Mówię NIE dla bycia samolubem na drodze

Hej!
Dzisiaj będzie nietypowo jak na mnie, bardziej lifestylowo (tak to się pisze?) ;).
Wspominałam Wam nie raz, że odkąd mam prawo jazdy bardzo dużo czasu spędzam w samochodzie. Mam jako takie porównanie na temat tego jak się zachowują ludzie za kierownica w Polsce i za granicą. Muszę Wam powiedzieć, że wiele zachować mnie dobija, bo jak tak można myśleć tylko o sobie jak się jedzie? Jak można nie patrzeć w lusterka, jak można nie analizować sytuacji tylko po prostu tak jechać? A potem dziwić się, ze wypadek, ale że jak to, no nie pomyślałam/pomyślałem...

Dla mnie podstawowa zasada brzmi: wsiadasz za kółko MYŚL, nie wyłączaj się, nie bądź automatem, nawet jak jesteś najlepszym kierowcą na świecie, nie dasz rady przewidzieć jak się ktoś inny zachowa, a ludzie zachowania mają różne. Dziś podam parę przykładów.

1. Jechanie z włączonym kierunkowskazem
po pierwsze: przecież to słychać! jak można nie zauważyć, że się jedzie i mruga?
niektórzy pewnie powiedzą, że to nic takiego, ale to nie prawda! Wiele razy jechałam za człowiekiem który miał włączony prawy prawy kierunkowskaz a potem skręcił w lewo wyłączając go zamiast włączyć prawy. Nie wiem jak Wy, ale cenię jazdę ekonomiczną i jak widzę, ze ktoś skręca w prawo i nikt z naprzeciwka nie jedzie mijam go... Co by się stało gdybym w takiej sytuacji chciała wyprzedzić?
Dwie panie zostały przeze mnie obrzucone przekleństwami bo pojechałam za nimi tłumaczyć co zrobiły źle. (na co dzień jestem człowiekiem nie przeklinającym) DOPISEK! Panie przeklęłam po tym jak na moje pytania jak mogły się tak zachować powiedziały: "Oj, no nie pomyślałam".
Poza tym, jadąc za takim samochodem nie wiem co możesz oczekiwać, w każdej chwili może zacząć hamować lub wykonywać inne cuda.

2. Zatrzymywanie się przed przejściem by przepuścić pieszego na drodze która ma więcej niż jeden pas ruchu w jedną stronę. Na takiej drodze nie powinno się tego robić! Dlaczego? To proste! Ty się zatrzymasz, ale jaką masz gwarancje, ze kierowca na pasie obok też to uczyni? Nie każdy pieszy po przejściu przez jeden pas (ten który ty zajmujesz) rozejrzy się czy następny jest wolny, większość przebiegnie byś TY jako przepuszczający nie musiał czekać. Często gesto pod koła samochodu który właśnie nadjechał...
Jedyną sytuacją, w której możemy sobie pozwolić na przepuszczanie pieszych na takiej drodze jest taka gdy jest pusto, ale z drugiej strony po co wtedy przepuszczać, skoro pieszy i tak sobie swobodnie przejdzie gdy już pojedziemy?
DOPISEK! wiem, że powinno się zatrzymać gdy ktoś się zatrzymał by przepuścić pieszego, na pasach nie można wymijać. Ale jest wiele dróg gdzie jedzie się szybko, a jak napisałam w komentarzach są kierowcy i kierowcy, jeden zauważy, jeden nie, albo zauważy za późno.

Osobną sytuacją jest taka na którą natknęłam się już 2 razy. Samochód z piskiem hamował by przepuścić pieszego, po czym w jego tyłek wjechał inny kierowca... po co to było? A najlepsze że pieszy w żadnej z tych sytuacji nie chciał jakoś szybko przejść, stał sobie zajęty telefonem/psem.

3. Powolna jazda lewym pasem
Tu nie chodzi tyle o bezpieczeństwo a o szacunek do drugiego człowieka, który chce dany odcinek przejechać szybciej.. Ostatecznie kończy się to tak, że na dwóch pasach obok siebie jadą samochody z tą samą prędkością. O ile nie mam nic do osoby na prawym pasie, który jedzie swoją prędkością i od tego jest prawy pas, to osoba na lewym mnie wkurza. Bo rozumiem jak ktoś jedzie sobie lewym po to by zjechać zaraz w lewo, ale jak jedzie tak samo przez 5 km to raczej nie sądzę, że zaraz zjedzie.

4.  Zmiana pasa bez kierunkowskazu już nie wspominając od spojrzeniu w lusterka.
Takim ludziom bym po prostu zabrała prawo jazdy.  Przykro mi to mówić, ale bardzo często w ten sposób jeżdżą kobiety i starsi panowie.

5. Wyjeżdżanie z pobocznych dróg tuż przed twój samochód
Kończy się to tak, ze z piskiem się hamuje a osoba która CI tak wyjechała jeszcze ci pokazuje znaki, ze wariat jesteś (pukanie się w czoło). No przecież krew człowieka zalewa!


Chciałabym jeszcze powiedzieć, że na prawdę widać, jeśli chodzi o pieszych, kto ma prawo jazdy i jeździ samochodem. Zachowanie na drodze takiej osoby jest zupełnie inne, bardziej bezpieczne.

Nie wypisałam w tym poście wszystkich sytuacji, które doprowadzają mnie do szału na drodze. Jest jeszcze wiele bardzo niebezpiecznych zachowań i gdyby nie zasada ograniczonego zaufania, którą wiecznie mam w głowie prawdopodobnie sama miałabym parę stłuczek. Tamte sytuacje jednak wymagają dodatkowych obrazków a  w tym momencie jestem na to zbyt leniwa. Jeśli będziecie chciały, będzie kontynuacja.

Jednak na razie żegnam się ze słowami: MYŚLMY NIE TYLKO O SOBIE PODCZAS JAZDY.
I zapraszam do dyskusji.

Puder transparentny od mySecret

Tak tak tak...
się rozkręciłam i lecę z kolorówką dalej ;).
Jak tak dalej pójdzie to zacznę makijaże pokazywać xd.
Wiem, wiem, nie przesadzajmy...

Dziś o takim o cudaczku:

Znany jest, wiem, nie brakuje pochlebnych opinii o nim. Nabyłam swój przez Ernestynę, pokazała zakupy i pokusiła mnie nim. Kupiłam go za grosze gdy -40% było w Naturze.

Opakowanie mi się podoba. Proste takie, porządne - tyle razy mi upadł a tu nic! Tylko napisy delikatnie zaczęły się ścierać - smuteczek...


12 g starczy na wieki... Coś czuję, że jak nie zacznie mnie uczulać czy coś to pobędzie ze mną dłużej niż rok.
Chociaż jakoś wcale go nie pokochałam. Mimo tego wszystkiego co można wyczytać, że on taki cudowny.

Wygodnie mi się go pędzlem nakłada.
Nie bieli.
Matuje... na godzinę ;) No chyba że nałożymy go na prawdę sporo, na granicy efektu maski, wtedy spokojnie wytrzymuje pół dnia.
Nie kryje - no bez jaj, przecież on jest transparentny...
Ładnie łączy się z podkładem.
Róż i bronzer ładnie mi się na nim trzymają.
Nie zapycha.
Skóra wygląda na wygładzoną (ale to może być tylko taka moja fatamorgana - widzę co chce widzieć xd)

Ernestyna twierdzi że ładnie pachnie - ja ni chu chu nic nie czuje. A wwąchiwałam się jak głupia.


Ale lubię go. Mimo, że tak mało robi. Choroba mnie wiedzieć czemu. Ktoś? Coś? Jakaś interpretacja mojego lubienia? ;)


Lipiec w zdjęciach

Witojcie ;)
Dziś będzie na bogatości (zdjęciowej). Czyli po prostu o tym jak mi ten miesiąc minął ;). W skrócie: było gorąco, owocowo, leniwie ;).

Pora na foteczki!

Jagody, jagódki:

 Mycie samochodów:

 Książki! Wreszcie miałam na nie czas :). Zobaczcie co w tym miesiącu wpadło w moje łapki:

 Gnieciuszki! ;) Kto pamięta? Kto się takimi bawił? Te akurat były dla dzieci mojego brata :)

Jedzonko *.*
to cukinia jakby ktoś nie poznał, cały tydzień jadłam ;)
 Pokazać Wam mój strój w maliny? Super modny - wyszperałam na strychu babci, do mojej chrzestnej należały ;)
+ pasek i kaszkiet obowiązkowo
 Ciasto z malinami i jabłkami! Teraz tylko takie jest w stanie upiec mój piekarnik :/ popsuła się grzałka i nie mogę cud piec ;(

Wyjazd do Warszawy i spotkanie z cudownymi Wizażankami <3

Pazurki w lepszej formie:
lakier od Karoliny :*

 No i pora wreszcie na przetwory:
kisimy ogóry!
jabłka do suszenia z kompot z suszu na wigilię :)
sok z czerwonej porzeczki
mój ukochany, niefotogeniczny dżem wiśniowy ;)

Lipiec był też czasem gdy odebrałam mój dyplom...

 I bawiłam się ;)
on świeci jak się go uderzy! :D
 Ponieważ było gorąco nie mogło obyć się bez lodów!

 Wypad nad wodę z W. niestety tylko żeby posiedzieć

Tak mniej więcej prezentuje się ten kombinezonik co Wam się spodobał :)

A tu sukienka, o której zapomniałam ;)


Gdzieś już wspominałam, że upijam się teraz cydrem - po 5 zł w biedronce!

Owoce z własnej działki smakują najlepiej!

Koktajl malinowy na dobre zakończenie dnia:

A miesiąc zakończyłam kursami masażu:

 Bez problemu mogę teraz Wam zrobić nie dość że masaż klasyczny i bańką, to jeszcze relaksacyjny, aromaterapeutyczny, kamieniami, stemplami i czekoladą ;). Chcecie bym napisała o nich coś więcej?


Tak minął mi miesiąc, a co Wy przez ten czas porabiałyście?