Capitavit

Na początku muszę przeprosić za zdjęcia z internetu.. Miałam swoje, takie ładne nawet, ale mi je gdzieś wcięło :(. Nie ma nigdzie :(
Ech, czort jakiś jak nic, wreszcie tak ładnie coś sfotografowałam i nagle zniknęły... Miałyście tak kiedyś?

No ale do rzeczy!
Dziś mowa będzie o wcierce, która zwie się Capitavit. Wyprodukowała ją firma Herbapol a kupiłam ją na DOZie za szaleńcza kwotę 7.89 zł
Prezentuję się ona tak:

Producent zachwala ją w taki sposób:
Balsam pielęgnacyjny do włosów zwiększa odporność skóry i włosów na czynniki szkodliwe, zmniejsza wypadanie włosów, nadaje in połysk i elastyczność, odżywia i wzmacnia, przeciwdziała podrażnieniom skóry.
Może być stosowany do każdego rodzaju włosów, ale najlepsze rezultaty uzyskuje się przy włosach przetłuszczających się i skłonnych do powstawania łupieżu. Balsam polecany jest do pielęgnacji włosów osłabionych zabiegami fryzjerskimi - łatwo łamiących się, rozszczepiających, włosy stają się puszyste i łatwe do układania, nie zmieniają koloru.


A tu mamy skład:
aqua, isopropyl alcohol, Calendula officinalis, Acorus calamus, Urtica dioica, Arctium lappa, Equisetum arvense, Humulus lupulus, vitamin F.

(ładniutki jeśli nie mamy wrażliwego skalpu na alkohol)

Pierwsze co mnie w tej wcierce powaliło to zapach! Pachnie tak że mam ochotę ją wypić ;) Serio, jak jakiś słodki syrop z dzieciństwa... no mniam! (ale spokojnie, nie zrobiłam tego)
Drugie co mnie do niej tym razem zniechęciło to buteleczka - o ile kartonik jest bardzo ładny tak szklana buteleczka mi nie pasi - nie dość że pachnie jak syrop to jeszcze tak wygląda ;) - ciemne szkło z metalową nakrętką, łatwo wypuścić z dłoni i stłuc, na dodatek nie ma żadnego aplikatora ułatwiającego nam używanie jej...
Pojemność 100 ml, która zużywałam 3 miesiące stosując 3/4 razy w tygodniu - nie chciałam przesadzić by nie podrażnić skalpu, stosowałam się więc do zaleceń producenta. Nie radziłabym jednak wcierać jej po myciu bo mi np szybciej przetłuszczała włosy, we włosy tez nie wcierałam.
Konsystencja - taka woda ;)
A co do samego działania... No cóż, jego niestety brak. Capitavit nie zrobił nic co obiecał. Włosy mi anie szybciej nie rosły, anie nie przestały wypadać kiedy miałam z tym problem, ani nie błyszczały (ale tu się nie dziwię, w końcu nie dawałam go na długość)
Co więcej mogę o nim napisać? Nie polecam

Miałyście go może? U was się sprawdził?

Pozdrawiam
Żan

15 komentarzy:

  1. Szkoda , że się nie sprawdził bo wiązałam z nim spore nadzieje , ale na szczęście jeszcze nie kupiłam :)
    Polecam serum na porost babuszki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz o nim słyszę :) Szkoda, że się nie sprawdził ale jestem ciekawa jakie efekty dałby nakładany na długość :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsze słyszę o tym produkcie, szkoda, że okazał się "lipny" ...
    Ja teraz używam na porost jakiegoś ruskiego specyfiku, psikanego ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie miałam jej nigdy, ale widzę, że nie mam czego żałować :)

    pozdrawiam kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Niby tani, więc kasy nie szkoda, ale żal, ze nie spełnił obietnic :P

    OdpowiedzUsuń
  6. o pierwszy raz widzę i słyszę...

    OdpowiedzUsuń
  7. ja chyba miałam w tabletkach ale dawno temu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tez miałam go w tabletkach ale już nie pamiętam jak działał

      Usuń
  8. Ciekawe ,jakby się u mnie sprawdził,troszkę zaczęły mi wypadać teraz znowu...

    OdpowiedzUsuń
  9. Mi też wypadają ostatnio bardziej włosy może by się sprawdził?:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie miałam, mieć nie będę.

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)