Naturalnie peelingujące

Przyznaję, Orientanowo się zrobiło, ale tak się złożyło, że ostatnimi czasy często kupowałam ich produkty. Mydełka kusiły mnie bardzo długo, jednak co trochę do koszyka wskakiwała jakaś nowa marka (o takich łatwo zapomnieć i są trudniej dostępne). W końcu jednak upolowałam naturalnie peelingującą kostkę :)




Klasyczne, ładne opakowanie z prostą grafiką skrywa w sobie zgrabną, chropowatą kostkę. Mydło okazało się przyjemniaczkiem, jednak nie rozkochało mnie w sobie na tyle bym kupiła je ponownie (za to po inne mydła marki jak najbardziej sięgnę). Co ciekawe chropowatość ta jest dość delikatna, czuć podczas kąpieli tylko delikatne mizianie. Za to skóra jest przyjemnie wygładzona, nie ma mowy o podrażnieniach. Miłośniczki ostrego zdzierania będą zawiedzione... Mi to się jednak w sumie podoba, mogę dzięki temu mydła używać codziennie, chociaż nie pokusiłam się o mycie twarzy.


Jak to jest jednak z samym mydłem. Otóż nie pieni się ono szalenie, ale za to piana jest bardzo kremowa. Niestety szybko się kończy i nie powinno stać w wodzie - łatwo może się rozciapciolić ;) Traci na objętości dość równo, więc jeśli zapewnimy mu odpowiednią mydelniczkę nic złego nie będzie się działo. Nie wysusza zbytnio skóry, jednak nie można sobie pozwolić na zaniedbanie balsamowania.

Zapach za to jest bardzo ciekawy, to chyba drzewo sandałowe nadaje tej głębi, do tego słodkie miodowe, subtelne nuty. Przyjemnie - ale krótko (nie zostaje zapach z nami na dłużej).

Skład:

Kupiłam je na ekobieca.pl i było wtedy w promocji ;) Teraz też jest, ale wtedy byłą większa. Koszt ok 20 zł za 100 gramową kostkę jak na mydła naturalne nie jest jakiś największy. Ale radzę na nią polować w promocji bo nie rozkochuje w sobie jak niektóre kostki ;)

Dawno temu pisała o tym mydle Angel (KLIK) i Ciekawska Magdalena (KLIK).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)