Tonik od Santaverde

Witam się po przerwie! Tym razem nie moje zabieganie jednaj jest winne, a fakt, że za każdym razem gdy siadałam do bloga to mi nie działał. Disqus też mi się nie ładował, nie mogłam nawet odpowiedzieć na komentarze. Jakiś pechowy okres... Czy tylko ja tak miałam? Gdy chciałam stworzyć nowy post to ładował się, ładował, ładował, po 15 minutach dawałam sobie spokój.... Niemożliwością było też dodanie zdjęć, na szczęście wszystko minęło. Oby się nie powtórzyło!
No! Jak już Wam się wyżaliłam, to pora na konkrety!




Tonik od Santaverde bardzo długo musiał czekać na swoją chwilę na blogu. Krem do rąk i do twarzy zachwalałam już dawno temu. Serum też poświęciłam parę słów, a z nim zwlekałam. Po części dlatego, że wcześniejsze zdjęcia były po prostu okropne, po części dlatego, że nie jest on jakimś wybitnym produktem - ot tonik.

Szklana buteleczka z prostą etykietą. Kolorystycznie bardzo w moim guście, ale mam zastrzeżenia co do aplikatora... Zacinał się :/ I nie rozpylał ładnej mgiełki tylko taki trochę mocniejszy strumień. Anula też na niego narzekała. Zdecydowanie im się nie udał, chociaż widziałam recenzje, gdzie dziewczyny były zadowolone, pewnie wszystko zależy od partii, jednak przy takiej cenie (109 zł za 100ml) nie powinno dochodzić do czegoś takiego.


Od producenta:
Santaverde tonik w postaci niezwykle delikatnej, nawilżającej substancji wspomaga proces odbudowy skóry i wyrównuje jej koloryt. Kosmetyk Santaverde do cery wrażliwej łagodnie pobudza i stymuluje skórę do odnowy. Połączenie czystego soku aloesowego i delikatnego hydrolatu z płatków róży działa regenerująco, witalizująco i odświeżająco. Skóra wygląda świeżo, jest rozjaśniona i ujędrniona. Santaverde tonik przywróci idealne nawilżenie Twojej zmęczonej skóry przygotowując ją do stosowania innych kosmetyków lub makijażu. Sucha i wymagająca zostanie zdrowo wypielęgnowana całkowicie naturalnymi tworami przyrody, bowiem jak wiadomo natura jest najlepszym rewitalizantem.

Skład: Sok aloesowy*, woda różana*, destylat winny, wyciąg z kory wierzby, kwas lewuli- nowy pochodzenia roślinnego.
* organic certified


Tonik pachnie bardzo subtelnie, więc nawet wrażliwe nosy będą zadowolone. Świetnie odświeża, nawilża (zapominałam czasami nawet o kremie!), koi. Zmiękcza cerę a w połączeniu z dobrym olejowym serum tworzy cuda! Nie pozostawia po sobie klejącej warstwy, nie naciąga skóry. Używanie go jest przyjemnością, chociaż krótkotrwałą - bardzo szybko go ubywa...

Używałam go też do oczyszczania twarzy rano - świetnie sie do tego nadawał, chociaż szkoda było go wycierać z twarzy ;) Gdy na niej zostawał to czułam całą jego dobroć, a tak tylko pomagał w oczyszczaniu i na tym koniec. 


Jest to kosmetyk niewątpliwie bardzo dobrej jakości. Atomizer jest jednak do poprawki! Zużyłam go z przyjemnością, jednak cena jak na tonik jest dość zaporowa. Zwłaszcza, że niczym szczególnym mnie nie zachwycił...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)