Saszetkowo: peeling do ciała 5 olejów

Hej kochani...
nie uwierzycie jaki pech... padł mi komputer i wygląda na to że na amen :( a magisterke muszę pisać... projekty na studia też, wszystkie materiały do nauki mam na nim.. :(((
Co za los...
a na tablecie nie mogę zbytnio nawet Was odwiedzać bo nie wyświetla mi się ten panel z nowymi waszymi postami nie wiem czemu :(
Smutno mi teraz... pisać posty tez jest źle, ale dam rade... dobrze, ze do paru wpisów roboczych wgrałam już zdjęcia bo inaczej byłby problem...


Nie chcę jednak Was znudzić moimi problemami, tylko opowiedzieć co nieco o peelingu saszetkowym od Babci Agafii, który dostałam na spotkaniu blogerek od sklepu Skarby Syberii.


Saszetki te, mają to do siebie, że sa wygodne w użyciu. Gdy się nie zużyje całej można zakręcić, łatwo mi się też wyciska zawartość. Składy też są bardzo przyjemne, tak samo zapachy - ogólnie rzecz biorąc uważam, że to bardzo fajne kosmetyki :)


Ten peeling nie bez przyczyny nazwany jest masującym. To jego główna funkcja ;) Nie radzi sobie on zbytnio ze starym naskórkiem, nie ma mowy o silnym efekcie peelingującym czy o bardzo wygładzonej skórze. Nie jest to też peeling 'tłusty', nie daje uczucia nawilżonego ciała.
Ale masuje bardzo przyjemnie, rozluźnia... drobinki nie są ostre, bardziej miękkie, różnej wielkości. Nie rozpuszczają się.
Cały peeling nie ucieka z dłoni, nie pieni się, łatwo splukuje z ciała.

Skład:

A jeśli chodzi o zapach...
cóż to jedna niewiadoma dla mnie... z jednej strony mamy soczysty, owocowy zapach, z drugiej woń jakby plastikową. Ogólnie pachnie niby ładnie, jednak momentami irytuje ; )
I co Wy na to? :D


Wygląd ma śliczny... jednak wygląd to nie wszystko.
jak go oceniam tak całościowo?  Jest po prostu ok, nic więcej, nic mniej...

Znacie?

Włosy grudniowe

Hej, hej, hej!
Prawie jak ho ho o mikołaja, nie? ;)

Zauważyliście, że ten grudniowy miesiąc jest u mnie mocno 'na luzie'? ;) Dużo chwalenia, mało gadania o kosmetykach. Coraz częściej wracam do sprawdzonych rozwiązań i to przez to, ale nie martwcie się! Od stycznia nie mam już żadnych okazji po których mogłabym się chwalić nowościami xd. Wszystko mam w grudniu, a więc mój złoty miesiąc się kończy i znowu będę cała Wasza!
;)

Ale ja nie o tym chciałam! Co mnie zagadujecie?
Miałam włosy pokazać, które w tym miesiącu nie miały za wiele swoich popisowych chwil... W święta się zbuntowały, na urodziny je wyprostowałam (taki kaprys), było mało słońca w porach gdy byłam w domu, więc nie chciały na zdjęciach ujawnić swojego blasku (a serio - tego im nie brakuje), ale co tam!
Jakieś zdjęcia mam - więc pokazuje!


Testuję nowe oleje i wykańczam odżywki, które niekoniecznie mi służą... Ale postanowienie mam - nie kupuje dopóki nie wykończę ich wszystkich!
Więc włosy na to: Taka jesteś? Dobra! To masz puch!
A mi to lotto, bo przynajmniej na objętość nie narzekam, a gdy nosi się czapkę to jednak taki puch w sumie ratuje sytuację xd
Tylko nie zdradźcie mnie, że tak kombinuje bo zareagują przychlastem jak nic.

Taak... Więc jak tam Wasze włosy?


Nie, postu nie pisałam pod wpływem ;) Pod wypływem też nie :p
Mimo, że na zdjęciach widnieje perełka, wypita była nie przeze mnie ;)

Prezentowo :)

Hej Kochani!
Jak Wam minęły święta? U mnie przez cały czas było tłoczno ;) W domu dopiero w nocy był spokój, goście przewijali się non stop, dzieci biegały, bawiły nowymi prezentami... Ach! Dobrze, że jest dzisiejszy dzień by móc odpocząć xd
Uwielbiam ten czas!
Cieszę się, że tak miło przyjęliście życzenia ode mnie, nie jestem dobra w robieniu filmików i nie mam też do tego sprzętu, ale życzenia to życzenia, zawsze lepiej brzmią wypowiedziane :)

A dziś chcę Wam pokazać co przyszykowali dla mnie bliscy :)

Od mojego W.:
- cudowny zestaw Biolaven
- smakołyki
- świeca o ślicznym zapachu, która paliła się przez cały czas świąt :)
- 'misio' piżamko-kombinezon, w którym czuję się jakbym była w puszku... mięciutki, cieplutki, milutki <3 Jak on uprzyjemnia wieczory! Długie rękawy, długie nogawki... Cudeńko!
W domu mówią teraz do mnie misiu ;)

Od Anulki:
- krem do rąk o cudnym zapachu i bardzo przyjemnym działaniu, pisałam Wam już o nim TUTAJ
- pyszne kawałki kokoska, którym ostatnio się zajadałam będą u Ani :)
- lizaki - niby nic, a ile radości! W Was też tak lizaki budzą dziecko?
- Peeling cukrowy Nacomi - jak najszybciej muszę zrobić zdjęcia i zacząć go używać! Zapach boski!
- balsam całkowicie mi nieznany, znając Anulkę wyszukała tego cudaka na iherbie ;) Nie mogę się doczekać używania go!

Przyznaje się - rozpakowałam z rana w wigilię ;)

Reszta prezentów od rodziny:

Prezenty od pacjentów:


Także tak :))
A Wy? Co dostaliście?