Bananowo - kokosowa rozkosz

Hej!
Wiem, wiem, wiem, że ostatnio za bardzo szaleje z tymi recenzjami mydełkowymi, ale co poradzę, że rodzina uczynna bardzo ostatnimi czasy i coraz szybciej mi te mydełka znikają? A już mydełka z Pszczelej Dolinki w szczególności! Każdy ich używa, od najmłodszego (2 latka) do najstarszego (56 latek) ;)
Także rozumienie sami - muszę napisać recenzje zanim mydełko się skończy! Poza tym o tych mydłach aż chce mi się pisać, zachwalam je naokoło, bo po prostu warto, zakochałam się w ich zapachach, składach, działaniu (kolejność przypadkowa). A więc dziś znów zachwalam, tym razem wersję bananowo - kokosowę.


Wersja ta charakteryzuje się obłędnym bananowym zapachem!  Nie da mu się nie ulec. Sam fakt, że to mydełko non stop jest bestsellerem w sklepie mówi sam za siebie ;)
Ten zapach po prostu uzależnia. Nie pozostaje jednak na skórze, a szkoda, chętnie pachniałabym tak apetycznie ;-)
Osobom które martwią się, zapachem kokosa od razu mówię, że jest on niewyczuwalny :)


Mydło to jak sami widzicie ozdobione jest suszonymi plastrami banana - nadaje mu to jeszcze więcej apetyczności!

Tak jak wszystkie, co do tej pory miałam, kostki z Pszczelej  Dolinki tak samo i to: nie ciapie się, nie rozmięka, po jakimś czasie odpadają tylko bananki a obwód się zmniejsza.
Skóra po myciu jest miękka i czysta. Kocham te mydła za brak wysuszenia (a wiecie, że u mnie z tym łatwo)
Mydło to jest idealne do depilacji - jego piana jest dużo bardziej 'miękka' niż wersji "waniliowe mleko" którą opisywałam ostatnio. Dzięki temu obywam się bez podrażnień, za to naturalnie!


Już niedługo pokażę Wam jakie tym razem zamówiłam cudeńka z Dolinki :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)