Kojący balsam - kompres po depilacji?

Hej!
Dziś będzie po raz ostatni recenzja produktu od Eveline do depilacji. Było o kremach, olejku, pora na balsam, który jak cała seria obiecuje wiele, bardzo wiele....


Balsam dostajemy w 125 ml tubce z nieprzezroczystego plastiku. Zużycie określamy 'na wagę'. Etykieta tak jak w innych produktach tej serii - może być.
Zamknięcie typu 'klik' działa bez problemu, balsam nie zbiera się w nakrętce.
Dzięki tubce balsam bardzo łatwo wydobyć z opakowania do ostatniej kropli.


Zapach bardzo delikatny, szybko znika zarówno z ciała jak i pamięci.
Konsystencja typowo balsamowa - nie za rzadka, nie za gęsta, łatwo się rozsmarowuje go po ciele. Wchłania się też dość szybko, pozostawia jednak nieklejącą się, nie upierdliwą warstewkę.

A jeśli chodzi o działanie - producent obiecuje wiele:

1. Fakt, balsam nadaje efekt aksamitnie gładkiej nogi, domyślam się, że efekt ten zawdzięczamy parafinie.
2. Nie koi i nie łagodzi podrażnień.
3. Wygładza - ale jak dla mnie to to samo co punkt 1 :/
4. Nie nawilża.
5. Nie zmiękcza i nie uelastycznia naskórka.
6. Nie zauważyłam regeneracji.
7. Nie jestem w stanie tego sprawdzić.
8. Nie wydaje mi się by zatrzymywał wodę w komórkach.
9. Brak działania na koloryt skóry.

+ 10. Tylko na łydkach nie mam krostek po stosowaniu go!

Czyli z 9 obietnic mamy 2 pewne, gdzie na mój gust mowa jest o tym samym...


Nigdy więcej po niego nie sięgnę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)