadkiem porowatości dzięki pielęgnacji przestał on robić u mnie cuda, jednak nadal bardzo go lubię.

Kokosowy jest chyba najbardziej znanym i polecanym olejem w blogosferze jednak trzeba na niego uważać bo może zrobić niezły puch, i fakt na samym początku robił, teraz jet w porządku jednak to jeszcze nie to...

Następnie testowałam oliwę jednak to nie moja bajka, włosy były jakieś obciążone po niej i na dodatek nie przepadam za jej zapachem.

O olejku alterry już wam pisałam - Tutaj możecie znaleźć wszystkie moje wyznania miłosne do niego ;)

Na amle moje włosy ciągle reagują inaczej, za to winogronowy nie zrobił nic.

Hipp sprawił, że włosy były leciutkie :)
Rycynowy dodaje do każdej mieszanki i często olejuje nim same końcówki, są wtedy nawilżone.

Ciągle mam ochotę na nowe oleje i nie mogę się doczekać kiedy któryś z obecnych w końcu zużyje :)


Jednak nie samym olejem człowiek żyje... więc żeby było bardziej na bogato zawsze wciskam jakąś mgiełkę pod olej :)
Moja ulubiona to oczywiście ta z miodem o której już wam pisałam tutaj
Co jakiś czas jednak decyduje się na proteiny więc wtedy idzie woda + keratyna + mleczko pszczele + różnego rodzaju odzywki zarówno d/s jak i b/s.

Moja ulubioną odzywka do mieszanki z olejem jest Garnier AiK, natomiast włosy mojej mamy pokochały połączenie oleju z bingaczem z shea, były po tym cudownie miękkie a moja mama ma z natury bardzo sztywne włosy.

Do czego zmierzam tym postem? Chcę Was zachęcić zarówno do olejowania, jak i do eksperymentów z tym związanych...

blogowa - pościelowa płyta miłosna

Strasznie podoba mi się to rozdanie, więc postanowiłam wziąć w nim udział. Zapraszam i Was do niego serdecznie :). Stwórzmy tę płytę!


Oto moje propozycje:

Polska: Michał Bajor - Niebezpieczna miłość


Zagraniczna: Simple Plan - Summer paradise


Aloes pospolity w pielęgnacji ciała

czyli kolejny post z serii o doktorze aloesie :)

Przedstawię wam tutaj 6 powodów dla których warto jest używać aloes w pielęgnacji skóry :)

1. Aloes reguluje czynnik pH skóry
Czynnik ten służy do mierzenia relacji pomiędzy kwasowością a zasadowością. Ta z kolei, określa stan zdrowia skóry, włosów, organów, a nawet gleby.Normalny stopień pH dla skóry wynosi ok 5, a więc jest kwaśny. Ta niewielka kwasowość skóry pozwala na skuteczniejsze przeciwstawianie się różnorodnym mikroorganizmom poszukującym na niej "miejsca do zamieszkania".
Poza tym wszystkie produkty, których się używa (mydło, detergenty), powietrze (szkodliwa jonizacja), temperatura (ogrzewanie elektryczne) mogą wywierać wpływ na pH skóry. Aloes pospolity jest więc wspaniałym narzędziem regulującym, lub podtrzymującym pH skóry.
Aloes zmiękcza, wygładza lub pojędrnia skórę twarzy zależnie od potrzeby. W rzeczywistości chodzi o to, że przywraca normalne napięcie.

2. Aloes przenika głęboko w skórę
Gdy stosuje się go w połączeniu z innymi środkami, jak np. witamina E, aloes pomaga im w przenikaniu przez naskórek, dostarczając w ten sposób środków odżywczych skórze właściwej i podskórnej tkance łącznej. Poprawia również mikrokrążenie krwi.
Niestety przez swoje właściwości przenikania, aloes może wprowadzić pod skórę wszystkie zanieczyszczenia lub bakterie, które się na niej znajdują. Należy więc bardzo dokładnie oczyścić skórę, szczególnie przy zranieniach przed zastosowaniem aloesu.

3. Aloes odżywia skórę
Dysponując całą baterią witamin, aminokwasów i innych substancji, aloes pospolity odżywia głębokie warstwy skóry. Przy połączeniu aloesu z maseczką z glinki, świeżych owoców albo warzyw, uzyskuje się jeszcze lepszy efekt (już niedługo pojawią się przepisy). Dzięki aloesowi, wszystkie składniki odżywcze w nich zawarte, przenikają głębiej w skórę.

4. Aloes usuwa martwe komórki naskórka
Aloes pospolity usuwa martwe komórki naskórka przy pomocy swoich enzymów protoelitycznych. Enzymy te hydrolizują białko, czyli rozkładają je poprzez wiązanie z wodą.
Jeśli nie usuwa się martwych komórek, nagromadzają się do takiego stopnia, że zablokują pory. Skóra właściwa nie może już normalnie dostarczać krwi, aby odżywić warstwę wierzchnią. W dodatku w skórze zwiększa się zawartość tłuszczu, pory ulegają rozszerzeniu co daje nam efekt zgrubiałych rysów twarzy. Pod tworzącymi się wągrami różnorodne bakterie znajdują sobie ciepłe i bezpieczne miejsce do rozmnażania. Może to doprowadzić do miejscowych infekcji i wynikających z nich stanów zapalnych i zaczerwienienia.
Inny problem dotyczy skóry owłosionej. Jeśli mieszki włosów są kompletnie zablokowane przez komórki martwe łój nie wydostaje się na powierzchnię i skóra ulega wysuszeniu. W rezultacie powstaje obfity łupież, co może mieć duży wpływ na porost włosów. Dopóki się jest młodym, eliminowanie martwych komórek następuje w sposób naturalny. Natomiast w miaę upływu czasu należy zacząć stosować odpowiednie kosmetyki. Warto dodać do nich troche aloesu lub poszukać takich które mają go w składnie, ponieważ aloes dzięki swoim właściwościom może wniknąc głębiej i usuwać martwe komórki z porów skóry.

5. Środek regenerujący komórki
Aloes może przyspieszyć tworzenie się fibroblastów u człowieka, czyli komórek należących do tkanki łącznej , wchodzącej w skład skóry właściwej. Odpowiadają one za wytwarzanie kolagenu, dzięki czemu spowalnia proces starzenia się skóry.
Ujędrniając naskórek aloes powoduje, że z jednej strony cera ulega odmłodzeniu, z drugiej zaś chroniona jest przed szkodliwymi czynnikami i lepiej reaguje na słońce.

6. Aloes działa nawilżająco i ściągająco.
Aloes nawilża skórę dzięki temu, że zawiera znaczną ilosc wody, ale może także zabezpieczać wilgotność skóry. Poprzez właściwości "ścieśniania tkanek" aloes jest środkiem ściągającym. Moze być tak, ze właściwości ściągające aloesu górują nad właściwościami  nawilżającymi, wszystko zależy od typu posiadanej cery. Prawdą jest, ze cera bardzo sucha może ulec większemu wysuszeniu przy użyciu samego miąższu. W taki wypadku trzeba zmieszać miąższ ze środkiem nawilżającym lub czystym olejem roślinnym.
najlepiej jest wypróbować wszystko na sobie (niestety nie ma złotego środka).


I co Wy na to?

kolejne nowości :)

Stanowczo nie powinno się mnie wysyłać na zakupy, same zobaczcie ile znowu naznosiłam ;).

Zakupy biedronkowe i rossmanowe
podgrzewacze pomarańczowe (cudowny zapach, cały pokój mi pachniał :))
pudry do kapieli (wspominałam juz jak kocham kąpiele?) ;) wzięłam wersję wanilia + miód i owoce tropikalne, po raz pierwszy spotkałam się takim produktem, nie moge się doczekać testów :)
maseczki lirene (2 dla mamy, 2 dla mnie) wzięłam nawilżającą, odżywczą, piling enzymatyczny i przeciwzamrszczkową
tusz eveline - pisał o nim Kascysko - klik
odzywka eveline bardzo znana w blogosferze :) już mogę powiedzieć o niej że  rewelacyjnie nadaje się jako baza pod tusz
masełko isana z granatem - oferta limitowana więc musiałam je mieć!
szampon hipp bo okazało się że babydream jest całkowicie nie dla mnie


Zakupy na DOZie

1. Kozieradka (wreszcie! ale ten zapach... nie lubię magi :/)
2. Nagietek (skończył mi się więc uzupełniam zapasy :))
3. Saponics, ciekawa jestem jak się sprawdzi ;)












Poprosiłam tatę o zakup siemienia ;) Wykupił chyba wszystko co było w sklepie ;)


 Jeszcze do tesco zaszłam:
1. kolejna Bingo z shea (to już 3 opakowanie)
2. barwa tatarowo-chmilowa (mój ulubiony 'rypacz')


chyba powinnam zrobić sobie bana na jakiekolwiek zakupy ;)

odkrycie roku ;)

Hej dziewczyny :)
ten post pewnie najbardziej zainteresuje dziewczyny z Lublina :)

Nie uwierzycie gdzie znalazłam super sklepik z kosmetykami :). W szpitalu na praktykach (na jaczewskiego spsk 4). Jak się wchodzi wejściem bocznym (na lewo od głównego) po schodkach w dół, w prawo i prosto do wejścia ;), jak wejdziemy to mijamy groszek i dalej po prawej stronie jest sklepik z kosmetykami i zaopatrzeniem ortopedycznym :D.

Kupiłam dziś tam bingo mleczną za 12 zł :).
Panie są bardzo miłe i można ich o wszystko poprosić by zamówiły. Zrobiłam dla was zdjęcia co m.in. można tam znaleźć :).


















Musze wam powiedzieć że jestem cała w skowronkach! Teraz mam kosmetyki bingo pod ręką bo często mam zajęcia w tym szpitalu, dodatkowo panie nie zdzierają i ceny są super!

Bingo po raz trzeci!

Tym razem przedstawiam BingoSpa z glinką ghassoul :)


Parę słów od producenta:
Glinka Ghassoul (Rassoul lub Rhassoul) występuje tylko w jednym miejscu na świecie, w północno-zachodniej części Maroka w rejonie miasta Fez. Glinka Ghassoul  zawiera unikalne bogactwo krzemu, magnezu i wapnia, które remineralizują i odbudowują włosy.
Glinka charakteryzuje się wysoką zawartością składników mineralnych, zwłaszcza krzemionki, która ma bardzo ważny wpływ na wygląd skóry, włosów i paznokci. Krzemionka zwiększa gładkość i sprężystość włosów.
Bardzo dobry współczynnik absorbcji i stosunek wymiany jonowej powoduje, że Ghassoul w oczyszczaniu, odtruwaniu i leczeniu skóry głowy jest bardziej skuteczna niż większość innych glinek. 
Skutecznie myje włosy i skórę głowy, nie uszkadzając łuski włosowej i włókien keratynowych. Chroni przed zanikiem warstwę lipidową skóry głowy. 
Po zastosowaniu maski BingoSpa z glinką Ghassoul włosy stają się błyszczące, miękkie i sprężyste.

Sposób użycia: maskę BingoSpa równomiernie rozprowadzić na umytych, wilgotnych włosach. Po ok. 2 min. dokładnie spłukać.
Pojemność 500 ml

Moja opinia:
Na mojej jest dodatkowo napisane by rozprowadzać na skórze głowy i tak też robiłam.
Włosy były po niej mięciutki, błyszczały, ładnie pachniały. Cudo <3!
Pokochałam ją chyba nawet bardziej od shea, dodatkowo pomogła mi z przetłuszczaniem, włosy po niej dłużej są świeże. Gdy swędział mnie skalp ukoiła go.

Nie mogę się doczekać kiedy wypróbuje resztę masek bingo!
w planach: zielona glinka, błotko, drożdże, mleczna

Miałyście? Co sądzicie?

Kolejne inspiracje :)

Tym razem królują wnętrza :) Co myślicie o takich wpisach?















A teraz pędzę robić sobie kąpiel, mam w końcu jeszcze 4 kule do przetestowania :))

Zielona mila

Czyli o książce i filmie, koło których nie powinno się przejść obojętnie (przynajmniej wg mnie ;))


Jest rok 1932, gdzie w USA panuje głód i bezrobocie. W tym samym czasie Paul Edgecombe pracuje w więzieniu jako strażnik na bloku E. Bloku, z którego więźniowie nie wychodzą. Oni umierają na krześle elektrycznym, zwanym inaczej Starą Iskrówą. Ostatnią drogą jaką pokonają jest przejście do sali śmierci po zielonym linoleum.

Paul na co dzień spotyka się z ludźmi, którzy kogoś zamordowali, zgwałcili itd. Pewnego dnia na blogu E pojawia się John Coffey, olbrzymi murzyn, który został skazany za zbrodnię dwóch bliźniaczek. Gdy go złapali powtarzał non stop: ,,Nie mogłem nic pomóc''. Nikogo to nie obchodziło co mówił, powtarzał. Dla nich najważniejszą rzeczą było to, że zabił dwie małe dziewczynki. Myślicie teraz, że sprawiedliwie by było posadzić go na krześle elektrycznym? To takie proste niestety nie jest, bo jak się okazuje sprawy wyglądają nieco inaczej...


Dlaczego uważam, że nie powinno się przejść obok tej książki obojętnie? 
Po pierwsze, to naprawdę dobra książka a film jest bardzo dobrze nakręcony, nie zawiodłam się ani razu podczas oglądania go.
Książka wciągnęła mnie od pierwszej strony, od początku zżywamy się z bohaterami, zaprzyjaźniamy się z nimi... Nie da się przeczytać tej książki bez angażowania się w nią... 
Uważam, że każdy powinien ta książkę przeczytać, gwarantuje, że nie przeżyje zawodu....


A czy Wy czytałyście? Co myślicie?

Moja miłość do kąpieli

Jak już wam wspominałam przy okazji ziołowych kąpieli uwielbiam spędzać czas w wannie :)
Jak mogę jeszcze porozstawiać wszędzie świece to już pełny relaks :).

niestety zapożyczone z internetu ;)
Jakiś czas temu pokazywałam Wam moje zakupy z biedronki, były tam m.in. kule do kąpieli (firmy body club)
Ostatnimi czasy potrzebowałam sporo relaksu więc trochę je po testowałam :)



Mama testowała słodkie zapachy a ja owocowe :)
Na pierwszy ogień poszło mleko z miodem, potem ja zużyłam owoce leśne :)
Kule super musują, delikatnie nawilżają (niestety nie jak te firmy organique) i ładnie pachną. Niestety zapach nie utrzymuje się na skórze i podczas kąpieli najbardziej intensywny jest podczas rozpuszczania się kuli...
Moja owocowa zabarwiła mi wodę na niebiesko, miałam smerfną kąpiel ;)



Zapachy są naprawdę ładne, niezbyt intensywne, bardzo przyjemne, nie chemiczne. Kule zawierają w swoim składzie olejek z avocado, wprawdzie nie za wiele ale podoba mi się to :)

Kule spełniły swoje zadanie, umiliły mi kąpiel, a za tą cenę : 7 zł za 3 warto kupić :).

walentynkowo + ciasteczka!

U mnie tez nastrój walentynkowy zapanował.
Chciałabym się podzielić swoim sposobem na walentynkowy szał :).

Prezent dla mojego tżeta jest bardzo prosty, ale wiem że mu sie spodoba.
Oto i on:


Na zdjęciu możecie zobaczyć jego ulubioną kawę (arabika kenia aa), słoik wyklejony przeze mnie naklejkami do okien :) z ciasteczkami owsianymi, na których przepis znajdziecie również w tym poście :)
kartka obowiązkowo :) i w planie mam kino, ale o tym ciii (niespodzianka) :)


Ciasteczka owsiane z żurawiną (widoczne w słoju)
Potrzebne będą:
150g miękkiego masła1 szklanka płatków owsianych
200g mąki pszennej
1 łyżeczka cynamonu
1/3 szkl cukru
3 żółtka
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
0,5 szklanki żurawiny


Przygotowanie:
 Mąkę, proszek, cynamon i płatki wymieszać, w drugiej misce utrzeć masło z cukrem na gładką masę i dodać żółtka, do masy dodać składniki suchej i dokładnie wymieszać.
Pod koniec dodać rodzynki/żurawinę może być też
czekolada.
Nabierać po łyżeczce ciasta, formować kulki i spłaszczać w dłoni. Ciasteczka wyłożyć na blaszce wyłożonej 
papierem do pieczenia lub wysmarowanej margaryną.
Piec w 175' ok. 20-25 minut. 


Zapewniam, że są pyszne, ten przepis wziął chyba każdy na moim kierunku studiów :)

stres + babydream = katastrofa

Czyli post o tym jak w ostatnim czasie leciały mi włosy i o głównych winowajcach tego stanu.

Z natury jestem człowiekiem bardzo nerwowym i nie potrafię wyluzować jak jest coś dla mnie naprawdę ważne, a egzaminy i zaliczenia do takich należą... więc stres był czynnikiem który towarzyszył mi przez prawie trzy tygodnie...
dodatkowo zaczęłam używać nowego szamponu, był nim babydream, niesamowicie swędziała mnie po nim skóra głowy a włosy zaczęły lecieć jak szalone

oto smutny efekt:

teraz z tym muszę walczyć, a bd poszło dla mojej siostrzenicy :/


jak radzicie sobie z wypadaniem?

Brzuszki inaczej

Czyli post z serii Żaneta chce dobrze i dzieli się wiedzą.

Chciałabym przedstawić wam brzuszki, które są najlepsze według mnie dla naszego organizmu. Dlaczego są najlepsze? Bo ćwicząc w ten sposób wspomagamy ich funkcję, działamy na mięsień (mięśnie skośne brzucha) w pozycji dla niego najlepszej (w pozycji, w której codziennie pracuje)... Dbamy w ten sposób o naszą postawę, wspomagamy kręgosłup. Ostrzegam jednak, nie są najprostsze ;). Ponieważ nie mam pojęcia w jaki sposób  je opisać, wspomogę się zdjęciami :).

Pozycją wyjściową jest leżenie na boku, ręka boku na którym leżymy jest wyprostowana i podtrzymywana przez druga rękę, nogi zgięte w kolanach.


Wykonujemy te brzuszki poprzez podciągnięcie kolan do klatki piersiowej z jednoczesnym uniesieniem tułowia.


Mam nadzieję, że zdjęcia pokazują jak je poprawnie wykonać.
Brzuszki te naprawdę dają nieźle popalić, ale myślę że warto, najpierw robimy na jednym, później na drugim boku :)
Ktoś podejmie wyzwanie i zamieni klasyczne brzuszki na te przeze mnie pokazane?