Pokazywanie postów oznaczonych etykietą miód. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą miód. Pokaż wszystkie posty

Płukanki part II

Tak jak Wam obiecałam we wcześniejszym poście, który znajdziecie TUTAJ
Nie przestałam testować płukanek i robić dokumentacji dla was
Tak samo jak w poprzedniej wersji zdecydowałam, że przed płukankami będę stosowała tylko jedną odżywkę ( w tej serii - scandic, coco mask), w nawiasach możecie przeczytać o efektach jakie możemy się spodziewać po danej płukance; płukanki mogące zmieniać kolor stosowałam przez tydzień
(bardzo przepraszam za to że moje włosy czasami nie chcą współpracować i jakiś inny kolor wychodzi ich na zdjęciach ;))

Włosy bez płukanki:

Oto następne z listy:
1. Nafta ( blask, wygładzenie, zmiękczenie)
przygotowanie:  4 krople nafty na lit wody

2. Skrzyp polny (regeneracja włosów, wzmocnienie)
przygotowanie: jedną torebkę zalewam szklanką wody/ lub jedną łyżkę ziela i dolewam drugą szklankę po zaparzeniu
(włosy spuszone, jednak po paru godzinach stały się mięciutkie, zaczęły się błyszczeć)

3. Miód ( nawilżenie, blask, może rozjaśniać, odżywia)
przygotowanie: łyżeczka miodu na dwie szklanki wody
(włosy bardzo miękkie, skręciły się delikatnie, delikatnie błyszczały)

4. Mleko (blask, regeneracja, zmniejszenie elektryzowania się)
przygotowanie: 4 łyżki wlałam do 1 l wody (można modyfikować proporcje)

(genialne się zrobiły i to bez stylizacji! na dodatek były mięciutkie)

5. Aloes ( nawilżenie, blask, odżywienie)
przygotowanie: można wykorzystać sok z aloesu, ja wykorzystałam ekstrakt z zsk, wlałam 10 kropel do litra wody
(puch puch puch)

6. Nagietek (nawilżenie, blask )
przygotowanie: 1 łyżka zaparzyłam w 1 szklance wody, następnie dolałam jeszcze jedną szklankę

(nawilżenie, miękkość, kręcioły!)


Tym razem tylko 6 przykładów, ale już niedługo kolejna część! :D
Któraś płukanka się wam spodobała?

Pozdrawiam
Żan

Poświąteczne SPA :)

Czyli jak odpocząć po odpoczynku świątecznym :)


Jak wiadomo świąteczne siedzenie przy stole potrafi nieźle zmęczyć ;), a więc uważam że zasłużyłam na maleńkie domowe SPA.

Zaczęłam od włosów (jak zawsze na pierwszym miejscu)
Pamiętacie jak pisałam wam jak dobrze działa na mnie psikacz z miodu? (TUTAJ macie ten wpis), dawno go nie robiłam, a nawilżenie się zawsze przyda. Tym razem postawiłam na mieszankę z oliwką hipp i garnierem fruit passion, a także dodałam trochę maceratu aloesowego i gliceryny.
Potrzymałam to jakieś 4 godziny, umyłam hippem i nałożyłam wielką mieszankę wszystkiego co mam
(jak szaleć to szaleć). Uwaga, oto co zmieszałam:
olej lniany, olej konopny, olej łopianowy (z GP), isanę z granatem, isanę kakaową, oliwkę hipp, bingo z shea, bingo mleczną, ostatnią łyżeczkę bingo z ghassoul, kallosa latte, 3 krople keratyny, spirulinę, all in on, pantenol, aloes, mleczko pszczele i kwas hialuronowy
:))
zmyłam to po godzinie

Twarz
umyłam wspomnianym już przeze mnie kremem z avonu (KLIK)
i nałożyłam maseczkę błotną z minerałami z morza martwego również z Avonu (KWC)
spłukałam po 10 min, wysmarowałam twarz własnoręcznie zrobionym serum z ekstraktem z mandarynki, a potem olejem konopnym (chyba moja twarz go lubi - w fazie testów)

Dłonie
niestety tak jak już wam wspominałam muszę panokcie mieć króciutkie, więc ładnie je opiłowałam, zrobiłam piling skórek i posmarowałam odżywką firmy Biogena

gdy paznokcie wyschły wysmarowałam ręce isaną kakaową i nałożyłam rękawiczki pielęgnacyjne


EFEKTY :)
Skóra twarzy cudownie wygładzona, nawilżona, idealnie napięta...
Dłonie wreszcie zregenerowane po przedświątecznych porządkach i zmywaniu naczyń.
Włosy jak marzenie! Chyba potrzebowały tak intensywnego zabiegu :)



Pewnie część z Was dziwi się, że nic nie wspomniałam o ciele, ale kąpiele urządzam sobie dość często a pilinguje się i smaruje balsamem codziennie, więc nie zakwalifikowałam tych zabiegów do spa :).


 Lubicie czasem zrobić sobie takie domowe SPA?


Pozdrawiam
Żan

Moje olejowanie



Czyli jak i dlaczego?
Olejowanie to zabieg do którego nie musiałam się w ogóle przekonywać, chociaż wiem, ze właśnie dużo dziewczyn nie może się przełamać by nakładać oleje na włosy... Warto wiedzieć że tu liczy się cierpliwość. Nie zobaczymy efektów szybko, chociaż gdy trafimy na właściwy olej będziemy wiedzieć że to jest to!
Gdy chcę przetestować nowy olej zawsze daje go na suche włosy, inaczej nie jestem pewna jego działania.
Niestety jestem zwolenniczką mieszania, więc naprawdę ciężko mi jak na włosach mam tylko jeden olej... ;)


Do rzeczy... U mnie najwięcej dobra zrobił lniany, włosy były po nim niesamowicie błyszczące, miękkie, gładkie... Jednak co dobre to szybko się kończy i wraz z delikatnym spadkiem porowatości dzięki pielęgnacji przestał on robić u mnie cuda, jednak nadal bardzo go lubię.

Kokosowy jest chyba najbardziej znanym i polecanym olejem w blogosferze jednak trzeba na niego uważać bo może zrobić niezły puch, i fakt na samym początku robił, teraz jet w porządku jednak to jeszcze nie to...

Następnie testowałam oliwę jednak to nie moja bajka, włosy były jakieś obciążone po niej i na dodatek nie przepadam za jej zapachem.

O olejku alterry już wam pisałam - Tutaj możecie znaleźć wszystkie moje wyznania miłosne do niego ;)

Na amle moje włosy ciągle reagują inaczej, za to winogronowy nie zrobił nic.

Hipp sprawił, że włosy były leciutkie :)
Rycynowy dodaje do każdej mieszanki i często olejuje nim same końcówki, są wtedy nawilżone.

Ciągle mam ochotę na nowe oleje i nie mogę się doczekać kiedy któryś z obecnych w końcu zużyje :)


Jednak nie samym olejem człowiek żyje... więc żeby było bardziej na bogato zawsze wciskam jakąś mgiełkę pod olej :)
Moja ulubiona to oczywiście ta z miodem o której już wam pisałam tutaj
Co jakiś czas jednak decyduje się na proteiny więc wtedy idzie woda + keratyna + mleczko pszczele + różnego rodzaju odzywki zarówno d/s jak i b/s.

Moja ulubioną odzywka do mieszanki z olejem jest Garnier AiK, natomiast włosy mojej mamy pokochały połączenie oleju z bingaczem z shea, były po tym cudownie miękkie a moja mama ma z natury bardzo sztywne włosy.

Do czego zmierzam tym postem? Chcę Was zachęcić zarówno do olejowania, jak i do eksperymentów z tym związanych...

Miód

Już po sesji u mnie, więc chciałabym wam przedstawić co podczas jej trwania odkryłam. Jak wiadomo, zamiast się uczyć szukałam innych ciekawych rzeczy do zrobienia... Ponieważ od dawna mojej myśli kręciły się wokół miodu, postanowiłam wreszcie znaleźć na niego jakiś sposób.


Dlaczego akurat miód?
Jak wszystkie wiemy miód świetnie nawilża, a moje włosy tego potrzebują. Dodatkowo miód w moim domu jest zawsze, co również jest plusem do testowania go :).

 Każda z Was pewnie zna sposób by dodawać miód do gotowych masek, niestety u mnie ta forma się nie sprawdza, nie ma żadnej różnicy w działaniu... Trochę mnie to do modu na długi czas zniechęciło. Postanowiłam jednak dać mu drugą szansę, tym razem w trochę innym wydaniu.
Nie wiem czy już wam wspominałam, ale lubię robić sobie mgiełki nawilżające (woda+aloes+pantenol) pod olej. Tym razem postanowiłam dodać jeszcze miodu.


Mgiełkę taką rozpyliłam na włosach i zakremowalam się isanka kakaową.
Włosy się posklejały i usztywniły (spodziewałam się tego, dałam naprawdę sporo miodu)
Oto jak wyglądały (ten efekt też mi się spodobał, bo przed rozpyleniem mgiełki były prawie proste)

(przepraszam za jakość zdjęcia, nie było dobrego światła)

Za to po zmyciu (trzymałam ta mieszanką koło 4 godzin) włosy były cudowne, mięsiste takie, czuć że nawilżone...
wreszcie miód zadziałał.


Następnym razem do mieszanki dodałam też olej, włosy były w efekcie mniej sklejone..
mam zamiar przetestować jeszcze sposób z olejowaniem z odzywką, tylko muszę najpierw jakąś zakupić ;)
Będę też starała się jakoś bardziej zniwelować to sklejenie i wykorzystać jakoś miód do stylizacji moich włosów. O efektach będę was informowała na bieżąco :)



Co Wy na to? Wypróbujecie? 


Ps. Jeszcze taka drobne uwaga, trzeba uważać przy rozpylaniu ;) ja miałam trochę poklejoną podłogę ;) drugi raz robiłam nad wanną :)